Kilka
dni później wszystko było już zapięte na ostatni guzik.
Margarita nie miała jeszcze zbyt wiele osobistych rzeczy, więc
całym jej bagażem była duża walizka i dwa średniej wielkości pudełka. W
przeciwieństwie do Rosalie, której rzeczy nie zmieściły się
w samochodzie i trzeba było zamówić dodatkową przyczepkę.
W
domu panował harmider, bo każdy krzątał się po wszystkich
pokojach w tę i z powrotem. Słońce powoli wschodziło i kiedy
osiągnęło swój najwyższy punkt na niebie, Cullenowie byli
gotowi do drogi.
Margarita
po raz ostatni weszła do swojego czarno-czerwonego pokoju i
omiotła go wzrokiem zapewniając się w myślach, że kiedyś
jeszcze tu wróci. Miała cichą nadzieję, iż kiedy kolejny
raz przestąpi ten próg, będzie już w pełni szczęśliwa.
Zza rogu wyłonił się Mahori także w melancholijnym nastroju i
stanął obok niej.
-Idziemy?
- zapytał zapinając swój zielony sweter i spoglądając na
stary pokój Rity.
Margarita
spojrzała na niego i pokiwała głową.
Razem
zeszli po schodach i skierowali się do dużego pokoju. Salon
wyglądał bardzo nienaturalnie, kanapy i fotele były przykryte
płachtami, wszystko było solidnie wyczyszczone i wszędzie roznosił się zapach środków czystości. Na niskim stoliku nie stały żadne książki.
Rita mimowolnie westchnęła i oboje skierowali się w stronę drzwi
wyjściowych. Kiedy zeszli ze schodów Mahori zatrzymał się
nagle, co sprawiło, że Rita prawie na niego wpadła. Zirytowana już
miała na niego krzyknąć, ale potem spojrzała w tę samą stronę
co on i zamarła. Przypomniał jej się fragment pewnego horroru, na
którym była w kinie z Alice i Rosalie. I tak się właśnie
poczuła – jakby patrzyła na wyreżyserowaną scenę i zaraz ktoś
miał klasnąć w dłonie i zawołać głośno: „cięcie!”.
Cullenowie stali przodem do drzwi wejściowych, patrzyli na Ritę i Mahori'ego, ale najwyraźniej niczego nie widzieli. Ich twarze były pozbawione emocji, a ciała zwisały kilka centymetrów nad ziemią.
Cullenowie stali przodem do drzwi wejściowych, patrzyli na Ritę i Mahori'ego, ale najwyraźniej niczego nie widzieli. Ich twarze były pozbawione emocji, a ciała zwisały kilka centymetrów nad ziemią.
Margarita
znieruchomiała i nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Jeszcze
schodząc po schodach słyszała ich rozmowy, a teraz wyglądali jak
kukiełki zawieszone na sznurkach.
-Rita,
coś ty zrobiła? - zajęczał Mahori, a w jego głosie słychać
było panikę. Spojrzał na swoją siostrę przerażonym wzrokiem, a
Margarita nie wiedziała co odpowiedzieć. Mogła przysiąc, że to
nie była jej wina, ale nie widziała żadnego innego wyjaśnienia.
Nagle Cullenowie poruszyli się niespokojnie i jak marionetki upadli
na ziemię, a ich ciała ułożyły się w dziwnych, nienaturalnych pozycjach.
Wtedy
zza gęstej ściany lasu wyłoniło się kilka wampirów. Byli
ustawieni w szyku jeden za drugim, a potem jakby mieli to wyćwiczone
i zaplanowane – ustawili się w rzędzie. Byli ubrani w ciężkie i
długie zielone szaty, a na głowy mieli zarzucone szerokie
kaptury. Dwoje z nich wyszło krok do przodu, odznaczali się innym
ubiorem niż pozostali - ich stroje były koloru ciemnoniebieskiego.
Obydwoje
spokojnym ruchem sięgnęli do swoich kapturów i zrzucili je z
głów. Wampir z lewej wyglądał na dużo starszego od swojego
towarzysza, miał gęste czarne brwi i długie do ramion włosy. Jego
uśmiech był trochę złośliwy, a czerwone oczy przeszywały
spojrzeniem. Wampir po prawej był niższy i tęższy. Miał krótkie
blond włosy i prawie niewidoczne brwi. Nie uśmiechał się i
zaciskał cienkie usta. Margaritę nagle uderzył mocny zapach
wszystkich wampirów i nie mogła zrozumieć czemu nie poczuła
tego wcześniej. Razem z tą dwójką było ich ośmioro, więc
nawet jeśli chcieliby powalczyć o życie, nie mieli najmniejszych
szans.
