Rozdział 36

-Nie jestem tego w stu procentach pewna – wyjaśniła Clarissa. – Ale chyba skończyłam. To znaczy...tak myślę.
Blondynka odłożyła ołówek, którym poprawiała linie graniczne i zwinęła mapę, wręczając ją Ray'owi.
-Dzięki – uśmiechnął się do niej. - Naprawdę, wiele to dla nas znaczy.
-Musicie już iść? - zapytała, zerkając kolejno na każdego z nich. - Nie możecie zostać?
-Dziękujemy za twoją pomoc – powiedział Edward, siedzący na kanapie obok Mahori'ego. - Ale już i tak trochę wszystko przeciągnęliśmy.
-Moim zdaniem – zaczął Mahori z uśmiechem. - Powinniśmy zostać. Co się dzieje na zewnątrz?
Persifa spojrzała na niego z politowaniem.
-Nie będziemy głosować – stwierdziła – ale i tak byś przegrał. Musimy ruszać.
Rita zaśmiała się cicho, zerkając na swojego brata. Edward poklepał go przyjacielsko po plecach.
-Ludzie świętują przyjście lata – oznajmiła Clarissa, odpowiadając na pytanie czarnowłosego. - To będzie trwało jeszcze przez kilka dni. Na razie jest spokojnie, dopiero po zachodzie słońca rozkręca się zabawa.
Margarita wyjrzała przez okno, obserwując z góry ludzi przechadzających się po uliczkach. Miała prawdziwą ochotę do nich dołączyć.
-Mam jeszcze jedno pytanie – odezwał się nagle Mahori. - Czy kiedy podróżowałaś, zauważyłaś jakieś spięcia między wampirami?
-Masz na myśli te skierowane do waszego ojca? - zapytała, zaplatając ręce na piersi.
-Tak – odpowiedziała za niego Persifa. - Niedaleko zamku wszyscy mają się na baczności, jednak kiedy rozmawiam z moimi przyjaciółmi, mają podzielone zdanie.
Clarissa zastanowiła się chwilę.
-Jest...inaczej – powiedziała w końcu. - Dracula oddala się od poddanych.
Margarita pokiwała głową, lekko zawiedziona – to samo usłyszała wcześniej od Persify. Zerknęła na Raya, a potem na swojego brata. Mahori wstał z kanapy.
-Więc chyba znów musimy się pożegnać – westchnął Ray, uśmiechając się lekko do Clarissy.
Wszyscy ruszyli do wyjścia, ale Ray zatrzymał się nagle w pół kroku.
-Clarisso? - obrócił się przez ramię. Margarita spojrzała na niego z roztargnieniem.
-Ray, naprawdę musimy już... - zaczęła, ale zrezygnowała, gdy zauważyła jego wyraz twarzy. Westchnęła, cofając się do pokoju.
-O co chodzi? - zapytała blondynka. Persifa oparła się o ścianę i pokręciła głową, zdenerwowana.
-Utrzymujesz jeszcze kontakt z Simonem?
-Co to znowu za jeden? - jęknął Mahori.
-Interesujące – odezwał się Edward, najwyraźniej czytający w myślach Raya. - To bardzo ułatwiłoby nam podróż.
Clarissa zmrużyła oczy, wpatrując się w swojego starego przyjaciela.
-Edward czyta w myślach – wyjaśniła szybko Rita. - Kim jest Simon?
-Simon Gray jest naszym starym znajomym – oznajmił Ray, zerkając na Ritę. - Kiedyś ubiegał się o posadę w zamku, ale potem odkrył w sobie dar i opuścił pałac.
-Dlaczego? - zapytał Mahori. - Wampirom z darami przysługuje niebieska szata. To jak wejściówka dla VIP-ów!
Clarissa zaśmiała się krótko.
-Simon myślał, że zasłużył sobie na przychylność Pana, a potem wyszło na jaw, że to tylko dzięki jego zdolnościom.
-Co potrafi? - zainteresowała się Persifa.
-Może się przenosić w różne miejsca – uprzedził ich odpowiedz Edward. - Niesamowite.
Mahori gwizdnął z podziwu. Margarita szybko podłapała wcześniejszą myśl Raya.
-Myślisz, że on mógłby nas teleportować do celu?
Clarissa zastanowiła się chwilę.
-Nie rozmawiałam z nim od...od dawna – zająknęła się. - Nie jestem pewna, gdzie mógłby teraz przebywać.
-Clary. - Ray spojrzał na nią błagalnie. - Kiedyś byliście sobie bliscy. Wiem, że możesz nam pomóc.
Clarissa przygryzła wargi i zaplotła ręce na piersi. Schyliła głowę i krótkie włosy zasłoniły jej oczy. Margarita nagle zrozumiała, co Ray miał na myśli. Mahori poczuł, że panująca w pokoju cisza zaczyna go krępować. Odetchnął, kiedy blondynka w końcu się odezwała.
-Jest w Madrycie. Mieszka przy ulicy świętej Lucii.
Pożegnali się z Clarissą po raz ostatni tamtego dnia i w końcu opuścili miasteczko Villacastin. Margarita wciąż miała przed oczami wyraz twarzy blondynki. Zastanawiała się, jak to jest, mieć za sobą już tyle lat. 
Szła tuż obok Persify, która najwyraźniej wcale nie miała ochoty na rozmowę.
