Rozdział 22

Nie pamiętała w jaki sposób znalazła się w zamku. Przed oczami cały czas widziała twarz Edwarda i jego minę, kiedy powiedziała mu jakie naprawdę było jej życie. Z drugiej strony, chyba należały mu się wyjaśnienia. Choć w tamtej chwili najbardziej chciała po prostu schować się w swojej komnacie i udawać martwą, skierowała się do pokoju, który zajęli Jasper i Alice. Zapukała kilka razy, chociaż to nie było konieczne. Drzwi otworzyła jej przyjaciółka i bacznie się jej przyjrzała.
-Wszystko w porządku? - zapytała ją. – Rozmawiałaś z Edwardem?
Margarita uśmiechnęła się, starając zamaskować prawdę.
-Jest okej, Alice – odpowiedziała i spojrzała przez jej ramię do komnaty. - Wpuścisz mnie?
-Pewnie. – Dziewczyna odsunęła się od drzwi i przepuściła Ritę, by ta szła przodem. W pokoju, o wiele mniejszym niż ten, w którym mieszkała na co dzień Margarita, znajdowała się tylko kanapa i kilka półek z książkami. Na sofie przy ścianie siedział Jasper, a obok niego Mahori, którzy przerwali rozmowę na jej widok.
-Gdzie Edward? - zapytał Jasper. Nie wyglądał dobrze w porównaniu do Mahori'ego, ale w tamtej sytuacji to było zrozumiałe. Martwił się nie wiedząc co powinien zrobić. Nie chodziło tylko o niego, ale i o Alice.
-Postanowił chwilę pobyć sam – odpowiedziała, trochę naciągając fakty. - Pewnie niedługo tu przyjdzie.
Jasper kiwnął głową i skierował wzrok z powrotem na Mahori'ego, ale jej brat chyba jej nie uwierzył. Ucieszyło ją to, że jednak nie drążył tego tematu.
-Postanowiliście już coś? - zapytała Rita, siadając na szerokim parapecie. Kanapa była o wiele za wąska na kilka osób. Alice siedziała na drewnianym krześle niedaleko drzwi, w najciemniejszym punkcie komnaty.
-Chyba nie mamy za wielkiego wyboru – odpowiedział Jasper, wzdychając lekko. – Mahori uprzedził nas, że to raczej nie była propozycja do odrzucenia.
-Raczej nie – przyznała mu rację Rita, ale po chwili zastanowienia dodała – ale przecież możecie spróbować coś wytargować.
Alice uniosła brwi.
-Nie rozumiem o co ci chodzi – przyznała. – Dracula nie obrazi się za coś takiego?
-Pewnie tak, ale tylko gdy zażądacie czegoś głupiego – powiedział Mahori, nagle ożywając. – Jednak możecie mieć pewne warunki, w końcu ofiarowujecie mu swoje usługi.
Jasper zmrużył oczy myśląc usilnie, a Alice zapatrzyła się w ścianę.
-Co myślicie o przysłaniu tu reszty rodziny? -zaproponował Edward, nagle pojawiając się w drzwiach. Unikał spojrzenia białych oczu Rity. - Nie będziemy się wtedy musieli martwić tym czy wszystko z nimi w porządku, czy nie. Kiedy my będziemy na misji, wy zostaniecie tu razem.
Mahori spojrzał na siostrę nieco zaniepokojony.
-No cóż, jeśli tego chcecie najmocniej...
-Czemu uważasz, że to zły pomysł? - zapytała go Alice. Rita zawsze nie mogła uwierzyć skąd w tak małej istocie tyle emocji i porywczości. - Ty na ich miejscu na pewno nie chciałbyś być wykluczony ze wszystkiego. Oni pewnie teraz myślą tylko o tym czy nic nam nie jest. Przypominam, że kilka tygodni temu zniknęliście, a oni nadal nie wiedzą dlaczego.
-Tu nie chodzi o to czy oni czegoś chcą, czy nie - oznajmiła Rita, ciesząc się, że już nie może się rumienić. Rzeczywiście zapomniała o tym jak dawno nie widziała się z pozostałymi. - Zamek nie jest najbezpieczniejszym miejscem, więc jeśli możemy mieć pewność, że są w Forks i nic im nie zagraża...
-Och, daj spokój! - przerwał jej Edward, nadal na nią zdenerwowany. - Słyszałaś co powiedział Ray, oni nawet w Forks nie są teraz całkiem bezpieczni. Esme pewnie cały czas myśli tylko o nas. A co jeśli nasz pobyt tutaj przedłuży się o kolejne kilka miesięcy? 
Zapadła cisza, a Rita nie odpowiadała. Była pewna, że rozsądniej będzie zostawić ich w domu, ale wiedziała, że i tak nic to nie da. Edward był w tej kwestii podobny do Raya, strasznie uparty.
-Jak myślicie czego on ode mnie chce? - zapytała Alice, rozglądając się po zebranych. - Do czego jestem mu potrzebna?
-Na pewno chodzi o śledzenie naszej misji - odpowiedział jej Mahori.- A poza tym ojciec jest bardzo podekscytowany twoim darem. Będzie chciał zatrzymać cię w zamku na dłużej. I błagam Alice, na Boga, nie zgódź się na to.
Krótkowłosa uśmiechnęła się wesoło.
-Spokojnie, ja mam już chłopaka.
Jasper zachichotał i skierował wzrok na Alice, patrzącą na niego z kąta komnaty.
Rita poczuła nagle, że na tak małej przestrzeni znajduje się o kilka wampirów za dużo.
-Odpocznijmy wszyscy przed jutrem - oznajmiła, wycofując się powoli z pokoju. Mahori szturchnął Edwarda, by i on opuścił pokój. Rita zamknęła za nimi drzwi.
Przez chwilę pomiędzy nimi trwała bardzo niezręczna cisza. Margarita pokłócona z Edwardem nie chciała na razie spędzać z nim czasu. Mahori chyba zrozumiał o co chodzi.
-Może pokaże ci mój pokój - zaproponował Edwardowi. - Poza tym chciałem jeszcze z tobą o czymś porozmawiać, zanim wyruszymy.
Miedzianowłosy wzruszył ramionami.
-Czemu nie - mruknął, i podążył za bratem Rity, który już oddalał się na końcu holu. Gdy skręcili w pierwsze schody na górę, Margarita zorientowała się, że stoi na korytarzu całkiem sama. Nie wiedziała co powinna ze sobą zrobić. W końcu do południa zostało jeszcze ładnych kilka godzin. Mogłaby wrócić do swojego pokoju, ale jakoś nie miała na to ochoty. Oprócz tego pokój jej brata był o wiele za blisko. Jednak, kiedy spojrzała w lewo, do jej głowy przyleciało kolejne wspomnienie, które nie wiadomo dlaczego nie pojawiło się wcześniej.
Pamiętała dobrze, że kiedyś uciekała z zamku, ale nigdy nie mogła sobie przypomnieć którędy. Teraz, gdy obejrzała się w tamtą stronę znów to zobaczyła. Okno na tamtej ścianie nie ukazywało za wiele, a to z powodu swojego położenia. Można było przez nie zobaczyć jedną ze ścian zamku i odrobinę zieleni z oddalonego ogrodu. Podeszła do okna tak jak kiedyś, ale bez tak wielkich emocji. Otworzyła je na oścież i wychyliła się lekko. Między nią a ziemią była kilkudziesięcio metrowa przepaść, ale rozplanowanie budowli umożliwiało jej proste uchwycenie dachu i przeciągnięcie się na niego. Pamiętała jak wiele satysfakcji dawał jej ten wyczyn, kiedy jeszcze mogła umrzeć od upadku lub potknięcia. Teraz wdrapała się na dach zamku bez wysiłku. Z lotu ptaka mogła obserwować Segowię nocą, pogrążoną w mroku i cichym śnie. 
Widok miasta skojarzył jej się z bardzo niewieloma dobrymi chwilami z jej dzieciństwa. Jednak bardziej niż je zapamiętała zapach nocy, niską temperaturę panującą na wysokości i księżyc oświetlający miasto. Tej nocy chmury przesłaniały całe niebo, a ona nie mogła odczuwać już zimna. Gdy zamykała oczy, przed sobą nie widziała już żadnych snów. Oddałaby całe złoto z królewskiego skarbca, by choć na chwilę powrócić do tamtych dni, gdy nocne, chłodne powietrze dawało jej ulgę.
***
Wchodząc do swojej komnaty od razu rzucił się na kanapę. Była już podniszczona i nie pachniała zbyt dobrze, ale teraz mu na tym nie zależało. Przez jego głowę przechodziło mnóstwo sprzecznych myśli i chyba jeszcze nigdy nie był aż tak bardzo rozdarty. Do tamtego dnia najmocniej zależało mu na uwadze Draculi, bardziej niż na wszystkim innym. Teraz sam już nie wiedział co powinien o tym wszystkim sądzić. Widząc przerażenie na twarzach Cullenów, gdy wyszedł po nich z pałacu, był całkowicie zaskoczony. Dotychczas każdy wampir, który miał okazję widzenia się z Draculą, pękał z tego powodu z dumy. Tak samo wcześniej nie mógł zrozumieć niechęci dzieci Pana do powierzonego im zadania, a teraz nagle stało się to dla niego oczywiste. Nie wiedzieć czemu dopiero w tej chwili, gdy sam zgłosił się do zadania, poczuł wątpliwości do swojego Pana.
