Rozdział 23

-Chciałbym załatwić tę sprawę jak najszybciej – upomniał ich Dracula, przyglądając się im uważnie. - Więc radzę nie przedłużać tego zadania w nieskończoność.
Margarita, Mahori, Ray i trójka młodych Cullenów stali równo w linii. Na sali tronowej poza nimi nie było nikogo ze straży ani radnych. Było tam o wiele więcej przestrzeni i czystego powietrza niż zwykle, przez co komnata wydawała się naprawdę ogromna. Każdy z nich, oprócz Alice i Jaspera, mających na sobie pomarańczowe szaty gości, ubrany był w zwykłe, codzienne ubrania.
-Przejdźmy do rzeczy – wtrąciła Rita, przerywając na chwilę niezręczną ciszę. Słowa Edwarda nadal brzęczały jej w głowie i chciała jak najszybciej opuścić zamek.
Dracula wygładził swoją czarną szatę i wydawał się lekceważyć jej uwagę.
-Przede wszystkim musicie mieć na względzie cel waszej misji. Jest pokojowa, więc pamiętajcie, by za nic tego nie zmienić – zaczął, wyraźnie się koncentrując. - Głównym waszym zadaniem jest dotarcie do mojego zaufanego niegdyś przyjaciela, Aleksandra Pelayo.
Przerwał na chwilę, jakby sprawdzając czy wszystko zrozumieli. Mahori dyskretnie wywrócił oczami.
-Największym problemem jest to, że nikt aktualnie nie zna dokładnego miejsca jego pobytu – kontynuował, zniżając lekko ton głosu. - Jednak znam pewną wampirzycę, która na pewno wam w tej sprawie pomoże. Znajdziecie ją na obrzeżach miasta, kierujcie się na południe, mieszka w jednym z tamtych domów. Popytajcie, a ludzie wskażą wam drogę. Ma na imię Persifa...
-Skąd będziemy mieć pewność, że ona powie nam prawdę? - przerwał mu Mahori.
-Musicie mi w tej kwestii zaufać. Poza tym, do waszego podręcznego bagażu dołączam parę woreczków ze złotem. To raczej powinno ją przekonać, a przynajmniej zachęcić.
Edward zachichotał cicho nie mogąc się powstrzymać, ale zaraz się zreflektował.
-A co jak już go znajdziemy? 
-Gdy powiecie mu w jakim celu przybywacie i kto was przysłał, Aleksander powinien bez większych problemów oddać wam przedmiot należący do mnie.
-Powinien? - powtórzyła Alice, unosząc lekko brwi. - To nie brzmi zbyt pewnie.
-Mam nadzieję, że napotkają z nim jak najmniej kłopotów - oznajmił Dracula, lekko przechylając głowę, spoglądając na krótkowłosą. - Jednak nie mogę zagwarantować tego, jak się zachowa, wierzę jednak i ufam, że posłucha głosu rozsądku.
Margarita zerknęła na Edwarda, nie wyglądał na przekonanego.
-Więc my nie możemy zagwarantować powodzenia tej misji – powiedziała, kierując wzrok na ojca.
-Zabraniam wam bez tego wracać! - wrzasnął Dracula, uderzając pięścią w tron, a echo powtórzyło kilkukrotnie głośny odgłos. Mahori wyprostował się nagle, tak jak i pozostali słysząc gniew w głosie Draculi. Nikt się nie odezwał. - Ten przedmiot ma dla mnie ogromne znaczenie! Czy wyraziłem się jasno? Macie jeszcze jakieś pytania?
Margarita uniosła brwi, ale nie powiedziała ani słowa. Po chwili ciszy i niezdecydowania odezwał się Jasper.
-Mieliśmy nadzieję, że może Pan pozwoli nam sprowadzić naszych przyjaciół do zamku. Na pewno bardzo martwią się o miejsce naszego pobytu...
Dracula machnął ręką, najwidoczniej już zirytowany. Pomimo idealnej, mlecznej cery, wyglądał na psychicznie zmęczonego. Mahori od zawsze podejrzewał, że on tylko udaje tak opanowanego. Jednak musiał przyznać, że był bardzo dobrym aktorem.
-Niech będzie – powiedział – ale to jedyne co dla was jeszcze zrobię. Życzę wam udanej misji. Alice, Jasperze, za godzinę odbędzie się uczta i możecie czuć się na nią zaproszeni.
Blondyn skrzywił się lekko, a krótkowłosa wzdrygnęła.
-Dziękujemy – odpowiedziała niepewnie. - Jesteśmy zaszczyceni.
Dracula wstał ze swojego tronu i, kiedy już wszyscy mu się skłonili, opuścił salę.
-Chyba czas się pożegnać. - Edward uścisnął Alice i podał rękę Jasperowi. - Będziemy informować was o wszystkim przez wizje.
-Ucałujcie od nas każdego – wtrąciła Rita tuląc się do siostry. - I nie musicie się o nas martwić, damy sobie radę. 
Alice nie wyglądała na przekonaną, ale kiwnęła głową. Jasper pożegnawszy się z nimi, życzył im szczęścia.
-Rito, pamiętaj, że za murami zamku działa twoja moc – szepnął do niej, gdy podeszła go uściskać. - Jestem pewny, że kiedy będzie taka potrzeba, będziesz potrafiła właściwie jej użyć.
Margarita spojrzała w jego ufne, miodowe oczy i kiwnęła głową. Nie wspomniała mu jednak, że i w pałacu może używać swojego daru. Poczuła się winna wiedząc, że jego dar jeszcze nie został odblokowany.
-Pamiętajcie żeby trzymać się razem – upomniała ich Alice. - Najważniejsze, byście nie dali się nikomu nastawić przeciwko sobie.
Mahori uśmiechnął się lekko i zmierzwił włosy Edwardowi.
-Postaram się jakoś ujarzmić ten jego mocny temperament.
Rudowłosy zaśmiał się, odskakując od brata Rity.
-Mój temperament? - powtórzył, unosząc brwi. - Czy to nie ty czasem urodziłeś się w Hiszpanii?
Wszyscy rozluźnili się lekko, śmiejąc się z miny Mahori'ego. Margarita poklepała go pocieszająco po ramieniu. Rozejrzała się po sali tronowej oddychając z ulgą, świadoma, że na jakiś czas ją opuszcza. Zauważyła, że Raya nie ma wśród nich, a nie pamiętała, żeby wychodził. Alice uścisnęła ją po raz ostatni.
-Czas na was – powiedziała jej, uśmiechając się bez krzty wesołości.
-Wiesz, że wszystko będzie dobrze – pocieszyła ją. - To kwestia kilku dni, a potem znowu się zobaczymy.
Alice westchnęła lekko, zerkając przez ramię na trzech chłopców, całkowicie pogrążonych w rozmowie.
-Mam taką nadzieję - oznajmiła - jednak nie lekceważ niczego ani nikogo. Wszystko tutaj wydaje się takie tajemnicze.
-W porządku - pokiwała głową Rita. - Będę mieć oczy szeroko otwarte.
W chwili przekroczenia granic zamku, Margarita poczuła się tak, jakby zostawiła tam część siebie. Choć była pewna, że szybko nie zatęskni za jego zimnymi murami, wydawało jej się, że właśnie zamyka jakiś rozdział. Nie była jednak świadoma tego, że w rzeczywistości rozpoczyna kolejny. Starała się za siebie nie oglądać, ale to było silniejsze od niej. Czuła się tak jak przed wieloma miesiącami, gdy miała nadzieję, że ojciec wyjdzie jej na pożegnanie. I tym razem się na nim zawiodła.
Kątem oka spoglądała na Edwarda, który stał tyłem do zamku, przeciągając się. Uśmiechnął się do Mahori'ego.
-Od razu lepiej, gdy znów mogę czytać w myślach – powiedział – czuję się tak, jakbym odzyskał słuch.
Brat Rity prychnął cicho.
-Nie narzekałem na twoją mentalną głuchotę – zaśmiał się – szkoda, że wyzdrowiałeś.
To był wyjątkowo zachmurzony dzień. Chmury wydawały się ogromnie ciężkie i powoli przesuwały się po niebie. Do zachodu słońca pozostało jeszcze kilka godzin. Jednak, dzięki tak smutnej pogodzie, nikt z nich nie musiał przejmować się promieniami słonecznymi. Każdy dostał od strażników mały plecak z najbardziej potrzebnymi rzeczami. To był miły gest, ale Rita była pewna, że szczotka do włosów nie przyda jej się w chwili zagrożenia życia. Miała na sobie czarne spodnie i długą niebieską bluzkę z dekoltem w serek. Włosy związała w wysoki kok, ciesząc się, że już nie będą jej we wszystkim przeszkadzać. Wiedziała, że jej ojciec wolał, kiedy miała rozpuszczone. Od zawsze nosiła je puszczone, kiedy był w pobliżu. Nic nie mogła na to poradzić. Jakaś jej mała część chciała, by był z niej w jakikolwiek sposób dumny. Nawet z tak banalnego powodu.