-Więc co robimy? - odezwał się nagle Mahori. - Idziemy do Madrytu?
-Nie wydaje wam się to trochę lekkomyślne? - Edward zatrzymał się, obracając do wszystkich.
Słońce chyliło się już ku zachodowi po raz kolejny w ciągu ich podróży. Margarita przypomniała sobie, że już dawno powinna wywołać wizję u Alice. Chociaż poza odnalezieniem Persify, nie wydarzyło się nic ciekawego. Pomijając oczywiście niektóre sprawy prywatne, o których nie miała zamiaru wspominać ojcu.
-Czemu tak sądzisz? - zapytał go Ray. - Simon jest moim dobrym znajomym i jestem pewny, że nam pomoże. Jeszcze chwilę temu wydawało ci się, że to dobry pomysł!
-Och, nie wątpię – wtrąciła Persifa. - Ale co jeśli go tam w ogóle nie ma? Będziemy musieli z powrotem zmieniać trasę? Zapomniałeś o tym, że Madryt nie jest podzielony? To wolne miasto, Dracula nie może ustanowić tam żadnych granic.
Margarita westchnęła głęboko, starając się nie zdenerwować i spojrzała na Persifę.
-A ciebie co znowu ugryzło? - zirytowała się – cały czas jesteś wszystkiemu przeciwna! I przestań ciągle tak narzekać na naszego ojca!
Persifa zagryzła wargi, lekko urażona słowami Margarity.
-Znam go o wiele dłużej niż ty! - warknęła – i mogę sobie o nim mówić co tylko chcę. Starałam się być dla was miła, bo wiem w jakiej znaleźliście się sytuacji. Ale to wam chyba nie wystarcza!
Edward zmarszczył brwi.
-Jesteśmy ci wdzięczni za wskazanie nam drogi do Aleksandra – powiedział spokojnie. – Jednak nikt nie namawiał cię, żebyś szła z nami. Dołączyłaś do nas dobrowolnie.
Mahori głośno wypuścił powietrze z płuc.
-Ej – zaczął, starając się rozluźnić atmosferę. - Takie sprzeczki w niczym nam nie pomogą.
Zerknął z nadzieją na Persifę, ale ona nie wytrzymała jego spojrzenia.
-Proponuję abyśmy się rozdzielili – oznajmiła. Ze swoim surowym spojrzeniem i potarganymi włosami wyglądała – o ironio – jak nie z tego stulecia.
-Co? - w tamtej sytuacji Margaritę stać było tylko na tyle. - Po co?
-Według niej, tylko tym sposobem ktoś z nas dotrze do celu – odpowiedział jej Edward, a potem zwrócił się do brązowowłosej. - A to według ciebie nie jest szaleństwo?
Ray przejechał dłonią po włosach i pokręcił głową. Mahori wyglądał tak, jakby miał ochotę lekko potrząsnąć tamtą dziewczyną i przemówić jej do rozsądku.
-Madryt to nie jest odpowiednie miejsce dla kogoś, kto ściśle współpracował z Draculą – oznajmiła Persifa wyjątkowo delikatnie. - Poza tym, jeśli ktoś z nas odnajdzie Simona Graya, może wrócić z nim po pozostałych. Pomyślcie trochę. Z drugiej strony – jeśli nie odnajdziemy tego wampira, będziemy mieć pewność, że przynajmniej połowa z nas dotarła do celu.
Margarita przygryzła wargi i postarała się pomyśleć trzeźwo. Do tej pory rozdzielanie się nie było mocną stroną ich grupy. Zawsze kończyło się to nie tak jak powinno. Zerknęła na Edwarda, a on na nią. Rudowłosy stanowczo pokręcił głową, ale ona mimo tego zaczęła się zastanawiać.
-Jak chcesz nas rozdzielić? – zapytał Mahori, trochę dziwnie brzmiącym głosem. - Chyba nie chcesz sama przeprawić się przez połowę kraju?
Persifa zerknęła na niego, a potem na Ritę i Raya, który nagle znalazł się bliżej czarnowłosej.
-Ray musi iść do miasta – powiedziała – ale jedno z dzieci Draculi ma iść ze mną. Inaczej to nie miałoby sensu.
Edward zerknął na nią, wciąż przeciwny jej słowom. Margarita zaplotła ręce na piersi.
-Lepiej żeby to Rita szła z Ray'em – odezwał się Mahori. - Jeśli Simon nie będzie chciał współpracować, zawsze będzie mogła go zahipnotyzować.
-Ej! - oburzył się Ray. - To mój przyjaciel, pamiętasz?
-To wolisz iść ze mną? - zaśmiał się Mahori i lekko go popchnął. - Zbliżymy się do siebie i w ogóle.
Edward parsknął śmiechem widząc minę Raya.
-A ty pójdziesz z nimi – kontynuowała Persifa, zwracając się do miedzianowłosego. - Madryt jest zbyt niebezpieczny, żeby wysłać tam córkę Draculi i jego sługę. To zupełnie tak, jakbyśmy wysłali ich tam w koszulkach z brokatowym napisem „Dracula!”.
Mahori zaśmiał się cicho, lekko zdziwiony tym, że Persifie jakimś cudem poprawił się humor. Podszedł do swojej siostry i przytulił ją mocno.
-Bądź bezpieczna – szepnął jej na pożegnanie.

