-To
wygląda... dziwnie. - Edward zaplótł ręce na piersi.
Przed
nimi rozciągała się linia miasteczka Villacastin, kilka szeregów małych budynków ustawionych bardzo blisko siebie.
Margarita wytężyła wzrok, nie rozumiejąc wątpliwości
miedzianowłosego.
-Po
prostu trafiliśmy na jakieś święto – wzruszył ramionami Ray. -
Już niedługo lato, więc to nic nadzwyczajnego.
Każdy
dom był oblepiony kolorowymi wstążkami i malunkami. Na drogach
porozlewano jaskrawe farby, a na wąskim rynku grała kapela. Ludzie
powychodzili z domów, zajmując prawie każdy odcinek wolnej
przestrzeni.
Rita
zerknęła na Raya i uśmiechnęła się do niego. Odkąd zostawiła
go ze swoim bratem i Edwardem, i udała się na polowanie z Persifą,
był dziwnie spięty. Zastanawiała się, co wydarzyło się pod jej
nieobecność. Starała się wyrzucić ze swojej głowy słowa
brązowowłosej i szło jej całkiem przyzwoicie. Postanowiła sobie,
że ta kobieta nie zdoła zasiać w niej żadnej nuty zwątpienia.
Jednak zdążyła już sprawić, że czuła się niepewnie.
-Bądźmy
ostrożni – powiedziała Persifa. - Już prawie opuściliśmy
tereny Draculi.
-Nie
nakręcajcie się tak – westchnął Mahori. - Zresztą jak zwykle.
Skoro tak wam się nie podoba to miejsce, to nie możemy go po prostu
ominąć?
Zerknął
na Raya, a ten pokręcił głową.
-Po
obu stronach znajdują się granice dwóch klanów –
odpowiedział. - Jeśli nie chcemy się nikomu tłumaczyć, to musimy
przejść przez to miasteczko.
Margarita
spojrzała jeszcze raz na tę miejscowość, a potem wciągnęła
powietrze nosem. Nie chciała być teraz na miejscu tych ludzi,
żyjących w niewiedzy, pomiędzy wampirami.
-Kiedyś
mieszkała tu moja przyjaciółka – odezwał się nagle Ray,
przypominając sobie jakieś wydarzenie z przeszłości. - Może
nadal tu jest...
-Yyy –
Mahori ukrył uśmiech. - Ile miałaby teraz lat? Sto trzydzieści?
-Nie,
Mahori. - Ray zaśmiał się cicho. - Ona jest wampirzycą.
Rita
zerknęła na niego i zmarszczyła brwi. Zastanowiła się chwilę i
doszła do nieciekawych wniosków. O Rayu, poza kilkoma
nieprzydatnymi informacjami, nie wiedziała prawie nic. Zabolało ją
to trochę i poczuła się podle, bo nigdy nie pomyślała o tym,
żeby go o to zapytać.
-Dajmy
teraz temu spokój – przerwała im rozmowę Persifa, ruszając
do przodu. Mahori spojrzał na przyjaciół i pokręcił głową,
zrezygnowany, ale zaraz pobiegł za nią. Edward także ruszył w
drogę, doganiając brata Rity.
Ray
odwrócił się do Margarity i uśmiechnął się.
-Biegniemy?
- zapytał.
-Ray,
przepraszam. - Margarita podeszła do niego. - Nigdy nie zapytałam
cię o to, kim byłeś przed przemianą.
Chłopak
uniósł brwi do góry i spojrzał na nią, a ona odrzuciła potargane włosy na plecy.
-Nie
musisz mnie przepraszać – powiedział. - Przecież to nie twoja
wina. Nigdy tak naprawdę nie mieliśmy okazji porozmawiać o
czymś... normalnym.
-Wiem
– mruknęła, zaplatając ręce na piersi. - Ale chciałabym
wiedzieć o tobie cokolwiek.