3 komentarze:

  1. Krótko, ale bardzo przyjemnie i bardzo mi się podobało. Cudownie wiedzieć, że reszta rodziny jednak wkrótce się pojawi - mam nadzieję, że dodasz coś z perspektywy Alice, żebyśmy mieli wgląd w sytuację na zamku. Jak na razie jednak jestem ciekawa przebiegu misji oraz - naturalnie - sytuacji między Margaritą i Edwardem. Co więcej, obecność Ray'a zapowiada się bardzo obiecującą, dlatego jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o rozwój akcji.
    Jak mówiłam, rozdział jest króciutki i niewiele się w nim dzieje, ale i tak mi się podoba. Jestem zachwycona zwłaszcza przemyśleniami Rity, jeśli chodzi o jej ojca. Sam Dracula i jego zachowanie wobec dzieci, jest bardzo intrygujący. Od początku zastanawiałam się, czy kiedyś się zmieni - i czy chociaż raz przychylnie spojrzy na swoje dzieci. Margarita w jakimś stopniu tego pragnie, bo może nawet go kocha, dlatego końcówka tak bardzo mnie urzekła.
    No i ta część o nowym rozdziale w życiu... Miałam nadzieję, że misja wiele zmieni i jak na razie mnie nie zawiodłaś. Mam nadzieję, że tak będzie aż do samego końca, dlatego nie pozostaje mi nic innego, a jedynie niecierpliwie czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nessa ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli czas na misję...
    Ciekawi mnie co to za przedmiot,
    skoro samemu Draculi na tym zależy,
    tak, że aż prosi o pomoc!
    Czekam z niecierpliwością na nn
    Do napisania
    Kisielek ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :))

    Pozdrawiam gorąco :**

    OdpowiedzUsuń