Czarnowłosy
poprawił sobie szatę i znudzonym wzrokiem omiótł Margaritę
i Mahori'ego.
-Nie
bądźcie tacy zdziwieni – odezwał się bardzo niskim i
pouczającym głosem. - To nie przystoi osobom waszego pokroju.
Blondyn
spojrzał na niego i cicho westchnął.
-Chyba
mikstura nadal działa – powiedział i machnął lekceważąco
ręką. - Będziemy musieli zastosować plan B.
Margarita
starała się wyglądać na mniej przerażoną, ale to było
silniejsze od niej. Poczuła dziwne ukłucie w środku. Kimkolwiek są
te wampiry, one wiedzą kim byli przed przemianą. Miała
ochotę przydusić ich do ściany i zmusić by wszystko jej
powiedzieli.
Mahori
odchrząknął zwracając na siebie uwagę i osiem par oczu spojrzało prosto na niego.
-Czego
od nas chcecie? - zapytał siląc się na pewny siebie ton. - I co
zrobiliście z naszymi przyjaciółmi?
Wskazał
na Cullenów, a po wampirach przeszedł cichy pomruk. Rita była
prawie pewna, że był to śmiech.
-Cisza!
- warknął na nich blondyn, a szeregi znów stanęły na
baczność. Zlustrował wzrokiem Mahori'ego i pokiwał głową z
dziwnym wyrazem twarzy.
-Przed
przemianą nie byłeś taki pewny siebie – mruknął.
-Może
zamiast nas wyśmiewać odpowiecie na nasze pytania? - zapytała Rita
czując przypływ odwagi. Nikt oprócz niej nie może wyśmiewać jej brata. - Chyba należy nam się jakieś
wyjaśnienie?
Czarnowłosy
podniósł do góry brwi.
-Wszystkiego
dowiecie się, gdy już będziemy na miejscu – powiedział z zaciśniętą szczęką, siląc się na uprzejmy ton głosu.
-Waszym...przyjaciołom
jak się wyraziłeś, nic nie będzie – wtrącił blondyn i kiwnął
na wampiry po swojej prawej. Tamci wyszli z szeregu i wnieśli
Cullenów po schodach do domu.
-Co
wy robicie? - zaprotestowała Rita. - Skąd wiedzieliście, że...
-Że
tu jesteście? - dokończył czarnowłosy. - Od kilku tygodni
obserwują was nasi najlepsi szpiedzy.
Mahori
zawarczał oburzony, a Rita poczuła jak robi się jej gorąco.
Jeżeli dobrze to przemyśli, uda jej się zahipnotyzować wszystkich
zgromadzonych. Jednak wampiry wcześnie zauważyły co planowała zrobić.
-Oh,
nie próbowałbym tego – powiedział blondyn twardo, ale
jednocześnie unikał wzroku Margarity. - Jest tu z nami pewien wampir,
dzięki któremu jesteśmy odporni na te twoje...wybryki.
Jeden
z nieśmiertelnych jako jedyny również w ciemnoniebieskiej szacie uśmiechnął się wrednie.
Rita spojrzała mu w oczy i z całych sił zapragnęła go
zahipnotyzować, ale z zaskoczeniem poczuła jak jej energia nie chce
opuścić jej ciała. Była zablokowana.
Z
rezygnacją spojrzała na swojego brata, a ten zacisnął powieki.
Czarnowłosy
rozejrzał się po okolicy.
-Patrick
– odezwał się do jednego ze swoich pobratymców, którym okazał
się ten blokujący moc. Wyszedł on z szeregu i pokłonił się
niezbyt głęboko. - Zwracaj uwagę na to, że nie mogą za wcześnie
dowiedzieć się kim jest ta dwójka. Nie jestem pewien czy w
ogóle mogą o tym wiedzieć – powiedział powoli ważąc
słowa. - Weźcie pod uwagę dar tego rudego i tej małej. Musisz na
nich uważać i blokować dopóki nie przyjdzie posłaniec z
decyzją, zrozumiano?
