Rita
skoncentrowała się mocno i starała się nie zwracać uwagi na
czwórkę wampirów wpatrujących się w nią wyczekująco.
Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, dodając sobie trochę
czasu. Może uda jej się zahipnotyzować Esme tylko głosem? Przez
chwilę myślała, że przedstawienie sobie siebie w jakimś wielkim
niebezpieczeństwie zagrażającym istnieniu, ułatwi sprawę, ale
nic strasznego nie przychodziło jej do głowy.
Esme
popatrzyła na nią z lekkim niepokojem, a Mahori wyglądał tak,
jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem. Carlisle zbeształ go
znaczącym spojrzeniem, by wreszcie się uspokoił, ale nic to nie
dało. Rita skupiła się z całych sił przez kilka następnych,
naprawdę długich sekund i kiedy miała się w końcu poddać, coś
do niej dotarło.
Czy
wtedy w lesie musiała się koncentrować? Wystarczyło tylko, że
tego chciała. Była mocno spanikowana i nie zamierzała wyjść na
totalną łamagę. Miała taką zachciankę i po prostu tak
się stało.
Więc
czego najbardziej pragnie w tej chwili? Na pewno chce zrobić dobre
wrażenie i udowodnić, że potrafi.
Poczuła
jak przyjemne ciepło wypełnia jej głowę i stopniowo spływa niżej, na całe ciało. Oczy zaczęły ją szczypać robiąc się wyjątkowo
gorące, a potem zadrapało ją w gardle. Mimo lekkiej paniki Rita
poczuła się bardzo dobrze. Nagle była pewna, że da sobie radę z zahipnotyzowaniem Esme za pomocą głosu.
-Posłuchaj
mnie. – Kiedy się odezwała, jej słowa zdawały się wypełniać
cały pokój. Jej głos był odmieniony – niższy i
pełniejszy, mniej dziewczęcy i przejmujący. Brzmiała jak
doroślejsza wersja siebie, trochę bardziej pewniejsza. Przez chwilę
zastanawiała się co powinna zrobić najpierw. Chciała dowiedzieć
się jak najwięcej o swoich nowych zdolnościach, ale nie wiedziała
na ile starczy jej sił. Pomimo tego, że jako tako nie dawała tego
po sobie poznać, zmęczyła ją tamta scena w lesie. Była nie
przyzwyczajona do takiego typu wysiłku, potrzebowała wprawy.
Otworzyła
oczy, a to co przed sobą zobaczyła, przeraziło ją jeszcze bardziej
od jej głosu. Na kanapie nadal siedzieli jej przybrani rodzice,
Mahori i Edward, ale nie byli tacy sami. Wyglądali jak realistyczne
kukły albo figury woskowe. Ich źrenice rozszerzyły się
nienaturalnie, a twarze miały pusty wyraz. Rita mimowolnie spojrzała
w dół na niski, szklany stolik i - nie mogąc się
powstrzymać - pisnęła ze strachu. Dotknęła swojej twarzy, nie
wierząc w to, co widzi. Jej włosy były uniesione i pofalowane, usta
czerwieńsze niż zwykle, a źrenice rozszerzone i błyszczące
piękną, czystą bielą. Wyglądała na swój sposób
ładnie, ale to nie było prawdziwe piękno. Taki typ urody kojarzył
jej się z podaniami o syrenach, które przeglądała z
Edwardem w wolnych chwilach. Miały kusić i zabijać, hipnotyzując
swoim śpiewem i urokiem.
Nagle
usłyszała hałas na górze – to Emmett i Rosalie chcieli
sprawdzić, co ją tak wystraszyło i dlaczego krzyknęła.
Gdy
znaleźli się na schodach i spojrzeli na Ritę, od razu zmatowieli.
Chociaż tego nie chciała, na nich także podziałał jej czar.
Zastygli w pół kroku zamieniając się w posągi. Margaritę
ogarnęło przerażenie, chyba przesadziła. Spanikowała i nie
wiedziała co dalej robić.
