Dzień
przeprowadzki zbliżał się wielkimi krokami. Margarita nie była z
tego powodu zbytnio zadowolona, dopiero co zaczęła przyzwyczajać
się do tego dużego domu, a już miała go opuścić. Spodobały jej
się ogromne lasy otaczające Forks, a także klimat panujący w tym
małym mieście. Wiedziała jednak, że jeśli chcą uniknąć
kłopotów, ta zmiana jest niezbędna.
Właśnie
przenosiła pudła ze swoimi rzeczami w kąt pokoju, kiedy nagle
poczuła dziwny zapach. Znieruchomiała, a jej ciało na chwilę
zamieniło się w automat. Wzięła głęboki wdech upewniając się
co do swoich podejrzeń. Była całkiem sama, a sądząc po zapachu
do ich domu zbliżały się jakieś obce wampiry. Nie wiedziała co
powinna zrobić, alarmowała Edwarda w myślach, ale był zbyt daleko
by mógł ją usłyszeć. Szybko pojawiła się na dole i
skrzywiła się - tu zapach czuć było jeszcze mocniej. Zdziwiło ją, że te nieznajome wampiry biegną z wiatrem - cokolwiek od nich
chciały, na pewno nie uda im się jej zaskoczyć. Podświadomie
uruchomiła swój aparat ochronny i poczuła jak w całym jej
ciele rozlewa się znajome ciepło. Tylko nie to, pomyślała.
Od czasu zahipnotyzowania wszystkich Cullenów nie ćwiczyła
swoich wyjątkowych zdolności. Może to dawało jej jakąś minimalną przewagę
nad tamtymi nieśmiertelnymi, ale czuła się jak tykająca bomba.
Jeżeli straci nad sobą panowanie, nie dowie się od nich niczego.
Wzięła głęboki wdech i nie wiedząc co powinna zrobić wyszła na
zewnątrz. Skierowała się w stronę z której dochodził
zapach i właśnie wtedy z lasu wynurzyły się dwie postacie -
kobieta i mężczyzna. Dziewczyna szła przodem i poruszała się tak
lekko, jakby unosiła się nad ziemią. Była bardzo drobna, co
najmniej o głowę niższa od Rity. Miała na sobie potargane i
brudne ubrania, ale jej szeroki uśmiech odwracał od nich uwagę. Na
głowie sterczały jej we wszystkie strony krótkie, czarne
włosy. Trzymała za rękę wysokiego chłopaka, ale gdy tylko Rita
na niego spojrzała, mimowolnie zawarczała. Jeszcze nigdy nie wydała
z siebie takiego dźwięku, ale w tym przypadku była to uzasadniona reakcja.
Mężczyzna całe ciało miał pokryte srebrnymi półksiężycami,
przypominającymi blizny po ugryzieniach. Pomijając te znaki był
przystojny jak każdy wampir. Muskularny, ale nie nabity. Włosy miał
jasne i pokręcone.
Zatrzymali
się raptownie słysząc warknięcie Rity, a z twarzy dziewczyny
zniknął uśmiech i na chwilę zamarła w miejscu.
-Jasper
zamknij oczy! - pisnęła cienkim, melodyjnym głosem odzyskując
władzę w ciele. Chłopak uniósł wysoko brwi zdziwiony, ale
wykonał polecenie i zmrużył oczy. Rita starała się nie okazywać
zaskoczenia, ale było to silniejsze od niej. Skąd ta dziewczyna
wiedziała, co zamierzała właśnie zrobić?
-Przybywamy
w pokoju – oznajmiła krótkowłosa unosząc ręce. – Daj
nam szansę, a wtedy porozmawiamy i się usprawiedliwimy.
Rita
od razu chciała odmówić, ale nagle ogarnęło ją dziwne
uczucie spokoju. Mimowolnie rozluźniła mięśnie, lekko zaskoczona.
Zdenerwowanie
powoli z niej uchodziło, a zastąpiła je silna ciekawość. Nie
wiedziała dlaczego, ale miała ogromną ochotę poznać tych dwoje.
-Tak
– powiedziała sennie i kiwnęła głową. - Zapraszam.
Podeszła
do drzwi wejściowych i w tej samej chwili kątem oka zauważyła jak
dziewczyna wesoło uśmiecha się do chłopaka w jakimś dziwnym,
porozumiewawczym sposobie. Nagle poczuła jak uchodzi z niej całe
rozluźnienie - ona również zrozumiała przesłanie.
-Jedną
sekundę – powiedziała przez zęby zatrzymując się i powoli
odwracając do przybyłych. Jakaś mała część jej mózgu
zarejestrowała odgłos opon na podjeździe przed domem. - To ty
mnie tak omamiłeś?!
Poczuła
wzrastający gniew i przeszywający gorąc oblał jej głowę. Ktoś
próbował na niej jej własnych sztuczek.
-Rita?
- koło niej w wampirzym tempie pojawił się Mahori razem z
Carlisle'em i Esme.- Rita, co tu się dzieje?
Drobna
dziewczyna znów na chwilę stała się nieobecna, a potem
poruszyła się niespokojnie.
-Chcemy
tylko porozmawiać – powiedziała bardzo szybko patrząc z
niepokojem na Margaritę.- Dwa lata temu, kiedy spotkałam Jaspera
zaczęły mnie nachodzić wizje związane z wami...
-Wizje?
- powtórzył Carlisle i widać było, że powstrzymuje się przed zasypaniem jej mnóstwem pytań.
-Tak,
mogę przepowiadać przyszłość – oznajmiła dziewczyna kiwając
głową.
-I
wtedy postanowiliśmy was odnaleźć – wtrącił Jasper.
Esme
mierzyła wzrokiem przybyłych i starała się ocenić sytuację. Na
pierwszy rzut oka nie wyglądali na takich, których powinna
się bać. Nie wyczuwała żadnej niechęci z ich strony.
-Rita,
spokojnie – szepnął jej do ucha Mahori łapiąc ją za ramię.
Nie chciała się uspokoić. O ile mogła zaufać tej dziewczynie, to
Jasper napawał ją dziwnym lękiem. - Dajmy im szansę.
Margarita
niechętnie opuściła wzrok, ale nadal czuła, jak przepływa przez
nią energia.
-Chodźmy
do środka – odezwała się w końcu Esme. - Przecież nie ocenia
się nikogo po pozorach.
Rita
zwykle się z nią zgadzała, ale tym razem miała ochotę potrząsnąć
swoją przybraną matką. Wszyscy weszli do domu i Carlisle zajął
miejsce na fotelu naprzeciwko kanapy, dając tym samym przybyłym
wymowną wskazówkę, gdzie mają spocząć. Rita oparła się
o ścianę pod schodami, a po chwili dołączył do niej Mahori. Esme
usiadła na drugim fotelu obok swojego męża.
-Słuchamy
– powiedziała swoim zwykłym i spokojnym tonem, tak jakby spotkała
dawno nie widzianych znajomych.
Jasper
siedział sztywno, nie czując się swobodnie w otoczeniu domowników,
ale krótkowłosa dziewczyna ścisnęła go za rękę, dodając
mu otuchy.
-Nazywam
się Jasper Whitlock – zaczął dziwnie rozluźnionym głosem nie
pasującym do jego postawy.- Urodziłem się w Teksasie w tysiąc
osiemset czterdziestym czwartym roku. Od dziecka moim marzeniem było
wstąpienie do armii i po wielu próbach w końcu mi się to
udało. Pewnego wieczoru będąc na patrolu, spotkałem na swojej
drodze kilka kobiet. – Jego głoś wyraźnie się zmienił, jakby
to co sobie przypominał nie było jednym z milszych wspomnień. - Jedną z nich była
Maria i to właśnie ona mnie przemieniła.
Przerwał
na chwilę sprawdzając czy wszyscy nadal go słuchają. Jego
wzrok wędrował po pokoju, ale wyglądało na to, że przed oczami
widzi zupełnie co innego.
-Maria
tworzyła armię nowonarodzonych – kontynuował - za wszelką cenę
chciała wygrać południową wojnę wampirów.
-Okropne
czasy – wtrącił Carlisle, a Margarita spojrzała na niego z
zaciekawieniem. Równocześnie poczuła się trochę zmieszana,
że nigdy wcześniej nie zainteresowała się tą historią.
-Po
pewnym czasie odkryłem w sobie dar – wznowił historię Jasper. – I dzięki niemu zostałem ulubieńcem Marii. Mogłem dowolnie
manipulować emocjami nowonarodzonych, co dało mi sporą przewagę...
Rita
uniosła wysoko brwi czując pewnego rodzaju podziw. Sama chciałaby
tak dobrze panować nad swoim darem, ale sądząc po ostatnich
wydarzeniach musiała jeszcze dużo nad nim popracować.
-...to
sprawiło, że w środku czułem się coraz gorzej – powiedział
Jasper – Nie chciałem już więcej zabijać innych wampirów
ani pić ludzkiej krwi. W obu przypadkach przeżywałem emocje mojej
ofiary razem z nią, co mnie zabijało.
Mahori
spróbował sobie to wyobrazić. Domyślał się, że to nie
były jedne z tych lepszych chwil, o których rozmawia się
przy kominku.
-W
końcu po wielu próbach udało mi się uciec razem z
przyjaciółmi. Później długo wędrowałem sam i nagle
na swojej drodze spotkałem Alice – uśmiechnął się do drobnej
wampirzycy. - Czekała na mnie.
Alice
odwzajemniła uśmiech, trochę ocieplając atmosferę. Nie dało się
nie czuć do niej sympatii.
-Moja
historia jest o wiele krótsza – sprostowała od razu. – Nie
pamiętam niczego sprzed przemiany.
Mahori
i Rita automatycznie skierowali na siebie wzrok.
-Obudziłam
się w tysiąc dziewięćset dwudziestym – kontynuowała, a Mahori
poczuł dziwne ukłucie w żołądku i westchnął cicho. Nic z
tego, była od nich o wiele starsza. - To było jakieś ciemne
pomieszczenie, ale szybko udało mi się z niego uciec. Byłam
okropnie spragniona, jednak w wizji zobaczyłam jak pijecie krew
zwierzęcą, więc też postanowiłam spróbować. I udało mi
się. Wraz z upływem czasu miałam kolejne wizje, a w jednej z nich
pojawił się Jasper. Wtedy postanowiłam go odnaleźć. Po jakimś
czasie zaczęłam widzieć waszą rodzinę i zdecydowaliśmy się was odszukać. No i jesteśmy.
Ze
spokojem kierowała wzrok na każdego z obecnych i widać było, jak wielką czuła ulgę.
Tak, tak, tak- Jasper i Alice czy raczej Alice i Jasper ;) Miałam rację- wspaniały początek roku. Mam nadzieję, że Rita się do nich szybko przekona, jak i cała rodzina Cullenów. Oczywiście od razu nasuwa mi się pytanie: gdzie przeprowadzą się Cullenowie? Czekam na odpowiedzi w następnych rozdziałach ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, wiem że ostatnio nie było notki, ale okazuje się, że wakacje wcale nie są takie luźne, jakby się wydawało :P Ciągle gdzieś wybywam i ledwo ogarniam inne blogi, swój trochę mniej, ale... połowę notki już mam ;) i to jest w miarę dobra wiadomość. Nie wiem czy uda mi się ją dzisiaj skończyć, ale jak już się pojawi to obiecuję, że będziesz pierwszą osobą, którą o tym poinformuję. Także proszę- wybacz :) A ja postaram się poprawić ;)
Pozdrawiam i całuję gorąco, bo za ciepło nie jest :P,
Olka
Jak obiecałam- informuję Cię, jako pierwszą :) Jeszcze raz przepraszam, wszystko wina internetu... ale o tym napisałam już w rozdziale. Zapraszam Cię serdecznie i pozdrawiam,
UsuńOlka
Zapomniałam dodać, że nominowałam Cię do Liebster Awards na moim blogu. więcej szczegółów... a zresztą wiesz gdzie ;)
UsuńO, nareszcie. Podejrzewałam, że wkrótce się pojawią - wszakże lata piećdziesiąten- ale nie sądziłam, że aż tak szybko. Wejście Alice genialne, poza tym podoba mi się mały zgrzyt między Ritą w Jasperm - podobne umiejętności; jakby nie patrzeć, dziewczyna może czuć się zagrożona.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób w jaki opisałaś pojaWienie się tej dwójki i ich historie. Chociaż wydaje mi się, że to nie jedyna niezwykłość tego roku, mylę się? Czekam niecierpliwie na wiecej i życzę weny,
Nessa
AAAAAALIIIIICE! Alice, Alice, Alice, Alice!!!! CUDDDOOOOWNIE!!!! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta chochliczka dołączyła do rodzinki! Z Jasperkiem ;p
Hehe.
Rozdział świetny! ;* Jak zawsze ;D
Czekam na NN!
Niech wena bd z Tobą ^^
Buziaki ;*
Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć po prostu zajebisty :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Awards i the Versatile Blogger Awards. Szczegóły na milosc-ktora-przetrwa-wszystko.blogspot.com lub isabella-rosalie-i-jasper-volturi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPs. Świetny rozdział :)
Nareszcie!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać, aż Alice i Jasper się pokarzą
Uwielbiam tą dwójkę, zaraz po Edwardzie i Belli ;p
Ciekawi mnie co się wydarzy, więc czekam na nn ;D
nn już jest
UsuńNominowałam cię do Liebster Blog Awards i the Versatile Blogger Award szczegóły na http://desires-of-shadows.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię zaprosić na nowy rozdział Esme-Carlisle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Bardzo mi przypadł do gustu!
OdpowiedzUsuńAlice i Jazz! Nareszcie są!!
A Bella?
Pozdrawiam i życzę weny
Lady