Patrick
kiwnął głową i zniknął za drzwiami domu.
-Co
to ma znaczyć? - zapytał Mahori zerkając przez okno do salonu,
gdzie zabrano Cullenów. - Co chcecie z nami zrobić?
Nikt
nie zwrócił na niego uwagi. Wampiry krzątały się wnosząc
z powrotem wszystkie pakunki i bagaże do środka.
-Ernest,
weź pod uwagę wiedzę tego najstarszego – blondyn upomniał
jednego z wampirów podnoszących walizki. - Dopilnuj żeby nie
odzywał się niepytany.
-Zaraz...-
Rita zamrugała kilkakrotnie. – To Carlisle coś o nas wie?
-Nie
w ten sposób o którym myślisz – uciął czarnowłosy
i spojrzał na swojego towarzysza.- Otis, czas na nas.
Otis
spojrzał na swój zegarek i zgodził się z nim.
-Plan
B – rzucił do wampirów, którzy pozostali na
podwórku. – Patrick zostaje tutaj, więc nie możemy się
narazić na działanie jej mocy.
Zanim
Margarita zrozumiała, że mówi o niej, było już za późno.
Podbiegł do niej stojący najbliżej zakapturzony wampir i zawiązał
jej oczy. Drugi złapał Mahori'ego od tyłu i skrępował mu ręce
jakimś dziwnym, srebrnym drutem. Nie mógł pomóc
siostrze, więc tylko krzyknął bezsilnie, a wtedy i jemu, i Ricie
zakneblowano usta.
Mahori
spojrzał ze złością na dwójkę wampirów w
niebieskich szatach i powiedział coś, ale przez materiał w ustach
nic nie można było zrozumieć.
Czarnowłosy
zaśmiał się i przyłożył dłoń do ucha.
-Nic
nie słyszę – powiedział – możesz powtórzyć?
Otis
szturchnął go w ramię.
-Takie
żarty są bardzo ryzykowne, Cayo, zważając na to do kogo
się odnosisz.
Cayo
wyraźnie spąsowiał, przestał się śmiać i wzruszył ramionami.
-Zbierajmy
się już – powiedział, a Rita poczuła jak ktoś łapie ją za
ramiona i podnosi.
To było...
OdpowiedzUsuńDziwne.
Jak scena z jakiegoś filmu, w którym jakieś rodzeństwo dowiaduje się, ze jest z rodziny królewskiej, ale zanim to się dzieje, zostają porwani, przez zamaskowanych bandytów...
ciekawi mnie kim są ci ludzie i co zrobię z M i M ( sorry za skróty, ale jestem leniem ;/)
Czekam z niecierpliwością na nn
Do napisania ;D
Kisielek
Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) Jeszcze musiałaś skończyć na takim momencie :) DLACZEGO?????? :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńzapraszam na nn ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam i szczęka opadła mi do podłogi. Cóż mogę powiedzieć, prócz wielkiego "WOW"? O.O Spodziewałam się, że wymyślisz coś ciekawego, ale to jest co najmniej intrygujące. Pomysł genialny, chociaż wciąż nie jestem pewna do czego to wszystko zmierza i kim naprawdę są Margarita i Mahori. Tym niecierpliwiej czekam na nowy rozdział, który z pewnością wiele wyjaśni.
OdpowiedzUsuńZnalazłam drobny błąd: "prawie nie widoczne brwi"; "niewidoczne" pisze się razem. Poza tym cudownie.
Pozdrawiam i życzę weny,
Nessa.
PS. Dziękuję za komentarz. Mogę obiecać, że kolejny rozdział Cieni Przeszłości to wyłączenie Renesmee i Demetri =)
Zgadzam się z Nessą ;c Cudeńko normalnie.
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział <3 Zapraszam
Esme-Carlisle.blogspot.com
Bardzo fajny rozdział. Nawet cudny *o* ....
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są zaskakujące. Jestem początkującą blogerką i chciałabym, żebyś zobaczyła mój FF.
Mam na dzieję że w wolnej chwili zajrzysz: http://black2121angel.crazylife.pl/category/ciemny-plomien-nadziei/
Z góry dzięki.
I jeszcze raz wspaniały rozdział.