Nagle
zauważyła dziwne, srebrne poświaty otaczające każdego członka
jej rodziny i po chwili zrozumiała, że to ich prawdziwe wersje.
Falowały i odchylały się od ciał, chcąc uwolnić się spod jej
czaru.
Pstryknęła
palcami, klasnęła dłońmi, ale to nic nie dało. Sekundy dłużyły
się, a srebrne cienie przygasły. Margarita przestraszyła się
rozumiejąc, że mimo starań ich prawdziwe formy powoli ulegają. Co
się stanie jeśli ich aury znikną na dobre, a ona nie zdąży ich
odczarować? Wolała o tym na razie nie myśleć.
Wtedy
w lesie Emmett wyrwał się z transu dzięki Edwardowi. To on wtedy
krzyknął na niego, przywracając do władzy nad umysłem. Tym razem
jednak miedzianowłosy nie mógł mu pomóc, on sam nie
był w najlepszej sytuacji. Myślała gorączkowo czując, jak traci
czas.
Może
jeśli zaczarowała ich głosem, uda jej się wyciągnąć ich także
tym sposobem? A co jeżeli tylko pogorszy sprawę? Powinna chociaż
spróbować, nie ma innego wyjścia.
-Przestańcie
– powiedziała niepewnie, ale gdy cienie zamigotały, spróbowała
trochę głośniej czując przypływ odwagi. – Stop!
Zamknęła
oczy zaciskając powieki i modliła się w duchu, by to zadziałało.
Nagle usłyszała głośny świst powietrza i z nadzieją na powrót
spojrzała na swoją rodzinę. Na jej szczęście to był Mahori,
który głośno wypuścił z płuc powietrze. Cullenowie powoli
nabierali kolorów, a Rita poczuła jak robi się coraz
chłodniejsza, jakby uchodziła z niej moc. Z ulgą oparła się o
ścianę i po chwili zsunęła na podłogę.
Zaśmiała
się głośno i szczerze.
-Wszystko
w porządku? - zapytał ją Carlisle, dochodząc do siebie i
obserwując uważnie Ritę.- Jeżeli tylko jesteś zmęczona, możemy
spróbować później.
Margarita
uśmiechnęła się do niego i pokiwała głową. Niczego nie
pamiętają. Czuła się lżejsza, jakby właśnie zdjęła z ramion
ogromny ciężar.
-Tak
– przytaknęła – kiedy indziej mi pasuje.
Kilka
dni później miała odbyć się impreza sylwestrowa, wyprawiana
przez Esme dla personelu szpitala, w którym pracuje jej mąż.
Była to także okazja by hucznie pożegnać Forks. Cullenowie
przebywali tu już zbyt długo, a dodatkowo przygarnęli Ritę oraz
Mahori'ego, co tylko przysporzyło więcej plotek i podejrzeń. W
przygotowaniach musiał uczestniczyć każdy członek rodziny i
trudno było od nich uciec. Jedynym możliwym do zaakceptowania przez
panią domu powodem było polowanie. Z takiej okazji skorzystała
Rita razem z Edwardem. Wracając utrzymywali dystans od domu i przez
kilka godzin włóczyli się po lesie rozmawiając. Zatrzymali
się w końcu przy urwisku. Z oddali słychać było szum oceanu i
wiał lekki wiatr, było zadziwiająco ciepło jak na środek zimy.
Rita usiadła na brzegu urwiska spuszczając nogi w dół, a
Edward poszedł w jej ślady.
-I
naprawdę nikt z nas nie kontaktował? - dopytywał się. Margarita
podczas drogi opowiedziała mu wszystko o tamtej przerażającej
scenie w domu. Czuła, że po jej bracie Edward jest następną
osobą, której może całkiem zaufać.
-Wcale
– przyznała, wzruszając ramionami. - Przez chwilę nawet mnie to
wystraszyło.