Ray
zmarszczył brwi i zastanowił się chwilę, obserwując ją uważnie.
-Cokolwiek?
- powtórzył. Margarita uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Ale obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz.
-Nie
ufasz mi? - zapytała go, uśmiechając się szerzej. Ray przygryzł
dolną wargę, ale spojrzał na nią znacząco, uśmiechając się pod nosem.
-W
porządku – powiedział. Wziął głęboki oddech i zamknął oczy.
Margarita uniosła brwi do góry, powstrzymując wybuch
śmiechu. Nie przychodziło jej na myśl nic, na co przed
powiedzeniem tego, Ray musiał się aż tak psychicznie przygotowywać.
-Ej,
nie musisz się tak... - przerwała nagle, gdy coś wpadło jej do
oczu. Zamrugała kilkukrotnie i przetarła oczy ręką. Pierwszy raz,
będąc wampirem, przydarzyło jej się coś podobnego. Kiedy z
powrotem otworzyła powieki, Raya nigdzie nie było.
-Ray?
- odezwała się i rozejrzała wokół. Widziała oddalające się
sylwetki swojego brata, Edwarda i Persify, ale po nim ślad zaginął.
Spanikowała, gdy wdychając powietrze nie wyczuła jego zapachu. -
Ray!
-Spokojnie
– odezwał się. Poczuła jak jego ręce dotykają jej ramion.
Wrzasnęła ze strachu i podskoczyła, a wtedy Ray zmaterializował
się tuż przed nią i położył rękę na jej ustach, żeby
przestała krzyczeć. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Od
kiedy? - zapytała, odsuwając jego dłoń od swoich ust.
-Od
niedawna. - Wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie. -
Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
Margarita
dotknęła jego twarzy i ramion, upewniając się, że stoi obok niej i
kiwnęła głową.
-Teraz
jesteśmy kwita – zaśmiała się po chwili, wspominając to, jak przemieniła
się w swoją stalową wersję, hipnotyzując wilkołaki Persify. Ray
zachichotał cicho i pocałował ją w policzek.
-Chyba tak - zgodził się.
Z
bliska miasteczko wyglądało na jeszcze bardziej kolorowe i
pstrokate, a co gorsza, o wiele znaczniej zaludnione. Margarita i
Ray dogonili swoich towarzyszy i razem wmieszali się w tłum
przechodniów. Rita zauważyła, że Persifa cały czas
rozgląda się wokół siebie, ale sama nie czuła się źle.
Dzięki temu, że dopiero co polowała, gardło nie paliło ją i
była pewna, że nie rzuci się na żadnego człowieka. Dla pewności
starała się nie oddychać zbyt często albo nie robić tego wcale.
Nie chciała jednak, by coś ją zaskoczyło.
-Całkiem
tu ładnie – przyznał Mahori. Zerknął na Persifę, oczekując jej reakcji, ale ta
nie wydawała się podzielać jego zdania. Westchnął więc i wsadził
ręce do kieszeni, podążając za Rayem.
Edward
zatrzymał się nagle i zerknął w uliczkę, obok której właśnie przechodzili. Margarita również przystanęła na chwilę i
poczuła słodki zapach wydobywający się stamtąd, a już po chwili
zobaczyła jego źródło. Z zaułka wyszła wysoka kobieta,
stukając głośno obcasami. Persifa obróciła się, słysząc
ten odgłos, a Mahori wpadł na Raya, który zatrzymał się
raptownie.
Kobieta, wampirzyca, była ubrana równie kolorowo, co ludzie błąkający się po
ulicach. Miała krótko ścięte blond włosy i okrągłą
twarz. Jej spojrzenie było ostre, a twarz miała ściągniętą w poważnym wyrazie.
-Co
tu robicie? - zapytała z mocnym akcentem, zerkając kolejno na
każdego z nich.
-Clarissa!
