Rozdział 33

Mahori w ogóle nie wierzył w cel tej misji, a co dopiero w jej powodzenie. Nie miał już cierpliwości do swojego ojca. Chciał wrócić do zamku i wygarnąć mu to wszystko, choć był świadom tego, że pewnie zabrakłoby mu odwagi. Nie dość, że przez niego omal nie stracił pamięci na zawsze, to teraz wysyłał ich na misję, nie zadając sobie trudu objaśnienia im czegokolwiek.
-Ej, skup się. - Edward wyrwał go z zamyślenia. Od kilku minut starali się razem z Persifą ustalić trasę ich dalszej podróży. Korzystali z kilku starych i zakurzonych map. Wielkie pożółkłe karty różniły się od tych zwykłych administracyjnych planów, które do tej pory widział. Na mapach Persify oznaczone były klany wampirów i zajmowane przez nich tereny, których musieli koniecznie unikać, jeśli nie chcieli mieć jeszcze większych kłopotów.
-To i tak nie ma sensu – burknął. - Musielibyśmy chyba przelecieć całą drogę, żeby nikt nas nie zauważył. Nie możemy po prostu powiedzieć im, że wysłał nas Dracula? To powinno ich przekonać.
-Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne – odezwała się Persifa. Zaplotła włosy w luźny warkocz, co jeszcze bardziej wyostrzyło rysy jej twarzy. - Ostatnio wiele się słyszy o Draculi. Pan stał się nie ufny i uczynił prawie nie możliwe aby wejść do zamku bez pozwolenia. Oddala się od swoich poddanych, a oni nie wiedzą czemu. To ich złości.
-Buntują się. - Mahori uniósł brwi do góry. - Nie podejrzewałem, że kiedykolwiek do tego dojdzie.
-Zostawmy to na razie – zadecydował Edward. - Będziemy się tym przejmować, kiedy już wrócimy.
-Jeśli wrócimy – wtrącił Mahori.
Edward spojrzał na niego z nad map i westchnął.
-To stare mapy. - Persifa podeszła do stołu, na którym były rozłożone plansze i porównała je ze sobą. - Dawno nie odwiedzałam tamtych terenów.
-A ty nie znasz tych miejsc? - zapytał Mahori'ego Edward. - Przecież się tu wychowałeś.
-Nigdy nie opuszczałem zamku – odpowiedział mu szybko Mahori, starając się nie myśleć teraz o potajemnych ucieczkach nocą. - Dracula nie pozwalał nam na nic, dopóki nie byliśmy przemienieni. Ale Ray na pewno będzie wiedział. Gdzie on teraz jest?
Persifa podniosła głowę znad map i ukradkiem zerknęła na Mahori'ego.
-Pójdę po niego.
Edward podążył za nią wzrokiem do drzwi, a potem lekko przymknął powieki.
-Ray jest z Ritą – powiedział, zaglądając w myśli ciemnowłosego. Nagle zacisnął szczęki i całkiem zamknął oczy. - Oni...
-Co? - zapytał zdziwiony jego reakcją Mahori.
-Nieważne – odpowiedział szybko i nachylił się z powrotem nad mapami.
Mahori postanowił nie drążyć tematu, ale zaciekawił się tym, co jego towarzysz mógł wyczytać w myślach Raya. W końcu wzruszył ramionami i opadł na jedną z wyblakłych kanap.
Po chwili do pokoju weszła Persifa, a tuż za nią Ray. Wyglądał na zdenerwowanego i pobudzonego. Mahori'emu od razu przyleciał na myśl pomysł, że to pewnie misją tak się ekscytuje, ale wydawało mu się to niezdrowe, nawet jak na niego. Nie wypytywał go jednak o inny powód jego zachowania.
Zerknął na miedzianowłosego i czekał aż ten się odezwie, ale Edward najwyraźniej nie zamierzał. Nawet nie podniósł wzroku ze studiowanych przez niego map.
-A więc – zaczął Mahori, odwracając od niego wzrok. - Zastanawiamy się nad dalszą trasą, ale mapy Persify nie są zbyt aktualne. Pomyślałem, że może ty będziesz się w nich jakoś orientował...
Ray kiwnął głową i podszedł do stołu. Nachylił się nad kartami i zaczął je szybko studiować.
