Rozdział 7

Rita skoncentrowała się mocno i starała się nie zwracać uwagi na czwórkę wampirów wpatrujących się w nią wyczekująco. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, dodając sobie trochę czasu. Może uda jej się zahipnotyzować Esme tylko głosem? Przez chwilę myślała, że przedstawienie sobie siebie w jakimś wielkim niebezpieczeństwie zagrażającym istnieniu, ułatwi sprawę, ale nic strasznego nie przychodziło jej do głowy.
Esme popatrzyła na nią z lekkim niepokojem, a Mahori wyglądał tak, jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem. Carlisle zbeształ go znaczącym spojrzeniem, by wreszcie się uspokoił, ale nic to nie dało. Rita skupiła się z całych sił przez kilka następnych, naprawdę długich sekund i kiedy miała się w końcu poddać, coś do niej dotarło.
Czy wtedy w lesie musiała się koncentrować? Wystarczyło tylko, że tego chciała. Była mocno spanikowana i nie zamierzała wyjść na totalną łamagę. Miała taką zachciankę i po prostu tak się stało.
Więc czego najbardziej pragnie w tej chwili? Na pewno chce zrobić dobre wrażenie i udowodnić, że potrafi.
Poczuła jak przyjemne ciepło wypełnia jej głowę i stopniowo spływa niżej, na całe ciało. Oczy zaczęły ją szczypać robiąc się wyjątkowo gorące, a potem zadrapało ją w gardle. Mimo lekkiej paniki Rita poczuła się bardzo dobrze. Nagle była pewna, że da sobie radę z zahipnotyzowaniem Esme za pomocą głosu.
-Posłuchaj mnie. – Kiedy się odezwała, jej słowa zdawały się wypełniać cały pokój. Jej głos był odmieniony – niższy i pełniejszy, mniej dziewczęcy i przejmujący. Brzmiała jak doroślejsza wersja siebie, trochę bardziej pewniejsza. Przez chwilę zastanawiała się co powinna zrobić najpierw. Chciała dowiedzieć się jak najwięcej o swoich nowych zdolnościach, ale nie wiedziała na ile starczy jej sił. Pomimo tego, że jako tako nie dawała tego po sobie poznać, zmęczyła ją tamta scena w lesie. Była nie przyzwyczajona do takiego typu wysiłku, potrzebowała wprawy.
Otworzyła oczy, a to co przed sobą zobaczyła, przeraziło ją jeszcze bardziej od jej głosu. Na kanapie nadal siedzieli jej przybrani rodzice, Mahori i Edward, ale nie byli tacy sami. Wyglądali jak realistyczne kukły albo figury woskowe. Ich źrenice rozszerzyły się nienaturalnie, a twarze miały pusty wyraz. Rita mimowolnie spojrzała w dół na niski, szklany stolik i - nie mogąc się powstrzymać - pisnęła ze strachu. Dotknęła swojej twarzy, nie wierząc w to, co widzi. Jej włosy były uniesione i pofalowane, usta czerwieńsze niż zwykle, a źrenice rozszerzone i błyszczące piękną, czystą bielą. Wyglądała na swój sposób ładnie, ale to nie było prawdziwe piękno. Taki typ urody kojarzył jej się z podaniami o syrenach, które przeglądała z Edwardem w wolnych chwilach. Miały kusić i zabijać, hipnotyzując swoim śpiewem i urokiem.
Nagle usłyszała hałas na górze – to Emmett i Rosalie chcieli sprawdzić, co ją tak wystraszyło i dlaczego krzyknęła.
Gdy znaleźli się na schodach i spojrzeli na Ritę, od razu zmatowieli. Chociaż tego nie chciała, na nich także podziałał jej czar. Zastygli w pół kroku zamieniając się w posągi. Margaritę ogarnęło przerażenie, chyba przesadziła. Spanikowała i nie wiedziała co dalej robić.
Nagle zauważyła dziwne, srebrne poświaty otaczające każdego członka jej rodziny i po chwili zrozumiała, że to ich prawdziwe wersje. Falowały i odchylały się od ciał, chcąc uwolnić się spod jej czaru.
Pstryknęła palcami, klasnęła dłońmi, ale to nic nie dało. Sekundy dłużyły się, a srebrne cienie przygasły. Margarita przestraszyła się rozumiejąc, że mimo starań ich prawdziwe formy powoli ulegają. Co się stanie jeśli ich aury znikną na dobre, a ona nie zdąży ich odczarować? Wolała o tym na razie nie myśleć.
Wtedy w lesie Emmett wyrwał się z transu dzięki Edwardowi. To on wtedy krzyknął na niego, przywracając do władzy nad umysłem. Tym razem jednak miedzianowłosy nie mógł mu pomóc, on sam nie był w najlepszej sytuacji. Myślała gorączkowo czując, jak traci czas.
Może jeśli zaczarowała ich głosem, uda jej się wyciągnąć ich także tym sposobem? A co jeżeli tylko pogorszy sprawę? Powinna chociaż spróbować, nie ma innego wyjścia.
-Przestańcie – powiedziała niepewnie, ale gdy cienie zamigotały, spróbowała trochę głośniej czując przypływ odwagi. – Stop!
Zamknęła oczy zaciskając powieki i modliła się w duchu, by to zadziałało. Nagle usłyszała głośny świst powietrza i z nadzieją na powrót spojrzała na swoją rodzinę. Na jej szczęście to był Mahori, który głośno wypuścił z płuc powietrze. Cullenowie powoli nabierali kolorów, a Rita poczuła jak robi się coraz chłodniejsza, jakby uchodziła z niej moc. Z ulgą oparła się o ścianę i po chwili zsunęła na podłogę.
Zaśmiała się głośno i szczerze.
-Wszystko w porządku? - zapytał ją Carlisle, dochodząc do siebie i obserwując uważnie Ritę.- Jeżeli tylko jesteś zmęczona, możemy spróbować później.
Margarita uśmiechnęła się do niego i pokiwała głową. Niczego nie pamiętają. Czuła się lżejsza, jakby właśnie zdjęła z ramion ogromny ciężar.
-Tak – przytaknęła – kiedy indziej mi pasuje.
Kilka dni później miała odbyć się impreza sylwestrowa, wyprawiana przez Esme dla personelu szpitala, w którym pracuje jej mąż. Była to także okazja by hucznie pożegnać Forks. Cullenowie przebywali tu już zbyt długo, a dodatkowo przygarnęli Ritę oraz Mahori'ego, co tylko przysporzyło więcej plotek i podejrzeń. W przygotowaniach musiał uczestniczyć każdy członek rodziny i trudno było od nich uciec. Jedynym możliwym do zaakceptowania przez panią domu powodem było polowanie. Z takiej okazji skorzystała Rita razem z Edwardem. Wracając utrzymywali dystans od domu i przez kilka godzin włóczyli się po lesie rozmawiając. Zatrzymali się w końcu przy urwisku. Z oddali słychać było szum oceanu i wiał lekki wiatr, było zadziwiająco ciepło jak na środek zimy. Rita usiadła na brzegu urwiska spuszczając nogi w dół, a Edward poszedł w jej ślady.
-I naprawdę nikt z nas nie kontaktował? - dopytywał się. Margarita podczas drogi opowiedziała mu wszystko o tamtej przerażającej scenie w domu. Czuła, że po jej bracie Edward jest następną osobą, której może całkiem zaufać.
-Wcale – przyznała, wzruszając ramionami. - Przez chwilę nawet mnie to wystraszyło.
Edward w ciszy wpatrywał się w ocean i nie odezwał się. W porównaniu z jego mocą, dar Rity to naprawdę jest coś. Mogłaby zrobić to na co tylko miałaby ochotę i sprawić, że każdy jej ulegnie. Przez chwilę chciał się z nią podzielić tymi przemyśleniami, ale uznał, że to nie najlepszy pomysł. Raczej by się na niego nie obraziła, ale prawdopodobnie uraziłby ją tymi słowami. Ona nie jest egoistką. I właśnie tu znów nasuwa się pytanie - jakie wydarzenia w jej przeszłości sprawiły, że może tak bardzo wpływać na innych? Dlaczego akurat ta cecha tak mocno się u niej wykształciła?
-Kiedy wyjeżdżamy? - zapytała go, opierając się na łokciach i wpatrując w niebo. Edward wyrwał się z zamyślenia i spojrzał na nią. Kiedy się do niego odwróciła, zauważył, że do twarzy jej w czarnej, cienkiej kurtce, którą ma na sobie i w koku upiętym na samym czubku głowy. Odwrócił jednak szybko wzrok nie chcąc, żeby zauważyła jak się jej przygląda.
-Carlisle kończy pracę w lutym – oznajmił, łapiąc kamyk i wyrzucając go daleko w ocean.– Na razie szuka jakiegoś odpowiedniego dla nas domu, ale nie wychodzi mu to najlepiej. Forks jest idealne.
Uśmiechnął się słabo, a Rita odwzajemniła uśmiech.
-Na pewno jeszcze tu wrócimy – zapewniła go – założę się, że Emmett nie podaruje tym wszystkim niedźwiedziom, które tu zostawiamy.
Edward zaśmiał się szczerze i na powrót skierował na nią wzrok.
-Może powinniśmy już wracać? - zapytała niepewnie Rita spoglądając w stronę domu. - W końcu Sylwester już jutro...
Miedzianowłosy przytaknął niechętnie i wstał podając jej rękę. Rita podniosła się i szybko zerwała do biegu. Mimo jej starań Edward dogonił ją o wiele szybciej niż się tego spodziewała. Zrównał się z nią i biegli razem. Ricie przez głowę przemknęła myśl, że wyjątkowo miło spędza się z nim czas. Nie miała jednak czasu na dłuższe rozmyślanie, bo dobiegli do celu.
W domu zastali tylko Mahori'ego i Emmetta przystrajających salon w białe i czarne balony. Zaśmiewali się przy tym, dmuchając je tak mocno, że pękały i na podłodze walały się stosy pozostałości po ich zabawie.
-Gdzie reszta? - zapytała Rita spoglądając na salon i oceniając straty.
-Pojechali po zakupy – odpowiedział jej Emmett i zaczął pompować kolejny balonik.
-Może lepiej dla nich, że tego nie widzą – dodał cicho Edward opierając się o ścianę.
Mahori zaśmiał się głośno i przeczesał gęste włosy palcami.
-A co? - zagadnął z łobuzerskim uśmiechem. – Czy tylko my unikamy pracy? Przynajmniej wszyscy wiedzą gdzie jesteśmy...i co robimy.
Ricie zrzedła mina, kiedy zrozumiała, co miał na myśli.
-My tylko polowaliśmy...- zaczęła, czując jak ściska ją w gardle, ale wtedy Emmett nagle się uśmiechnął i puścił balon. W wampirzym tempie pojawił się obok Margarity i podniósł ją, szybko wybiegając z domu. Mahori i Edward pobiegli za nim i wybuchnęli śmiechem, gdy osiłek wrzucił ją w wielką zaspę nie zważając na groźby i przekleństwa, które wypadały z jej ust.

9 komentarzy:

  1. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepszy rozdział jak do tej pory. Moim zdaniem oczywiście :)
    Świetnie opisałaś działanie jej mocy, naprawdę. Widać, że to opowiadanie jest przemyślane i za to wielkie brawa. Tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że słusznie poleciłam Twojego bloga :)
    A co do daru Rity i tego jak jest potężny... To stwarza ogromne możliwości, które, mam nadzieję wykorzystasz :D
    Jestem też ogromnie ciekawa czy Edward będzie z Margaritą i czy opiszesz przyszłość, gdzie poznaje Bellę i ma dylemat pomiędzy nimi :) To tylko moje osobiste przemyślenia ;) Więc pisz jak chcesz, jestem pewna, że mi się spodoba :)
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przynajmniej wszyscy wiedzą gdzie jesteśmy...i co robimy..." Och, ten Mahori ;) W stu procentach zgadzam się z Anią, że to, jak na razie, najlepszy rozdział ;) Wyjaśniło się też trochę, jeśli chodzi o moc Rity. Ma dziewczyna talent, oj ma. Tak hipnotyzować...
    Oczywiście podoba mi się też ostatnia akcja z Emettem. Nie chciałabym być na jego miejscu, kiedy Rita z tamtąd wyjdzie...
    No, proszę. Margarita i pan Cullen coraz bliżej ;) Nie ma co. Szykuje nam się tu chyba głębsze uczucie... Tylko co na to Bella, jeżeli naturalnie się pojawi?
    Dzięki za powiadomienie, u mnie rozdział ukaże się raczej jutro, ale niczego nie obiecuję ;)
    Pozdrawiam i całuję,
    Olka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wyżej, zgadzam się, że to najlepszy rozdział na tym blogu - co oczywiście nie znaczy, że poprzednim czegokolwiek brakowało. Moc Margarity jest niesamowita, podobnie jak jej białe oczy. Również jestem coraz bardziej zaintrygowana przeszłością dziewczyny i jej brata, a także jej ewentualnym związkiem z Edwardem. Mimo wszystko mam nadzieję, że Rita pozna kogoś jeszcze, bo jakoś niespecjalnie przepadam za Edwardem, ale nawet jeśli gdyby miał to być jednak on i tak liczę, że nas pod tym względem zaskoczysz.
    Cóż mogę więcej powiedzieć? Opowiadanie zdecydowanie wyróżnia się i brak powiązania z typową historią książkowych bohaterów jest tutaj wielkim plusem. Nie mam pojęcia, czy zamierzasz wprowadzić postać Belli, ale po cichu liczę, że pójdziesz w zupełnie innym kierunku, tworząc coś jeszcze bardziej wyjątkowego.
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, życzę ogromnej weny i pozdrawiam,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na NN :)
    http://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, ŚWIETNIE PISZESZ!!!! Bardzo fajny blog ;D A pomysł jest ZARĄBISTY!
    Czyli Margarita może być syreną? Czy coś? haha, aż mi się przypomina H2O wystarczy kropla XD
    Heh, Rita z Edem chyba baaardzo się polubili. Ciekawe co będzie dalej między nimi.
    I czy ona rozwinie swój dar!
    Ciekawe, czy jej brat też ma jakąś fajną zdolność...

    Czekam na NN!
    Niech wena bd z Tobą!
    Buziaczki ;*

    Ps. Zapraszam na rozdział 43 na inna-bellaswan.bloog.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha
    Ostatnia scena mnie rozbawiła.
    Syrena powiadasz, a może ona rzeczywiście jest syreną?
    To by było genialne!
    Wampiry i syreny….
    Był taki blog, ale dziewczyna od dawna nie pisze,
    Ale mam nadzieję, ze ty tego nie zrobisz…
    Prawda?
    Czekam na nn i do napisania ;D
    Kisielek ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z resztą. Twój najlepszy jak dotąd rozdział!

    Pozdrawiam i życzę weny

    Lady

    OdpowiedzUsuń