- Ray uśmiechnął się, podchodząc do niej. Kobieta uniosła brwi
do góry, a potem jej twarz złagodniała, gdy go rozpoznała.
-Ray.
- Uściskała go. - Co ty tu
robisz? Przecież wiesz, że tu nie jest już bezpiecznie – zerknęła na
wszystkich. - A szczególnie dla was.
-Jest
jakieś miejsce, w którym możemy porozmawiać? - zapytał
Ray, a potem zobaczył minę Edwarda. - Tylko kilka słów.
-Oczywiście
– uśmiechnęła się Clarissa i wskazała głową przed siebie. - Mieszkam niedaleko.
Zaprowadziła
ich kilkanaście metrów dalej, wgłąb miasteczka. Po drodze
przedstawiła się każdemu z nich, odpowiadając na zadawane przez nich pytania.
Mocnym szarpnięciem otworzyła drzwi do wysokiej kamienicy i
wpuściła ich do środka.
-Niedawno
wróciłam – powiedziała wstydliwie, zerkając na zakurzone
wnętrze. - Jeszcze nie zdążyłam tu posprzątać...
Margarita
była mile zaskoczona charakterem Clarissy, który był
zupełnym przeciwieństwem jej wyglądu. Miała zaskakująco miły i sympatyczny sposób bycia.
-Nie
przejmuj się nami – odezwała się. - Nie zabawimy tu długo.
Clarissa
uśmiechnęła się do niej, ale zaraz opuściła wzrok i zerknęła
na Mahori'ego. Rękoma oplotła swoją klatkę piersiową.
-Wasze
oczy... - zaczęła niepewnie.
Margarita
westchnęła w duchu, zaskoczona. Spojrzała na swojego brata, a
potem z powrotem na Clarissę.
-Tak,
to oni – ubiegł ją Ray, nieśmiało uśmiechając się do Rity,
ale kierując odpowiedź do swojej dawnej przyjaciółki.
Margarita zerknęła na Raya, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
Margarita zerknęła na Raya, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
Clarissa
oparła się o swoje biurko i przetarła twarz dłonią.
-Nie
podejrzewałam, że On jednak się odważy – mruknęła –
przepraszam za moją ciekawość...
-O
nie – przerwała jej Rita, nagle rozumiejąc obawy dziewczyny. -
Błagam, nie rób mi tego. Nie musisz się nas obawiać.
-Zapewniam
cię, że oni nie są tacy jak Dracula – odezwał się Edward,
czytając w myślach dziewczyny.
Clarissa
zerknęła na Perifę, a gdy ta kiwnęła głową, trochę się
rozluźniła.
-Co
działo się z tobą przez tyle czasu? - zapytał ją Ray. - Minęło
już tyle lat...
-Podróżowałam
– ożywiła się nagle. Uśmiechnęła się szerzej do swoich
wspomnień. - Mógłbyś też kiedyś tego spróbować.
Ray
zaśmiał się cicho.
-Co was do mnie sprowadza? - Clarissa rozejrzała się po wszystkich
zebranych. Zniżyła ton głosu. - Zwłaszcza teraz, gdy wszyscy
wątpią w Pana? Nie powinniście być w zamku?
-Niestety
nie możemy wszystkiego ci wyjaśnić – powiedział Mahori, uśmiechając się do niej przepraszająco. - Ale jesteśmy teraz w
trakcie misji.
-Mam
do ciebie kilka pytań odnośnie naszej trasy. - Ray wyciągnął z
kieszeni zwitki papierów. - Nie jestem pewien co do niektórych
granic. To ty razem z Jasonem oznaczałaś te tereny, prawda?
Clarissa
kiwnęła głową i wzięła od niego mapy, rozkładając je na
stole.
-Z
tym Jasonem? - zapytała nagle Margarita, gdy wspomnienie imienia tego chłopca obudziło w niej wspomnienia. - Tym, który
przyniósł nam fiolki z napojem przywracającym pamięć?