-Nie zmieniło się zbyt wiele – powiedział po chwili. - Większość klanów pozostała na swoim miejscu, ale kilka z nich rozszerzyło swoje tereny. Kiedyś sprawdzałem te granice razem z Patrickiem.
Mahori zdziwił się w duchu, że Ray mógł kiedykolwiek robić coś wspólnego z tą nieznośną pijawką. Do tej pory wydawało mu się, że Ray go nie znosi. Z drugiej strony wiedział, że nie rozmawia z nim tylko przez kilka lat, w których Mahori żyje – a przecież Ray i Patrick są już wampirami o wiele dłużej.
Persifa podeszła do Raya i wskazała mu palcem na mapie jakieś miejsce.
-Tu mieszka Aleksander.
Ray zmarszczył brwi.
-To niedaleko miasta Córdoba – wyjaśnił – dość zalesiony teren, ale zamieszkały przez wiele wampirów.
-Oczywiście – prychnął Mahori. - Przecież nie mogłoby być łatwo.
-Nie traćmy już więcej czasu. - Ray wziął najbardziej aktualną mapę i złożył ją wielokrotnie, po czym wsunął do swojej kieszeni. - Dopóki trwa cisza między wampirami.
-Masz rację – odezwała się Persifa. - Jeśli dojdzie do buntów lub jakichkolwiek wyskoków, nikt nie przepuści nas przez żadną granicę.
Mahori kiwnął głową, zgadzając się z nią. Nie wyobrażał sobie, by w ogóle mogło do czegoś podobnego dojść, ale wolał dmuchać na zimne.
-W którą stronę będziemy teraz iść? - zapytała brązowowłosa.
-Najlepiej będzie, gdy ominiemy Madryt szerokim łukiem – powiedział Ray i westchnął. - Pójdziemy bocznymi trasami i spróbujemy ominąć najważniejsze granice.
-Brzmi rozsądnie – oznajmił Mahori i wstał z kanapy. Rozejrzał się po pokoju. - Wszyscy spakowani? Wyruszamy!
Ray i Edward wyszli z saloniku jako pierwsi, więc Mahori zrównał się z Persifą.
-Na pewno nie zabierasz ze sobą wilkołaków? Może się przydadzą, no wiesz, moglibyśmy użyć ich jako naszej tajnej broni.
Mahori zauważył, że Persifa się uśmiechnęła – po raz pierwszy widział jej uśmiech i musiał przyznać, że było jej w nim do twarzy.
-Nie wydaje mi się, żeby chłopcy zgodzili się na coś takiego – odpowiedziała.
-Nawet jak ty ich o to poprosisz? - zapytał ją. - Przecież ci służą.
-Nie jestem ich królową – oznajmiła. - Nie będą mi się kłaniać. Oni po prostu robią to, o co ich poproszę. Jednak nie zawsze w sposób, który wydaje mi się najlepszy.
-Jak ty to robisz, że są ci posłuszni?
Persifa zatrzymała się w progu i odwróciła do niego, obserwując go swoimi czerwonymi oczami.
-Myślisz, że tak po prostu zdradzę ci wszystkie moje sekrety? - Uniosła do góry jedną brew. - A ty nawet nie zaprosiłeś mnie jeszcze na kolacje.
Wyszła z saloniku zostawiając go samego. Mahori uśmiechnął się pod nosem i zreflektował się po chwili, doganiając ją w korytarzu, a potem razem wyszli na zewnątrz. Edward i Ray stali przy drzwiach frontowych, nie odzywając się do siebie.
-Pójdę po Margaritę – powiedział w końcu Edward, gdy Persifa i Mahori znaleźli się już przy wysokim ogrodzeniu.
-Ja to zrobię. – Ray zatrzymał go, kładąc rękę na ramieniu miedzianowłosego. Nagle oboje usłyszeli szelest dobiegający z przeciwległej strony korytarza i w drzwiach gabinetu stanęła Margarita.
-Ominęło mnie coś? - zapytała, spoglądając na Raya i Edwarda. Ciemnowłosy odsunął się od swojego towarzysza i uśmiechnął do dziewczyny.
-Nic szczególnego, właśnie miałem po ciebie pójść. – odpowiedział. W chwili, gdy ją zobaczył, od razu przypomniało mu się na co odważył się przed kilkoma minutami. Zerknął ukradkiem na jej czerwone usta i poczuł, jak miękną mu kolana. – Ja...
