Nie
pamiętała w jaki sposób znalazła się w zamku. Przed oczami
cały czas widziała twarz Edwarda i jego minę, kiedy powiedziała
mu jakie naprawdę było jej życie. Z drugiej strony, chyba należały
mu się wyjaśnienia. Choć w tamtej chwili najbardziej chciała po
prostu schować się w swojej komnacie i udawać martwą, skierowała
się do pokoju, który zajęli Jasper i Alice. Zapukała kilka
razy, chociaż to nie było konieczne. Drzwi otworzyła jej
przyjaciółka i bacznie się jej przyjrzała.
-Wszystko
w porządku? - zapytała ją. – Rozmawiałaś z Edwardem?
Margarita
uśmiechnęła się, starając zamaskować prawdę.
-Jest
okej, Alice – odpowiedziała i spojrzała przez jej ramię do
komnaty. - Wpuścisz mnie?
-Pewnie.
– Dziewczyna odsunęła się od drzwi i przepuściła Ritę, by ta
szła przodem. W pokoju, o wiele mniejszym niż ten, w którym
mieszkała na co dzień Margarita, znajdowała się tylko kanapa i
kilka półek z książkami. Na sofie przy ścianie siedział
Jasper, a obok niego Mahori, którzy przerwali rozmowę na jej
widok.
-Gdzie
Edward? - zapytał Jasper. Nie wyglądał dobrze w porównaniu
do Mahori'ego, ale w tamtej sytuacji to było zrozumiałe. Martwił
się nie wiedząc co powinien zrobić. Nie chodziło tylko o niego,
ale i o Alice.
-Postanowił
chwilę pobyć sam – odpowiedziała, trochę naciągając fakty.
- Pewnie niedługo tu przyjdzie.
Jasper
kiwnął głową i skierował wzrok z powrotem na Mahori'ego, ale jej
brat chyba jej nie uwierzył. Ucieszyło ją to, że jednak nie
drążył tego tematu.
-Postanowiliście
już coś? - zapytała Rita, siadając na szerokim parapecie. Kanapa
była o wiele za wąska na kilka osób. Alice siedziała na
drewnianym krześle niedaleko drzwi, w najciemniejszym punkcie
komnaty.
-Chyba
nie mamy za wielkiego wyboru – odpowiedział Jasper, wzdychając
lekko. – Mahori uprzedził nas, że to raczej nie była propozycja
do odrzucenia.
-Raczej
nie – przyznała mu rację Rita, ale po chwili zastanowienia dodała
– ale przecież możecie spróbować coś wytargować.
Alice
uniosła brwi.
-Nie
rozumiem o co ci chodzi – przyznała. – Dracula nie obrazi się
za coś takiego?
-Pewnie
tak, ale tylko gdy zażądacie czegoś głupiego – powiedział
Mahori, nagle ożywając. – Jednak możecie mieć pewne warunki, w
końcu ofiarowujecie mu swoje usługi.
Jasper
zmrużył oczy myśląc usilnie, a Alice zapatrzyła się w ścianę.
-Co
myślicie o przysłaniu tu reszty rodziny? -zaproponował Edward,
nagle pojawiając się w drzwiach. Unikał spojrzenia białych oczu
Rity. - Nie będziemy się wtedy musieli martwić tym czy wszystko z
nimi w porządku, czy nie. Kiedy my będziemy na misji, wy
zostaniecie tu razem.
Mahori
spojrzał na siostrę nieco zaniepokojony.
-No
cóż, jeśli tego chcecie najmocniej...
-Czemu
uważasz, że to zły pomysł? - zapytała go Alice. Rita zawsze nie
mogła uwierzyć skąd w tak małej istocie tyle emocji i
porywczości. - Ty na ich miejscu na pewno nie chciałbyś być
wykluczony ze wszystkiego. Oni pewnie teraz myślą tylko o tym czy
nic nam nie jest. Przypominam, że kilka tygodni temu zniknęliście,
a oni nadal nie wiedzą dlaczego.
-Tu
nie chodzi o to czy oni czegoś chcą, czy nie - oznajmiła Rita,
ciesząc się, że już nie może się rumienić. Rzeczywiście
zapomniała o tym jak dawno nie widziała się z pozostałymi. -
Zamek nie jest najbezpieczniejszym miejscem, więc jeśli możemy
mieć pewność, że są w Forks i nic im nie zagraża...
-Och,
daj spokój! - przerwał jej Edward, nadal na nią
zdenerwowany. - Słyszałaś co powiedział Ray, oni nawet w Forks
nie są teraz całkiem bezpieczni. Esme pewnie cały czas myśli
tylko o nas. A co jeśli nasz pobyt tutaj przedłuży się o kolejne
kilka miesięcy?
Zapadła
cisza, a Rita nie odpowiadała. Była pewna, że rozsądniej będzie
zostawić ich w domu, ale wiedziała, że i tak nic to nie da. Edward był w tej kwestii podobny do Raya, strasznie uparty.
-Jak
myślicie czego on ode mnie chce? - zapytała Alice, rozglądając
się po zebranych. - Do czego jestem mu potrzebna?
-Na
pewno chodzi o śledzenie naszej misji - odpowiedział jej Mahori.- A
poza tym ojciec jest bardzo podekscytowany twoim darem. Będzie
chciał zatrzymać cię w zamku na dłużej. I błagam Alice, na
Boga, nie zgódź się na to.
Krótkowłosa
uśmiechnęła się wesoło.
-Spokojnie,
ja mam już chłopaka.
Jasper
zachichotał i skierował wzrok na Alice, patrzącą na niego z kąta
komnaty.
Rita
poczuła nagle, że na tak małej przestrzeni znajduje się o kilka
wampirów za dużo.
-Odpocznijmy
wszyscy przed jutrem - oznajmiła, wycofując się powoli z pokoju.
Mahori szturchnął Edwarda, by i on opuścił pokój. Rita
zamknęła za nimi drzwi.
Przez
chwilę pomiędzy nimi trwała bardzo niezręczna cisza. Margarita
pokłócona z Edwardem nie chciała na razie spędzać z nim
czasu. Mahori chyba zrozumiał o co chodzi.
-Może
pokaże ci mój pokój - zaproponował Edwardowi. - Poza
tym chciałem jeszcze z tobą o czymś porozmawiać, zanim wyruszymy.
Miedzianowłosy
wzruszył ramionami.
-Czemu
nie - mruknął, i podążył za bratem Rity, który już
oddalał się na końcu holu. Gdy skręcili w pierwsze schody na
górę, Margarita zorientowała się, że stoi na korytarzu
całkiem sama. Nie wiedziała co powinna ze sobą zrobić. W końcu
do południa zostało jeszcze ładnych kilka godzin. Mogłaby wrócić
do swojego pokoju, ale jakoś nie miała na to ochoty. Oprócz
tego pokój jej brata był o wiele za blisko. Jednak, kiedy spojrzała
w lewo, do jej głowy przyleciało kolejne wspomnienie, które
nie wiadomo dlaczego nie pojawiło się wcześniej.
Pamiętała
dobrze, że kiedyś uciekała z zamku, ale nigdy nie mogła sobie
przypomnieć którędy. Teraz, gdy obejrzała się w tamtą
stronę znów to zobaczyła. Okno na tamtej ścianie nie
ukazywało za wiele, a to z powodu swojego położenia. Można było
przez nie zobaczyć jedną ze ścian zamku i odrobinę zieleni z
oddalonego ogrodu. Podeszła do okna tak jak kiedyś, ale bez tak
wielkich emocji. Otworzyła je na oścież i wychyliła się lekko.
Między nią a ziemią była kilkudziesięcio metrowa przepaść, ale
rozplanowanie budowli umożliwiało jej proste uchwycenie dachu i
przeciągnięcie się na niego. Pamiętała jak wiele satysfakcji
dawał jej ten wyczyn, kiedy jeszcze mogła umrzeć od upadku lub potknięcia. Teraz wdrapała się na dach zamku bez wysiłku. Z lotu ptaka mogła obserwować Segowię nocą, pogrążoną
w mroku i cichym śnie.
Widok
miasta skojarzył jej się z bardzo niewieloma dobrymi chwilami z jej
dzieciństwa. Jednak bardziej niż je zapamiętała zapach nocy, niską
temperaturę panującą na wysokości i księżyc oświetlający
miasto. Tej nocy chmury przesłaniały całe niebo, a ona nie mogła
odczuwać już zimna. Gdy zamykała oczy, przed sobą nie widziała
już żadnych snów. Oddałaby całe złoto z królewskiego
skarbca, by choć na chwilę powrócić do tamtych dni, gdy
nocne, chłodne powietrze dawało jej ulgę.
***
Wchodząc
do swojej komnaty od razu rzucił się na kanapę. Była już
podniszczona i nie pachniała zbyt dobrze, ale teraz mu na tym nie
zależało. Przez jego głowę przechodziło mnóstwo
sprzecznych myśli i chyba jeszcze nigdy nie był aż tak bardzo
rozdarty. Do tamtego dnia najmocniej zależało mu na uwadze Draculi,
bardziej niż na wszystkim innym. Teraz sam już nie wiedział co
powinien o tym wszystkim sądzić. Widząc przerażenie na twarzach
Cullenów, gdy wyszedł po nich z pałacu, był całkowicie
zaskoczony. Dotychczas każdy wampir, który miał okazję
widzenia się z Draculą, pękał z tego powodu z dumy. Tak samo
wcześniej nie mógł zrozumieć niechęci dzieci Pana do
powierzonego im zadania, a teraz nagle stało się to dla niego
oczywiste. Nie wiedzieć czemu dopiero w tej chwili, gdy sam zgłosił
się do zadania, poczuł wątpliwości do swojego Pana.
Analizując
wszystko co dotychczas zobaczył i przeżył, dochodził do
zadziwiających wniosków. Dobrowolnie poddawał się tyranii,
sam doskakiwał do Draculi.
Dobrze
pamiętał dzień swojej pierwszej misji, gdy jego głównym
zadaniem była pomoc w odprowadzeniu królewskich dzieci do
Carlisle'a Cullena. Rozumiał już, że to wtedy zaczął widzieć
skazy na swoim Panie. Gdy Otis rzucił się na Mahori'ego, wybuchło
ogromne zamieszanie. Polała się krew, która skutecznie
odebrała większości wampirów zdolność racjonalnego
myślenia. Wtedy sam siebie zaskoczył tym, jak bardzo zaczął się bać o tamtą bezbronną dziewczynę. Kiedy zobaczył ją całą
umazaną we krwi zakręciło mu się w głowie, jednak wcale nie z
powodu pragnienia. Odczuwał ogromną ochotę ukarania wampira,
który jej to zrobił. Nie rozumiał co się z nim dzieje, bo w
końcu widział ją wtedy po raz pierwszy, pomijając sekundy mijania
się na korytarzach w pałacu. Potem tłumaczył to sobie po prostu chęcią dobrego
wypełnienia misji, ale od tamtej pory jego myśli coraz częściej
krążyły wokół Margarity. Wydawała mu się taka krucha i
słaba, ale pomimo tego odważyła się wpaść w wir walk
nieśmiertelnych tylko po to, by uratować swojego brata. Dopiero
kiedy zobaczył ją dziś, wiele miesięcy po przemianie w końcu to
do niego dotarło. To było coś w jej oczach, włosach i sposobie
poruszania się co tak go do niej przyciągało. Wspomnienie ukazujące jaka potrafiła być odważna kiedyś i widok tego, jaka jest silna teraz, stojąc obok
najpotężniejszego wampira, otoczona przez dziesiątki nieśmiertelnych.
Zrozumiał, że zakochał się w najmniej odpowiedniej osobie na zamku i na świecie, w córce Draculi.
Uuuu, zakochał się chłopak w Ricie...
OdpowiedzUsuńbędzie afera, będzie afera...
ciekawe co na to Rita..
A co najważniejsza Dracula
Co będzie z Cullenami,
czy przybędzie reszta rodzinki ?
a może zostaną w domu ?
Jaka to dokładniej misja,
i czy uda im się z niej wrócić...
Na te i wiele więcej pytań musimy poczekać...
Czekamy na nn
.: Angela :.
Ach, więc jednak zamierzasz wprowadzić pozostałych Cullenów! Bardzo mnie to cieszy, bo bez pełnej rodzinki to nie jest niestety to samo. Jestem coraz bardziej zachwycona tym opowiadaniem, tym bardziej, że końcówka potwierdza moje przypuszczenia - Edward będzie miał rywala. Znakomicie!
OdpowiedzUsuńNiby nic się nie dzieje, ale ta część wnosi dużo. Margarita jest rozdarta, nie tylko z powodu kłótni z Edwardem. Co więcej, mogę się założyć, że po przemianie i czasie spędzonym poza zamkiem, już nie jest w stanie tak po prostu przywyknąć do życia w tym miejscu. Zaznała wolności i prawdziwego życia, więc oczywiste, że ograniczenia, które narzuca jej bycie córką Draculi, wszystko komplikują. Teraz jedynie pozostaje czekać, aż pojawi się odpowiedź na inne istotne pytanie - jak to się wszystko potoczy? No i kogo wybierze Rita, chociaż osobiście stawiam na Edwarda. Sądzę, że misja wiele wyjaśni, dlatego aż nie mogę się doczekać na pojawienie się reszty Cullenów i wyruszenie rodzeństwa w drogę. Tylko czekać na jeszcze więcej akcji, bo mam wrażenie, że dzieci wkrótce postawią się swojemu ojcu - i że nie będą w tym odosobnione.
Ach, nie pozostaje mi nic innego, a jedynie czekać na więcej. Mam nadzieję, że wkrótce znów dasz mi znać, że coś się pojawiło. Na razie pozdrawiam i życzę weny, no i naturalnie czekam na więcej.
Nessa.
Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!