-Tak.
- Ray kiwnął powoli głową, obracając się w stronę Rity. - Słyszałem, że pomagał temu wampirowi, który stworzył te mikstury.
-Nie
wyglądał na szczęśliwego z tego powodu – powiedział Mahori,
przypominając sobie te scenę. Jason był wtedy okropnie zestresowany i pragnął jak najszybciej opuścić ich i tamto miejsce.
-Pracowaliście
razem w zamku? - zapytał Edward.
-Tak,
wiele lat temu – oznajmił Ray. - Nasza piątka, czyli ja,
Clarissa, Patrick, Simon i Jason.
-To
było jeszcze zanim ten bufon został określony – mruknęła
Clarissa, odrywając głowę od kart. - Jak tylko Patrick odkrył
swój dar, Dracula od razu się nim zainteresował. Nas zepchnął na dalszy tor.
Ray zaśmiał się wesoło i pokiwał głową.
-To dlatego on jest taki nieznośny? - zapytał Mahori, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.
Ray zaśmiał się wesoło i pokiwał głową.
-To dlatego on jest taki nieznośny? - zapytał Mahori, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.
Ricie trochę rozjaśniło się w głowie i odwzajemniła uśmiech, który posłał jej Ray. Clarissa zerknęła na swojego starego przyjaciela, a potem na nią, po czym szybko opuściła wzrok.
Eh cóż powiedzieć rozdział jak zwykle mistrzostwo :D
OdpowiedzUsuńRozdział napisany bardzo ciekawie, ach tylko czekać do następnego :D Hmm co jeszcze powiedzieć tfu raczej napisać , rozdzialik wyszedł cud, miód i żeliki :D
Pozdrawiam!
Ps. Jak będziesz mieć czas zapraszam nastolatkawwielkimswiecie.blogspot.com
Ps2. Zapraszam na nn http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/12/rozdzia-8.html
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i po prostu nie mogłam się powstrzymać przed znalezieniem chwili na komentarz. Trochę u mnie krucho z czasem, ale jakoś daję radę, a czytanie między innymi twoich tworów zawsze poprawia mi humor. No po prostu uwielbiam i będę podkreślać to wraz z każdym kolejnym rozdziałem, bo wciąż się rozwijasz.
OdpowiedzUsuńRozdział intrygujący. Podoba mi się pomysł z festynem i przyjaciółką Raya. Zastanawia mnie, coś ty takiego wymyśliła i jaką rolę odegra Clarissa (czyżby miała namieszać w związku tej dwójki?), ale jestem pewna, że jak zwykle nas zaskoczysz. W końcu jesteś w tym dobra, co widać chociażby we fragmencie o zdolnościach, które nagle odkrywa u siebie Ray. Niewidzialność to świetna sprawa, tym bardziej, że mam wrażenie, iż nie uwzględniłaś tych zdolności jedynie przypadkowo.
Wciąż czekam na więcej informacji na temat misji i tego tajemniczego przedmiotu. Nie jestem pewna, czego właściwie powinnam się spodziewać, ale wiedz, że jestem coraz bardziej zaintrygowana. Czekam na więcej, życzę weny i pomysłów.
Nessa.
Jeeeeju, Clarissa chyba się buja w Rayu! O.O Ricie zrobiła się konkurencja XD A gołąbeczki się coraz to bardziej rozkręcają ^^
OdpowiedzUsuńA czemu w tym mieście nie było już bezpiecznie? Jakiś klan wampirów już przejął miasto?
Rozdział świetny :D Przeczytałam z rozkoszą ^^ I szerokim uśmiechem, bo strasznie lubię tego bloga :P
Czekam na NN!
Niech wena bd z Tobą!
Buziaki :*
I znowu ja, ach co wy ze mna macie, zapraszam na miniaturkę
OdpowiedzUsuńhttp://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/12/mianiturki-nr-3-gdyby-nie-listy.html