-Porozmawiamy później – przerwała mu, uśmiechając się delikatnie. Podeszła do miejsca w którym stali i wyjrzała przez wąskie okno, szukając wzrokiem swojego brata. - Czas nas goni.
Ray kiwnął głową. Nagle odsunął się od drzwi, gdy Edward mijając go, bez słowa wyszedł na zewnątrz. Margarita uniosła brwi do góry.
-Co mu się stało? - zapytała.
-Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami. - Mahori chciał, żebym pomógł im wybrać drogę i Edward już wtedy się do mnie nie odzywał. Może powiedziałem coś nie tak?
Margarita spojrzała na niego i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Uniosła dłoń i odsunęła ciemne loki spadające mu na oczy, dziwiąc się w duchu swoją odwagą.
-To pewnie przez to, że byłam na niego zdenerwowana w zamku – powiedziała po chwili namysłu. - Wyjaśnię to z nim później.
Ray złapał jej rękę, którą dotykała jego włosów i przysunął ją do swojego policzka. Była przyjemnie ciepła.
-Rita – zaczął, poważniejąc. - Nie chciałem się tak spieszyć...
-Ray – przerwała mu, przenosząc palce na jego usta. - Nie specjalnie się przed tobą broniłam.
Zaśmiała się krótko, a on uśmiechnął się słysząc jej śmiech.
-To co teraz? - zapytał.
Jak na odpowiedź oboje usłyszeli, że woła ich Mahori. Margarita westchnęła i stanęła na palcach, całując go w policzek.
-Na razie znajdźmy Aleksandra – powiedziała. - A potem zobaczymy.
-Wiesz, że nie o to mi chodziło – zmarszczył brwi. - Miałem na myśli to, co teraz będzie z nami.
-Wiem o co ci chodziło – zaśmiała się i mrugnęła do niego, otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz. 
Ray pokręcił głową i dotknął miejsca na policzku, w które go pocałowała. Wyszedł z domu Persify i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do Margarity, która czekała na niego na schodach. Uśmiechnęła się do niego i poczekała aż się z nią zrówna, po czym oboje skierowali się w stronę bramy.

3 komentarze:

  1. Jak słodko...aż rzygnę tęczą ;O=========
    Edward jest zazdrosny ;D Błahahahaha
    Co będzie dalej?
    Mahori się zakochał?? Uuuuu
    Czekam na kontynuację ;D
    Do napisania
    Kisielek ;D
    PS:Zapraszamy na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko, bosko i super. Cud, miód i żelki!
    Edward zazdrpsny mrrrrr...
    Pozdrawiam i życzę weny!
    A i czekam na kontynuacje!!
    Paulla K
    dorcasihuncwoci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. I właśnie na takie rozdziały warto czekać. Ray i Margarita mnie zachwycają, chociaż jednocześnie dzięki twojemu opowiadaniu przekonałam się do Edwarda i teraz mi go trochę szkoda... Nie jakoś specjalnie mocno, ale jednak troszkę tak. Nie mam pojęcia, co ty planujesz, ale ta trójka mocno namiesza we wzajemnych relacjach, co bardzo, ale to bardzo mi się podoba, chociaż to może świadczyć o tym, że jestem niezwykle okrutna. Niemniej w tym miejscu zdaję się na ciebie i twoją wyobraźnię, a tej jak widać ci nie brakuje.
    Hm, hm... Czy ja wyczuwam tutaj coś między Mahorim a Persifą? Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, poza tym to może jeszcze o niczym nie świadczyć, ale i tak jestem zaintrygowana. Bardzo też podobał mi się opis map i ta niezwykła znajomość Hiszpanii. Widać, że interesuje cię ten kraj, a dzięki takiemu opisowi, tym bardziej czuję przynależność do tego kraju, który - tak swoją drogą - również zawsze bardzo mi się podobał.
    Coś czuję, że w najbliższych rozdziałach nareszcie dostanę to na co czekałam. Co prawda nie mam pewności, ale mimo wszystko... Cóż, jakby nie patrzeć, nareszcie wyruszają.
    Chcę więcej. Dużo weny i pomysłów,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń