Rozdział 10

Tym razem nikt nie musiał głosować - Alice zadecydowała za wszystkich i wybrała sobie jeden z wolnych pokoi. Aż trudno było uwierzyć, jak bardzo szczęśliwa jest ta mała istotka. Zachowywała się tak, jakby dopiero co wypiła dziesięć mocnych kaw. Jasper był o wiele bardziej spokojny i zdystansowany niż jego towarzyszka. W ciszy wysłuchał wszystkich rad Carlisle'a i widać było, że słuchał uważnie i był mu za nie wdzięczny. Niestety ani Alice, ani Jasper nie mieli pojęcia co oznaczają białe tęczówki Rity i Mahori'ego. Blondyn najpierw myślał, że chodzi po prostu o dar Margarity – dzięki oczom potrafi hipnotyzować. To nie wyjaśniało jednak dlaczego Mahori także takie posiada, więc pochodzenie tej „wyjątkowości” nadal pozostawało zagadką. Mahori cały czas patrzył na Jaspera podejrzliwie, ale starał się tego nie okazywać. Za Edwardem też z początku nie przepadał, a przecież okazał się być w porządku. Nie chciał znowu wysuwać pochopnych wniosków.
Emmetta nie trzymały długo wątpliwości. Pomimo złego pierwszego wrażenia, jakie robi wygląd tego młodego blondyna, już kilka godzin później czuł się przy nim swobodnie. Rosalie była najbardziej uprzedzona co do przybyłych.
Już po kilku dniach Rita nie potrafiła wyobrazić sobie ich domu bez Alice. Nie wiedziała czy znajdzie w niej przyjaciółkę tak bliską jak w Rose, ale wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Coraz częściej spędzały wieczory we trójkę, zwykle przechadzały się po lasach polując i rozmawiając. Alice opowiadała im co robiła przez te wszystkie lata wałęsając się po Ameryce. Z tego co zauważyła Rita, jej kontakt ze śmiertelnikami był znikomy. Tamtego dnia zaprowadziła je w swoje ulubione miejsce – tuż przy skarpie, gdzie kilka tygodni wcześniej siedziała z Edwardem.
-Ładnie tu - przyznała Alice spoglądając na ocean pod ich nogami. Cała okolica była pokryta grubą warstwą śniegu, a las wydawał się ciemniejszy niż zwykle.
Rosalie poprawiła sukienkę i usiadła obok Rity.
-To prawda – potwierdziła spoglądając na otoczenie. – Dziwne, że mieszkam tu już tyle czasu i nigdy tutaj nie trafiłam.
Alice uniosła brwi do góry i przygryzła wargę.
-Czemu Margarita nie pokazała ci tego miejsca wcześniej?
Rita skrzywiła się delikatnie i odwróciła głowę w stronę oceanu nie chcąc, by Alice zauważyła jej reakcję. To nie jej wina, że trafiła na drażliwy temat.
-Pojawiłam się tutaj dopiero w listopadzie – wyjaśniła chyba za spokojnie. - Mnie i mojego brata ktoś pobił i zostawił w lesie. Znalazł nas Carlisle i postanowili nas przemienić, inaczej dawno już byśmy nie żyli.
-Co się wtedy stało? - zapytała Alice, a w jej głosie słychać było współczucie. Rita wzruszyła ramionami jakby tamte chwile już nie robiły na niej wrażenia. Zdjęła z rąk cienkie czarne rękawiczki.
-Prawdę mówiąc nie wiem – odpowiedziała – nic nie pamiętam.
-Rozumiem – mruknęła Alice i uśmiechnęła się smutno. Rita wiedziała, że mówi prawdę, koniec końców żyje w niewiedzy już bardzo długo. Jednak w przeciwieństwie do Rity, pomimo tych wszystkich niewiadomych, nadal się uśmiecha. Gdy o tym myślała dręczyło ją poczucie, że sama robi to bardzo rzadko. Z drugiej strony może to dlatego, że krótkowłosa nauczyła się żyć dalej. Odnalazła Jaspera i z nim chce zacząć życie na nowo.
Od pierwszego spojrzenia na nich można było łatwo się domyślić, że są w sobie zakochani. A co jeżeli Margarita poznała już taką osobę w swoim życiu i tak po prostu o niej zapomniała?
Alice od pewnego czasu ciągle prześladowały myśli czemu Margarita i Mahori w jej wizjach pojawili się tak późno. Najpierw wydawało się jej, że po prostu nie dołączyli jeszcze do Cullenów. Teraz nareszcie zrozumiała, że chodziło o ich przemianę, ludzi zawsze widziała słabiej albo wcale.
-Więc potrafisz przepowiadać przyszłość? - zapytała Rose zmieniając temat. -To musi być wspaniałe uczucie.