4 komentarze:

  1. No, no , no jestem wniebowzięta xD Uwielbiam <3 no cóż rozdział bossskkki i czekam z niecierpliwościąąą na next i Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. zapraszam na nowego bloga http://mojeminiaturkihp.blogspot.com/2013/12/moje-szczescie-moja-miosc-i-moje-zycie.html

      Usuń
  2. Pochłonęłam w kilka chwil i jestem zachwycona. No już normalnie widzę wspólną podróż Margarity, Ray'a i Edwarda. Będzie... niezręcznie. No i jeszcze współpraca Mahoriego i Persify. Coś mi mówi, że taki podział odmieni życie ich wszystkich, chociaż jeszcze nie jestem pewna w jaki sposób. W końcu lubisz zaskakiwać, co osobiście uwielbiam <3
    Rozdział genialny, tym bardziej, że czytało się go przyjemnie szybko. Nie wiem jak ty to robisz, ale ich rozmowy wychodzą ci bardzo naturalnie; nawet jeśli niektóre momenty pozornie nic nie wnoszą, nie czuję się przytłoczona. Po prostu przyjemne urozmaicenie fabuły, a jeśli dodać kolejną ciekawą postać, którą bez wątpienia okaże się Simon...
    Chcę więcej. Jednocześnie zastanawiam się, co tam słychać w zamku, ale to już zupełnie inna kwestia. Niezależnie od wszystkiego, mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawił się już wkrótce.
    Pozdrawiam.
    Twoja Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łohohohoho! To będzie ciężka podróż dla Eda XD Dla Rity i Raya pewnie też...
    Ciekawe czy Simon się zgodzi im pomóc i oczywiście czy go znajdą!
    A Mahori i Persifa? To też będzie ciekawe!
    Rozdział cudowny!
    Czekam na NN!
    Niech wena bd z Tobą!
    Buziaki :*
    Ps. Co do rozdziału u mnie, to tworzę, tworzę, ale nie obiecuję, że skończę w ten weekend ;)

    OdpowiedzUsuń