Rozdział 11

Kilka dni później wszystko było już zapięte na ostatni guzik. Margarita nie miała jeszcze zbyt wiele osobistych rzeczy, więc całym jej bagażem była duża walizka i dwa średniej wielkości pudełka. W przeciwieństwie do Rosalie, której rzeczy nie zmieściły się w samochodzie i trzeba było zamówić dodatkową przyczepkę.
W domu panował harmider, bo każdy krzątał się po wszystkich pokojach w tę i z powrotem. Słońce powoli wschodziło i kiedy osiągnęło swój najwyższy punkt na niebie, Cullenowie byli gotowi do drogi.
Margarita po raz ostatni weszła do swojego czarno-czerwonego pokoju i omiotła go wzrokiem zapewniając się w myślach, że kiedyś jeszcze tu wróci. Miała cichą nadzieję, iż kiedy kolejny raz przestąpi ten próg, będzie już w pełni szczęśliwa. Zza rogu wyłonił się Mahori także w melancholijnym nastroju i stanął obok niej.
-Idziemy? - zapytał zapinając swój zielony sweter i spoglądając na stary pokój Rity.
Margarita spojrzała na niego i pokiwała głową.
Razem zeszli po schodach i skierowali się do dużego pokoju. Salon wyglądał bardzo nienaturalnie, kanapy i fotele były przykryte płachtami, wszystko było solidnie wyczyszczone i wszędzie roznosił się zapach środków czystości. Na niskim stoliku nie stały żadne książki. Rita mimowolnie westchnęła i oboje skierowali się w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy zeszli ze schodów Mahori zatrzymał się nagle, co sprawiło, że Rita prawie na niego wpadła. Zirytowana już miała na niego krzyknąć, ale potem spojrzała w tę samą stronę co on i zamarła. Przypomniał jej się fragment pewnego horroru, na którym była w kinie z Alice i Rosalie. I tak się właśnie poczuła – jakby patrzyła na wyreżyserowaną scenę i zaraz ktoś miał klasnąć w dłonie i zawołać głośno: „cięcie!”. 
Cullenowie stali przodem do drzwi wejściowych, patrzyli na Ritę i Mahori'ego, ale najwyraźniej niczego nie widzieli. Ich twarze były pozbawione emocji, a ciała zwisały kilka centymetrów nad ziemią.
Margarita znieruchomiała i nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Jeszcze schodząc po schodach słyszała ich rozmowy, a teraz wyglądali jak kukiełki zawieszone na sznurkach.
-Rita, coś ty zrobiła? - zajęczał Mahori, a w jego głosie słychać było panikę. Spojrzał na swoją siostrę przerażonym wzrokiem, a Margarita nie wiedziała co odpowiedzieć. Mogła przysiąc, że to nie była jej wina, ale nie widziała żadnego innego wyjaśnienia. Nagle Cullenowie poruszyli się niespokojnie i jak marionetki upadli na ziemię, a ich ciała ułożyły się w dziwnych, nienaturalnych pozycjach.
Wtedy zza gęstej ściany lasu wyłoniło się kilka wampirów. Byli ustawieni w szyku jeden za drugim, a potem jakby mieli to wyćwiczone i zaplanowane – ustawili się w rzędzie. Byli ubrani w ciężkie i długie zielone szaty, a na głowy mieli zarzucone szerokie kaptury. Dwoje z nich wyszło krok do przodu, odznaczali się innym ubiorem niż pozostali - ich stroje były koloru ciemnoniebieskiego.
Obydwoje spokojnym ruchem sięgnęli do swoich kapturów i zrzucili je z głów. Wampir z lewej wyglądał na dużo starszego od swojego towarzysza, miał gęste czarne brwi i długie do ramion włosy. Jego uśmiech był trochę złośliwy, a czerwone oczy przeszywały spojrzeniem. Wampir po prawej był niższy i tęższy. Miał krótkie blond włosy i prawie niewidoczne brwi. Nie uśmiechał się i zaciskał cienkie usta. Margaritę nagle uderzył mocny zapach wszystkich wampirów i nie mogła zrozumieć czemu nie poczuła tego wcześniej. Razem z tą dwójką było ich ośmioro, więc nawet jeśli chcieliby powalczyć o życie, nie mieli najmniejszych szans.
Czarnowłosy poprawił sobie szatę i znudzonym wzrokiem omiótł Margaritę i Mahori'ego.
-Nie bądźcie tacy zdziwieni – odezwał się bardzo niskim i pouczającym głosem. - To nie przystoi osobom waszego pokroju.
Blondyn spojrzał na niego i cicho westchnął.
-Chyba mikstura nadal działa – powiedział i machnął lekceważąco ręką. - Będziemy musieli zastosować plan B.
Margarita starała się wyglądać na mniej przerażoną, ale to było silniejsze od niej. Poczuła dziwne ukłucie w środku. Kimkolwiek są te wampiry, one wiedzą kim byli przed przemianą. Miała ochotę przydusić ich do ściany i zmusić by wszystko jej powiedzieli.