Alice uśmiechnęła się szeroko i mrugnęła do niej.
-Jest naprawdę świetne – zgodziła się – ale muszę przyznać, że już dawno nikt mnie niczym nie zaskoczył.
Margarita zamyśliła się wpatrując się w wzburzony ocean.  Była trochę zawiedziona tym, że nie udało jej się użyć swojej mocy tak jak chciała. Jasperowi wyszło to tak bardzo naturalnie, jakby wcale nie musiał się starać. Może chodziło o to, że nie miała wprawy. Bądź co bądź blondyn miał całe sto lat, by ćwiczyć swoje zdolności, a Rita znała swoją moc dopiero od niecałych dwóch miesięcy. Nie mogła się jednak zbytnio z nim porównywać - w końcu ich moce znacznie się od siebie różniły. Ona nie tylko miała władzę nad emocjami swojej ofiary, mogła także zabrać jej zdolność myślenia i uczynić poddaną sobie, wyssaną z życia kukłą
I kiedy tylko o tym pomyślała, zrobiło się jej niedobrze.  
 Rose przeczesała swoje długie włosy palcami, na tle zachodzącego słońca wyglądały na złote.
-Jak długo jesteście razem z Jasperem? - zapytała bezpośrednio. Margarita uniosła wysoko brwi.
-Rose! - zbeształa ją. - To nie jest nasza sprawa.
Alice roześmiała się trochę nerwowo.
-No co? - wzruszyła ramionami Rosalie. - Od niedawna jest naszą nową siostrą, więc to normalne, że ją o to pytam!
Margarita wywróciła oczami.
-Dzięki Rose – powiedziała Alice i zaczęła bawić się frędzelkami swojej nowej bluzki. - Muszę przyznać, że ja zakochałam się w nim od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłam go w wizji. On sam zawsze winił się za śmierć tak wielu istnień i przez to myślał, że jest trochę...odstraszający.
Rose uśmiechnęła się pod nosem i pokiwała głową, by Alice kontynuowała.
-Zajęło mu to trochę – przyznała krótkowłosa. – Ale w końcu powiedział mi co czuje i zostaliśmy parą.
Przez chwilę siedziały w ciszy rozkoszując się pięknym wieczorem. Skóra każdej z nich błyszczała oświetlona przez delikatne promienie zachodzącego słońca. Rita poprawiła wysoki kok na swojej głowie. Czuła się trochę nieswojo, tak jakby zaraz miało się stać coś dziwnego. Było zbyt spokojnie nawet jak na tamten zimowy wieczór. Mimo jej obaw nie działo się jednak nic niepokojącego, co tym samym doprowadzało ją do szału. Wstała nie mogąc usiedzieć spokojnie w miejscu i zdjęła z siebie swój czarny żakiet.
-Co ty robisz? - zapytała ją Rosalie patrząc na nią zdziwiona.
Alice już wiedziała co zamierza Rita, więc uśmiechnęła się i także podniosła.
-Podobno kąpiele w zimie są bardzo zdrowe – odpowiedziała spokojnie Margarita rozpinając rozporek spodni.
-Chyba żartujesz – oznajmiła Rosalie niezbyt pewnym głosem.
-Skaczesz z nami?
Rose spojrzała na swoje ubrania, a potem znów na Ritę.
-Może ja tylko popatrzę...
-Daj spokój! Wiem, że ci się spodoba – Alice mrugnęła do niej i teatralnie przyłożyła palce wskazujące do swoich skroni.- Tak, widzę to.
Rosalie prychnęła, ale posłusznie wstała i przeciągnęła przez głowę swój zielony sweter. Po kilku sekundach wszystkie trzy stały nad klifem w samej bieliźnie. Strop miał kilkanaście metrów długości, a Rita jeszcze nigdy nie widziała tak mocno wzburzonych fal.
-Oszalałyście – mruknęła Rose spoglądając w dół. Wampirzyce nie zwróciły na nią uwagi.
-Na trzy? - zapytała Alice i uśmiechnęła się szeroko.
-Po co czekać – odpowiedziała Rita i skoczyła w dół ciągnąć Rose i Alice za sobą. Nie bały się ani wysokości, ani siły upadku, ale pomimo tego krzyczały ile sił w płucach. Ich wrzaski w końcu uciszyła woda. Margarita wpadła najgłębiej tworząc wokół siebie burzę bąbelków. W ogóle nie odczuwała temperatury wody, nadal było jej ciepło. Podpłynęła do góry i wynurzyła się odgarniając włosy z twarzy. Alice i Rose zaśmiewały się chlapiąc się nawzajem wodą. Rita także się uśmiechnęła i poczuła się tak, jakby słona woda zmyła z niej cały pesymizm.