Analizując wszystko co dotychczas zobaczył i przeżył, dochodził do zadziwiających wniosków. Dobrowolnie poddawał się tyranii, sam doskakiwał do Draculi. 
Dobrze pamiętał dzień swojej pierwszej misji, gdy jego głównym zadaniem była pomoc w odprowadzeniu królewskich dzieci do Carlisle'a Cullena. Rozumiał już, że to wtedy zaczął widzieć skazy na swoim Panie. Gdy Otis rzucił się na Mahori'ego, wybuchło ogromne zamieszanie. Polała się krew, która skutecznie odebrała większości wampirów zdolność racjonalnego myślenia. Wtedy sam siebie zaskoczył tym, jak bardzo zaczął się bać  o tamtą bezbronną dziewczynę. Kiedy zobaczył ją całą umazaną we krwi zakręciło mu się w głowie, jednak wcale nie z powodu pragnienia. Odczuwał ogromną ochotę ukarania wampira, który jej to zrobił. Nie rozumiał co się z nim dzieje, bo w końcu widział ją wtedy po raz pierwszy, pomijając sekundy mijania się na korytarzach w pałacu. Potem tłumaczył to sobie po prostu chęcią dobrego wypełnienia misji, ale od tamtej pory jego myśli coraz częściej krążyły wokół Margarity. Wydawała mu się taka krucha i słaba, ale pomimo tego odważyła się wpaść w wir walk nieśmiertelnych tylko po to, by uratować swojego brata. Dopiero kiedy zobaczył ją dziś, wiele miesięcy po przemianie w końcu to do niego dotarło. To było coś w jej oczach, włosach i sposobie poruszania się co tak go do niej przyciągało. Wspomnienie ukazujące jaka potrafiła być odważna kiedyś i widok tego, jaka jest silna teraz, stojąc obok najpotężniejszego wampira, otoczona przez dziesiątki nieśmiertelnych. Zrozumiał, że zakochał się w najmniej odpowiedniej osobie na zamku i na świecie, w córce Draculi.

3 komentarze:

  1. Uuuu, zakochał się chłopak w Ricie...
    będzie afera, będzie afera...
    ciekawe co na to Rita..
    A co najważniejsza Dracula
    Co będzie z Cullenami,
    czy przybędzie reszta rodzinki ?
    a może zostaną w domu ?
    Jaka to dokładniej misja,
    i czy uda im się z niej wrócić...
    Na te i wiele więcej pytań musimy poczekać...
    Czekamy na nn
    .: Angela :.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, więc jednak zamierzasz wprowadzić pozostałych Cullenów! Bardzo mnie to cieszy, bo bez pełnej rodzinki to nie jest niestety to samo. Jestem coraz bardziej zachwycona tym opowiadaniem, tym bardziej, że końcówka potwierdza moje przypuszczenia - Edward będzie miał rywala. Znakomicie!
    Niby nic się nie dzieje, ale ta część wnosi dużo. Margarita jest rozdarta, nie tylko z powodu kłótni z Edwardem. Co więcej, mogę się założyć, że po przemianie i czasie spędzonym poza zamkiem, już nie jest w stanie tak po prostu przywyknąć do życia w tym miejscu. Zaznała wolności i prawdziwego życia, więc oczywiste, że ograniczenia, które narzuca jej bycie córką Draculi, wszystko komplikują. Teraz jedynie pozostaje czekać, aż pojawi się odpowiedź na inne istotne pytanie - jak to się wszystko potoczy? No i kogo wybierze Rita, chociaż osobiście stawiam na Edwarda. Sądzę, że misja wiele wyjaśni, dlatego aż nie mogę się doczekać na pojawienie się reszty Cullenów i wyruszenie rodzeństwa w drogę. Tylko czekać na jeszcze więcej akcji, bo mam wrażenie, że dzieci wkrótce postawią się swojemu ojcu - i że nie będą w tym odosobnione.
    Ach, nie pozostaje mi nic innego, a jedynie czekać na więcej. Mam nadzieję, że wkrótce znów dasz mi znać, że coś się pojawiło. Na razie pozdrawiam i życzę weny, no i naturalnie czekam na więcej.
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :))
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń