Rozdział 38

Mahori i Persifa podążali na południe Hiszpanii, korzystając ze starych i poszarzałych map. W porównaniu do pozostałej trójki towarzyszy, z którymi się rozdzielili, mieli przed sobą jeszcze długą drogę.
-Przestań – zdenerwował się Mahori. - Wybierasz najdłuższą drogę z możliwych.
-Jest bezpieczna – powtórzyła Persifa po raz kolejny. - Myślisz, że jeśli przekroczymy granice, to nikt tego nie zauważy?
-Nie widzę powodu, żeby...
-Zauważą – podkreśliła – i wyślą za nami tropicieli. A wtedy cała misja zakończy się fiaskiem. Tego właśnie chcesz?
-Oj, daj spokój. - Mahori podwinął rękawy swojego swetra. - Te wampiry są pewnie tak stare, że nawet nie czują własnego zapachu!
Nim zorientował się, co powiedział, Persifa zdążyła już znacznie się od niego oddalić. Kiedy biegł za nią, przeklinając swoje wyczucie, starał się uzmysłowić sobie ile ona tak naprawdę może mieć lat. Obliczenia dostarczyły mu jedynie zawrotów głowy, więc szybko ich zaniechał.
Dogonił ją, kiedy przebiegała obok ciemnej linii lasu, wyznaczającej granicę dwóch klanów.
Mahori westchnął głęboko, przyspieszając. Od kilku dni, odkąd opuściła ich Rita, Ray i Edward, jakoś łatwiej było mu z nią rozmawiać. Cieszył się z tego, że Persifa zaczęła częściej się do niego odzywać, nawet jeśli rozmawiali tylko o podróży. Im dłużej z nią przebywał, tym bardziej rozumiał wszystkie jej rozterki. Domyślił się, że z powodu jego ogromnego podobieństwa do Draculi, Persifa podświadomie trzyma się od niego na dystans. Zauważył też, że bardzo łatwo było mu ją czymkolwiek urazić, choć on sam nie robił tego specjalnie. Persifa miała bardzo ciężkie poczucie humoru, prawdopodobnie z powodu swojego wieku.
-Przepraszam – mruknął, zrównując się z nią w biegu. - Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało...
-Dosyć – przerwała mu Persifa. Nie lubił, gdy mówiła w ten sposób – zbyt dorośle i stanowczo. - Nie musisz mnie za nic przepraszać. Skupmy się na misji i...
Przerwała nagle, zatrzymując się raptownie i odchylając w prawo, spychając Mahori'ego razem ze sobą. Czarnowłosy wydał z siebie zduszony okrzyk i zaskoczony runął na ziemię. Persifa, która wylądowała na nim, położyła mu dłoń na ustach, jeszcze zanim zdążył się odezwać i patrząc na niego uważnie, powoli pokręciła głową. Upadli w niski dołek tuż przed lasem, ale przed światem zewnętrznym skutecznie zasłaniały ich gęste krzaki. Mahori, podążając śladem Persify, wziął głęboki wdech. Tam, gdzie leżeli, stykały się zapachy wielu wampirów, ale kilka z nich było wyraźnie świeższych.
Mahori delikatnie zabrał rękę Persify ze swojej twarzy.
-Nie ma ich tu – szepnął bardzo cicho.
Brązowowłosa nachyliła się nad nim i powoli zniżyła swoje usta do jego ucha.
-Pewnie już wiedzą, że tu jesteśmy – powiedziała.
-Więc uciekajmy – oznajmił – zanim nas zobaczą. Jeśli się nie ruszymy, wytropią nas bez przeszkód.
Persifa zmarszczyła brwi, zastanawiając się chwilę.
-Za późno na to – mruknęła – ty uciekaj, a ja ich zatrzymam. Nie znają twojego zapachu, więc nie wiedzą, kim jesteś.
Mahori przytrzymał ją, gdy chciała wstać.
-Nigdy się na to nie zgodzę – powiedział, patrząc na nią uważnie. - Zaprowadzą cię na zamek i postawią przed ojcem. Czy to nie przed tym chronią cię wilkołaki? To ostatnie, czego teraz ci trzeba!
Persifa, zaskoczona jego słowami, spróbowała się od niego odsunąć.
-Może i masz rację – odezwała się zdenerwowana, gdy jej wysiłki nie poskutkowały. - Ale szczerzę wątpię, że gdziekolwiek mnie wyślą. Znam mnóstwo wampirów, a jeszcze więcej zna mnie i nie wierzę w to, że któryś z nich jest do mnie przychylnie nastawiony.
Mahori roześmiał się bez humoru.
-Tym bardziej nigdzie cię nie puszczę.
Persifa zmarszczyła brwi, zdenerwowana, ale przestała się szarpać. Nadal na nim leżała i Mahori'emu do głowy przychodziły przeróżne myśli. Persifa spojrzała w jego oczy i wpatrywała się w nie przez chwilę.
-Chociaż wiem, że jesteś jego synem – szepnęła cicho. - Nie mogę w to uwierzyć.
-Co masz na myśli? - zapytał.
-Dawno temu – zaczęła – kiedy razem z Aleksem mu pomagałam, często o tym rozmawialiśmy. Dracula był bardzo wrażliwy na tym punkcie, bał się, że kiedyś go zabraknie nikt nie będzie mógł objąć po nim władzy...
-A co z wami? - przerwał jej Mahori. - Jesteś jednym z pierwszych wampirów, przecież to on cię przemienił!
-To nie ma znaczenia – powiedziała cicho. – W tobie kiedyś płynęła krew, która wcześniej płynęła w nim. Jesteś jego dziedzicem.
Mahori nie wiedział co jej odpowiedzieć. Nigdy nie myślał o sobie w ten sposób, ale teraz jej słowa wydały mu się oczywiste.
-Dracula jest nieśmiertelny – odezwał się w końcu. - Będzie panował jeszcze wiele przez tysiącleci, jestem tego pewien.
Persifa, korzystając z jego roztargnienia, odsunęła się od niego i przykucnęła tuż obok.
-Jest wiele rzeczy, na które Dracula nie ma wpływu – oznajmiła, rozglądając się wokół siebie. - Tych, o których nie wiem i tych, o których nie mogę mówić.
Mahori podniósł się na łokciach i spojrzał na brązowowłosą.
-Co masz na myśli?
Persifa zerknęła na niego, ale zaraz spuściła wzrok.
-Nie mogę... - powiedziała słabo. Mahori przybliżył się do niej, kładąc dłoń na jej policzku.
-Ci... - szepnął, uśmiechając się delikatnie. - Już nie chcę wiedzieć.
Kiedy przysunął się bliżej, ona przymknęła powieki. Mahori nachylił się ku niej i sam zaczął zamkykać oczy, gdy podmuch wiatru przyniósł im złe wieści. Persifa gwałtownie wciągnęła powietrze i zerwała się na nogi, odwracając w stronę zapachu.
-Cholera – syknęła, łapiąc Mahori'ego za rękę i pomagając mu wstać. - To wszystko przez ciebie!
-Miałem nadzieję, że odbiegli dostatecznie daleko, żeby nas nie wyczuć – usprawiedliwił się – dlatego nie chciałem, żebyśmy gdziekolwiek biegli!
Persifa puściła jego dłoń i odgarnęła włosy, które wiatr nawiewał jej na twarz. Mahori westchnął głęboko, panikując. Zdążył domyślić się, że jedyna szansa na zbliżenie się do wampirzycy, minęła.
-Damy radę uciec? - zapytał – zanim ktokolwiek tu przyjdzie. Pobiegnijmy naokoło, do granic drugiego klanu, niech pomyślą, że złapali nas tamci.
-Może się udać – odezwał się kobiecy głos. - Ale uważajcie na granice, są wąskie.
Mahori zesztywniał, odwracając się w stronę, z której dobiegł głos. Przed nimi stała mała dziewczynka, wampirzyca zatrzymana w wieku kilkunastu lat. Miała blond włosy upięte w wysoki kok i uśmiech na twarzy.
-Kim jesteś? - zapytał Mahori, zastawiając sobą Persifę. - Co tu robisz?
-Weszliście na teren mojego Pana – powiedziała spokojnie, melodyjnym głosem.
-Kto jest twoim Panem? - zapytała ostrożnie Persifa.
-Mój Pan nie pracuje już dla Draculi – syknęła dziewczynka, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Spojrzała czerwonymi oczami na Mahori'ego i zmarszczyła brwi. - I nie musi nikomu się przedstawiać.
-Ach tak? - zdenerwował się Mahori, nagle czując się urażony. Nie podobała mu się ta dziewczynka.
-Tak – zgodziła się blondynka. - I kiedyś to Dracula będzie mu się kłaniał.
Mahori wydał zduszony okrzyk, nie spodziewając się takich słów.
-Dosyć! - krzyknął – jakim prawem obrażasz swojego Pana? Wiesz, kim jestem?
Mała dziewczynka uśmiechnęła się i kiwnęła głową, teatralnie dygając. Persifa nagle położyła rękę na jego ramieniu, domyślając się kim ona jest. Mahori spojrzał na nią zdziwiony.
-Rozstańmy się w pokoju – powiedziała Persifa, jak na nią zbyt spokojnie.
-O czym ty mówisz? - zdenerwował się Mahori. - Ona właśnie obraziła mojego ojca! 
Persifa zacisnęła dłoń na jego ramieniu.
-Mahori – oznajmiła stanowczo. - Musimy iść.
-Nigdzie nie idę – powiedział, zerkając na nią. - Dopóki ona...
Kiedy odwrócił się z powrotem do blondynki, ona stała tuż przed nim. Drgnął, zaskoczony i odsunął się nieznacznie. A potem jeszcze raz spojrzał w jej czerwone i błyszczące oczy, a dziewczynka uśmiechnęła się do niego. jednak jej uśmiech tym razem nie dosięgnął oczu. Mahori nagle poczuł jak traci całe powietrze ze swoich płuc i zachłysnął się nim, czując tępy ucisk w gardle. Wydał z siebie zduszony okrzyk i upadł na kolana. Poczuł ból tak mocny, że wspomnienie przemiany wydało mu się śmieszne. Ucisk zaczął promieniować na całe ciało, a Mahori zaczął się trząść. Nie mógł powstrzymywać swojego ciała i zacisnął ręce na swojej głowie. Nie wiedział czy krzyczy tylko w swoich myślach, czy robi to też na głos. Półprzytomny usłyszał krzyk Persify, wołającej jego imię i cichy głos blond dziewczynki.
-Mam na imię Jane.

4 komentarze:

  1. Południe Hiszpanii Mmmm!
    Rozdział świetny, super się czytało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak jest Jena to są we Włoszech u Aro.
    Rozdział Bardzo mi się spodobał !!!!!!!Rozdział bardzo, bardzo fajny wręcz cudowny !!
    JA po prostu KOCHAM TO CO PISZESZ:) Z niecierpliwością czekam na kolejny:) i

    Nic dodać nic ująć!!!!Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko!

    ps: Zapraszam do mnie na bloga może ci się spodoba:)
    http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąco:)*Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że dopiero teraz, ale już wszystko nadrabiam. Cholera, uwielbiam kiedy Mahori próbuje zarywać do Persify. Sądzę, że mogłaby wyjść z nich piekielnie ciekawa para, bo to dwa tak różne charaktery...
    Ach, kochana, dopiero zaczynam pojmować cały główny sens tej historii! Czy ja rozumiem, czy Volturi dopiero dążą do Aro - albo przynajmniej do pozbycia się Draculi? O ile dobrze zrozumiałam, to nie Włochy, tak jak przewidziała Asia. Oni po prostu trafili na Volturi w Hiszpanii - a to jak nic równa się kłopotom, tego jestem pewna. Fakt, że Jane już ich zaatakowała, jedynie dodaje wszystkiemu smaczek i sprawia, że tym bardziej niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Jakoś nie mam wątpliwości co do tego, że będzie równie genialny, więc będę wdzięczna, jeśli pojawi się szybo ;3
    Pozdrawiam
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps. zapraszam na miniaturkę http://mojeminiaturkihp.blogspot.com/2013/12/april.html

    OdpowiedzUsuń