8 komentarzy:

  1. No, hej! dzięki za powiadomienie!
    No i mamy rozdział dziesiąty. Jak mnie tej Alice brakowało ;) Oczywiście jej szalonych pomysłów też, bo skoki z klifu nie należą do codziennych czynności, prawda? Ale... coś mi się wydaje, że chyba zanosi się na głębszą przyjaźń między Ritą, a Chochlikiem :) Tylko co z Rose? Czyżbyś planowała jakiś konflikt między Rosalie a All? Nie wnikam- to tylko takie moje przypuszczenia.
    I jeszcze te wyznania... Chyba już wiem dlaczego Margarita nie pokazała im tego miejsca wcześniej ;D Och... ona naprawdę zaczyna coś czuć do Edwarda, mylę się?
    Czekam na kolejny rozdzial i pozdrawiam,
    Olka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooch! Sweetaśnie! Szykuje się wielka przyjaźń XD
    Super rozdział, tylko trochę krótki ;(
    Ciekawe, kiedy Alice zaciągnie całą rodzinkę na ZAKUPYYYY!!!! Hahaha ;p
    Czekam na NN
    NIech wena bd z Tobą :D
    buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę powiedzieć? Może na początek zapewnie cię, że rozdziały na wszystkih moich blogach pojawią się jutro, więc spokojnie ;) Chociaż to wspaniałe, że tak bardzo się tym przejmujesz. Bardzo ci za to dziękuję.
    Co do rozdziału, jest przede wszystkim przyjemny. Podobają mi się relacje nowych sióstr Cullen, a pomysł ze skokami z kilfu był świetny. Niby nic się nie dzieje i trochę szkoda, ale i tak mi się podobało. Czekam na kolejny i coraz bardziej niecierpliwię się w kwestii tajemnicy przeszłości Margarity i Mahoriego. No i te oczy… Mam nadzieje, że wkrótce wiele się wydarzy.

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam cię do Liebster Blog Awards i the Versatile Blogger Award. Więcej tutaj: http://lost-in-the-time.blogspot.com/p/liebster-awards-i-versatile-blogger.html =)

      Nessa.

      Usuń
  4. Rozdział Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak wesoło i ... wesoło ;p
    Nie ma to jak wskakiwanie do wody w środku zimy;/
    Teraz brakuje tylko wilczków i cała kompania zebrana ;D
    No i oczywiście Bells o ile ją wpleciesz do swojego opowiadania.
    czekam z niecierpliwością na nn
    Do napisania
    Kisielek

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, przepraszam, że długo nie komentowałam, ale nie miałam za bardzo czasu, żeby przeczytać najnowsze rozdziały.
    Co mogę jeszcze dodać? Rozdział świetny, tak samo jak poprzedni. Piszesz coraz lepiej i nawet jak nie ma akcji, to nic nie szkodzi. Z doświadczenia wiem, że przyjemnie się pisze takie rozdziały ;)
    Nie mogę się doczekać aż poznam historię rodzeństwa ;)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Nooo i jest! Aliceee! Trochę nie pewna ale!


    Pozdrawiam i życze weny

    Lady

    OdpowiedzUsuń