Mahori odchrząknął zwracając na siebie uwagę i osiem par oczu spojrzało prosto na niego.
-Czego od nas chcecie? - zapytał siląc się na pewny siebie ton. - I co zrobiliście z naszymi przyjaciółmi?
Wskazał na Cullenów, a po wampirach przeszedł cichy pomruk. Rita była prawie pewna, że był to śmiech.
-Cisza! - warknął na nich blondyn, a szeregi znów stanęły na baczność. Zlustrował wzrokiem Mahori'ego i pokiwał głową z dziwnym wyrazem twarzy.
-Przed przemianą nie byłeś taki pewny siebie – mruknął.
-Może zamiast nas wyśmiewać odpowiecie na nasze pytania? - zapytała Rita czując przypływ odwagi. Nikt oprócz niej nie może wyśmiewać jej brata. - Chyba należy nam się jakieś wyjaśnienie?
Czarnowłosy podniósł do góry brwi.
-Wszystkiego dowiecie się, gdy już będziemy na miejscu – powiedział z zaciśniętą szczęką, siląc się na uprzejmy ton głosu.
-Waszym...przyjaciołom jak się wyraziłeś, nic nie będzie – wtrącił blondyn i kiwnął na wampiry po swojej prawej. Tamci wyszli z szeregu i wnieśli Cullenów po schodach do domu.
-Co wy robicie? - zaprotestowała Rita. - Skąd wiedzieliście, że...
-Że tu jesteście? - dokończył czarnowłosy. - Od kilku tygodni obserwują was nasi najlepsi szpiedzy.
Mahori zawarczał oburzony, a Rita poczuła jak robi się jej gorąco. Jeżeli dobrze to przemyśli, uda jej się zahipnotyzować wszystkich zgromadzonych. Jednak wampiry wcześnie zauważyły co planowała zrobić.
-Oh, nie próbowałbym tego – powiedział blondyn twardo, ale jednocześnie unikał wzroku Margarity. - Jest tu z nami pewien wampir, dzięki któremu jesteśmy odporni na te twoje...wybryki.
Jeden z nieśmiertelnych jako jedyny również w ciemnoniebieskiej szacie uśmiechnął się wrednie. Rita spojrzała mu w oczy i z całych sił zapragnęła go zahipnotyzować, ale z zaskoczeniem poczuła jak jej energia nie chce opuścić jej ciała. Była zablokowana.
Z rezygnacją spojrzała na swojego brata, a ten zacisnął powieki.
Czarnowłosy rozejrzał się po okolicy.
-Patrick – odezwał się do jednego ze swoich pobratymców, którym okazał się ten blokujący moc. Wyszedł on z szeregu i pokłonił się niezbyt głęboko. - Zwracaj uwagę na to, że nie mogą za wcześnie dowiedzieć się kim jest ta dwójka. Nie jestem pewien czy w ogóle mogą o tym wiedzieć – powiedział powoli ważąc słowa. - Weźcie pod uwagę dar tego rudego i tej małej. Musisz na nich uważać i blokować dopóki nie przyjdzie posłaniec z decyzją, zrozumiano?
Patrick kiwnął głową i zniknął za drzwiami domu.
-Co to ma znaczyć? - zapytał Mahori zerkając przez okno do salonu, gdzie zabrano Cullenów. - Co chcecie z nami zrobić?
Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wampiry krzątały się wnosząc z powrotem wszystkie pakunki i bagaże do środka.
-Ernest, weź pod uwagę wiedzę tego najstarszego – blondyn upomniał jednego z wampirów podnoszących walizki. - Dopilnuj żeby nie odzywał się niepytany.
-Zaraz...- Rita zamrugała kilkakrotnie. – To Carlisle coś o nas wie?
-Nie w ten sposób o którym myślisz – uciął czarnowłosy i spojrzał na swojego towarzysza.- Otis, czas na nas.
Otis spojrzał na swój zegarek i zgodził się z nim.
-Plan B – rzucił do wampirów, którzy pozostali na podwórku. – Patrick zostaje tutaj, więc nie możemy się narazić na działanie jej mocy.
Zanim Margarita zrozumiała, że mówi o niej, było już za późno. Podbiegł do niej stojący najbliżej zakapturzony wampir i zawiązał jej oczy. Drugi złapał Mahori'ego od tyłu i skrępował mu ręce jakimś dziwnym, srebrnym drutem. Nie mógł pomóc siostrze, więc tylko krzyknął bezsilnie, a wtedy i jemu, i Ricie zakneblowano usta.
Mahori spojrzał ze złością na dwójkę wampirów w niebieskich szatach i powiedział coś, ale przez materiał w ustach nic nie można było zrozumieć.
Czarnowłosy zaśmiał się i przyłożył dłoń do ucha.
-Nic nie słyszę – powiedział – możesz powtórzyć?
Otis szturchnął go w ramię.
-Takie żarty są bardzo ryzykowne, Cayo, zważając na to do kogo się odnosisz.
Cayo wyraźnie spąsowiał, przestał się śmiać i wzruszył ramionami.
-Zbierajmy się już – powiedział, a Rita poczuła jak ktoś łapie ją za ramiona i podnosi.

6 komentarzy:

  1. To było...
    Dziwne.
    Jak scena z jakiegoś filmu, w którym jakieś rodzeństwo dowiaduje się, ze jest z rodziny królewskiej, ale zanim to się dzieje, zostają porwani, przez zamaskowanych bandytów...
    ciekawi mnie kim są ci ludzie i co zrobię z M i M ( sorry za skróty, ale jestem leniem ;/)
    Czekam z niecierpliwością na nn
    Do napisania ;D
    Kisielek

    OdpowiedzUsuń
  2.  Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) Jeszcze musiałaś skończyć na takim momencie :) DLACZEGO?????? :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie przeczytałam i szczęka opadła mi do podłogi. Cóż mogę powiedzieć, prócz wielkiego "WOW"? O.O Spodziewałam się, że wymyślisz coś ciekawego, ale to jest co najmniej intrygujące. Pomysł genialny, chociaż wciąż nie jestem pewna do czego to wszystko zmierza i kim naprawdę są Margarita i Mahori. Tym niecierpliwiej czekam na nowy rozdział, który z pewnością wiele wyjaśni.
    Znalazłam drobny błąd: "prawie nie widoczne brwi"; "niewidoczne" pisze się razem. Poza tym cudownie.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nessa.

    PS. Dziękuję za komentarz. Mogę obiecać, że kolejny rozdział Cieni Przeszłości to wyłączenie Renesmee i Demetri =)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Nessą ;c Cudeńko normalnie.
    U mnie rozdział <3 Zapraszam
    Esme-Carlisle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. Nawet cudny *o* ....
    Twoje rozdziały są zaskakujące. Jestem początkującą blogerką i chciałabym, żebyś zobaczyła mój FF.
    Mam na dzieję że w wolnej chwili zajrzysz: http://black2121angel.crazylife.pl/category/ciemny-plomien-nadziei/
    Z góry dzięki.
    I jeszcze raz wspaniały rozdział.

    OdpowiedzUsuń