Edward
w ciszy wpatrywał się w ocean i nie odezwał się. W porównaniu
z jego mocą, dar Rity to naprawdę jest coś. Mogłaby zrobić
to na co tylko miałaby ochotę i sprawić, że każdy jej ulegnie.
Przez chwilę chciał się z nią podzielić tymi przemyśleniami,
ale uznał, że to nie najlepszy pomysł. Raczej by się na niego nie
obraziła, ale prawdopodobnie uraziłby ją tymi słowami. Ona nie
jest egoistką. I właśnie tu znów nasuwa się pytanie -
jakie wydarzenia w jej przeszłości sprawiły, że może tak bardzo
wpływać na innych? Dlaczego akurat ta cecha tak mocno się u niej
wykształciła?
-Kiedy
wyjeżdżamy? - zapytała go, opierając się na łokciach i wpatrując
w niebo. Edward wyrwał się z zamyślenia i spojrzał na nią. Kiedy
się do niego odwróciła, zauważył, że do twarzy jej w
czarnej, cienkiej kurtce, którą ma na sobie i w koku upiętym
na samym czubku głowy. Odwrócił jednak szybko wzrok nie chcąc, żeby zauważyła jak się jej przygląda.
-Carlisle
kończy pracę w lutym – oznajmił, łapiąc kamyk i wyrzucając go
daleko w ocean.– Na razie szuka jakiegoś odpowiedniego dla nas
domu, ale nie wychodzi mu to najlepiej. Forks jest idealne.
Uśmiechnął
się słabo, a Rita odwzajemniła uśmiech.
-Na
pewno jeszcze tu wrócimy – zapewniła go – założę się,
że Emmett nie podaruje tym wszystkim niedźwiedziom, które tu
zostawiamy.
Edward
zaśmiał się szczerze i na powrót skierował na nią wzrok.
-Może
powinniśmy już wracać? - zapytała niepewnie Rita spoglądając w
stronę domu. - W końcu Sylwester już jutro...
Miedzianowłosy
przytaknął niechętnie i wstał podając jej rękę. Rita podniosła
się i szybko zerwała do biegu. Mimo jej starań Edward dogonił ją
o wiele szybciej niż się tego spodziewała. Zrównał się z
nią i biegli razem. Ricie przez głowę przemknęła myśl, że
wyjątkowo miło spędza się z nim czas. Nie miała jednak czasu na
dłuższe rozmyślanie, bo dobiegli do celu.
W
domu zastali tylko Mahori'ego i Emmetta przystrajających salon w
białe i czarne balony. Zaśmiewali się przy tym, dmuchając je tak
mocno, że pękały i na podłodze walały się stosy pozostałości
po ich zabawie.
-Gdzie
reszta? - zapytała Rita spoglądając na salon i oceniając straty.
-Pojechali
po zakupy – odpowiedział jej Emmett i zaczął pompować kolejny
balonik.
-Może
lepiej dla nich, że tego nie widzą – dodał cicho Edward
opierając się o ścianę.
Mahori
zaśmiał się głośno i przeczesał gęste włosy palcami.
-A
co? - zagadnął z łobuzerskim uśmiechem. – Czy tylko my unikamy
pracy? Przynajmniej wszyscy wiedzą gdzie jesteśmy...i co robimy.
Ricie
zrzedła mina, kiedy zrozumiała, co miał na myśli.
-My
tylko polowaliśmy...- zaczęła, czując jak ściska ją w gardle,
ale wtedy Emmett nagle się uśmiechnął i puścił balon. W
wampirzym tempie pojawił się obok Margarity i podniósł ją, szybko wybiegając z domu. Mahori i Edward pobiegli za nim i
wybuchnęli śmiechem, gdy osiłek wrzucił ją w wielką zaspę nie
zważając na groźby i przekleństwa, które wypadały z jej
ust.
Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepszy rozdział jak do tej pory. Moim zdaniem oczywiście :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś działanie jej mocy, naprawdę. Widać, że to opowiadanie jest przemyślane i za to wielkie brawa. Tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że słusznie poleciłam Twojego bloga :)
A co do daru Rity i tego jak jest potężny... To stwarza ogromne możliwości, które, mam nadzieję wykorzystasz :D
Jestem też ogromnie ciekawa czy Edward będzie z Margaritą i czy opiszesz przyszłość, gdzie poznaje Bellę i ma dylemat pomiędzy nimi :) To tylko moje osobiste przemyślenia ;) Więc pisz jak chcesz, jestem pewna, że mi się spodoba :)
Pozdrawiam
Ania
"Przynajmniej wszyscy wiedzą gdzie jesteśmy...i co robimy..." Och, ten Mahori ;) W stu procentach zgadzam się z Anią, że to, jak na razie, najlepszy rozdział ;) Wyjaśniło się też trochę, jeśli chodzi o moc Rity. Ma dziewczyna talent, oj ma. Tak hipnotyzować...
OdpowiedzUsuńOczywiście podoba mi się też ostatnia akcja z Emettem. Nie chciałabym być na jego miejscu, kiedy Rita z tamtąd wyjdzie...
No, proszę. Margarita i pan Cullen coraz bliżej ;) Nie ma co. Szykuje nam się tu chyba głębsze uczucie... Tylko co na to Bella, jeżeli naturalnie się pojawi?
Dzięki za powiadomienie, u mnie rozdział ukaże się raczej jutro, ale niczego nie obiecuję ;)
Pozdrawiam i całuję,
Olka
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńJak wyżej, zgadzam się, że to najlepszy rozdział na tym blogu - co oczywiście nie znaczy, że poprzednim czegokolwiek brakowało. Moc Margarity jest niesamowita, podobnie jak jej białe oczy. Również jestem coraz bardziej zaintrygowana przeszłością dziewczyny i jej brata, a także jej ewentualnym związkiem z Edwardem. Mimo wszystko mam nadzieję, że Rita pozna kogoś jeszcze, bo jakoś niespecjalnie przepadam za Edwardem, ale nawet jeśli gdyby miał to być jednak on i tak liczę, że nas pod tym względem zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńCóż mogę więcej powiedzieć? Opowiadanie zdecydowanie wyróżnia się i brak powiązania z typową historią książkowych bohaterów jest tutaj wielkim plusem. Nie mam pojęcia, czy zamierzasz wprowadzić postać Belli, ale po cichu liczę, że pójdziesz w zupełnie innym kierunku, tworząc coś jeszcze bardziej wyjątkowego.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, życzę ogromnej weny i pozdrawiam,
Nessa.
Zapraszam na NN :)
OdpowiedzUsuńhttp://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com
Belle
Jej, ŚWIETNIE PISZESZ!!!! Bardzo fajny blog ;D A pomysł jest ZARĄBISTY!
OdpowiedzUsuńCzyli Margarita może być syreną? Czy coś? haha, aż mi się przypomina H2O wystarczy kropla XD
Heh, Rita z Edem chyba baaardzo się polubili. Ciekawe co będzie dalej między nimi.
I czy ona rozwinie swój dar!
Ciekawe, czy jej brat też ma jakąś fajną zdolność...
Czekam na NN!
Niech wena bd z Tobą!
Buziaczki ;*
Ps. Zapraszam na rozdział 43 na inna-bellaswan.bloog.pl ;)
Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńHahahaha
OdpowiedzUsuńOstatnia scena mnie rozbawiła.
Syrena powiadasz, a może ona rzeczywiście jest syreną?
To by było genialne!
Wampiry i syreny….
Był taki blog, ale dziewczyna od dawna nie pisze,
Ale mam nadzieję, ze ty tego nie zrobisz…
Prawda?
Czekam na nn i do napisania ;D
Kisielek ;*
Zgadzam się z resztą. Twój najlepszy jak dotąd rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Lady