Mahori w ogóle nie wierzył w cel tej misji, a co dopiero w jej powodzenie. Nie miał
już cierpliwości do swojego ojca. Chciał wrócić do zamku i
wygarnąć mu to wszystko, choć był świadom tego, że pewnie
zabrakłoby mu odwagi. Nie dość, że przez niego omal nie stracił
pamięci na zawsze, to teraz wysyłał ich na misję, nie zadając
sobie trudu objaśnienia im czegokolwiek.
-Ej,
skup się. - Edward wyrwał go z zamyślenia. Od kilku minut starali
się razem z Persifą ustalić trasę ich dalszej podróży.
Korzystali z kilku starych i zakurzonych map. Wielkie pożółkłe
karty różniły się od tych zwykłych administracyjnych
planów, które do tej pory widział. Na mapach Persify
oznaczone były klany wampirów i zajmowane przez nich tereny,
których musieli koniecznie unikać, jeśli nie chcieli mieć
jeszcze większych kłopotów.
-To
i tak nie ma sensu – burknął. - Musielibyśmy chyba przelecieć
całą drogę, żeby nikt nas nie zauważył. Nie możemy po prostu
powiedzieć im, że wysłał nas Dracula? To powinno ich przekonać.
-Mam
nadzieję, że to nie będzie konieczne – odezwała się Persifa.
Zaplotła włosy w luźny warkocz, co jeszcze bardziej wyostrzyło
rysy jej twarzy. - Ostatnio wiele się słyszy o Draculi. Pan stał
się nie ufny i uczynił prawie nie możliwe aby wejść do zamku bez
pozwolenia. Oddala się od swoich poddanych, a oni nie wiedzą czemu.
To ich złości.
-Buntują
się. - Mahori uniósł brwi do góry. - Nie
podejrzewałem, że kiedykolwiek do tego dojdzie.
-Zostawmy
to na razie – zadecydował Edward. - Będziemy się tym przejmować,
kiedy już wrócimy.
-Jeśli
wrócimy – wtrącił
Mahori.
Edward
spojrzał na niego z nad map i westchnął.
-To
stare mapy. - Persifa podeszła do stołu, na którym były
rozłożone plansze i porównała je ze sobą. - Dawno nie
odwiedzałam tamtych terenów.
-A
ty nie znasz tych miejsc? - zapytał Mahori'ego Edward. - Przecież
się tu wychowałeś.
-Nigdy
nie opuszczałem zamku – odpowiedział mu szybko Mahori, starając
się nie myśleć teraz o potajemnych ucieczkach nocą. - Dracula nie
pozwalał nam na nic, dopóki nie byliśmy przemienieni. Ale
Ray na pewno będzie wiedział. Gdzie on teraz jest?
Persifa
podniosła głowę znad map i ukradkiem zerknęła na Mahori'ego.
-Pójdę
po niego.
Edward
podążył za nią wzrokiem do drzwi, a potem lekko przymknął
powieki.
-Ray
jest z Ritą – powiedział, zaglądając w myśli ciemnowłosego.
Nagle zacisnął szczęki i całkiem zamknął oczy. - Oni...
-Co?
- zapytał zdziwiony jego reakcją Mahori.
-Nieważne
– odpowiedział szybko i nachylił się z powrotem nad mapami.
Mahori
postanowił nie drążyć tematu, ale zaciekawił się tym, co jego
towarzysz mógł wyczytać w myślach Raya. W końcu wzruszył
ramionami i opadł na jedną z wyblakłych kanap.
Po
chwili do pokoju weszła Persifa, a tuż za nią Ray. Wyglądał na
zdenerwowanego i pobudzonego. Mahori'emu od razu przyleciał na myśl
pomysł, że to pewnie misją tak się ekscytuje, ale wydawało mu
się to niezdrowe, nawet jak na niego. Nie wypytywał go jednak o
inny powód jego zachowania.
Zerknął
na miedzianowłosego i czekał aż ten się odezwie, ale Edward
najwyraźniej nie zamierzał. Nawet nie podniósł wzroku ze
studiowanych przez niego map.
-A
więc – zaczął Mahori, odwracając od niego wzrok. - Zastanawiamy
się nad dalszą trasą, ale mapy Persify nie są zbyt aktualne.
Pomyślałem, że może ty będziesz się w nich jakoś orientował...
Ray
kiwnął głową i podszedł do stołu. Nachylił się nad kartami i
zaczął je szybko studiować.
-Nie
zmieniło się zbyt wiele – powiedział po chwili. - Większość
klanów pozostała na swoim miejscu, ale kilka z nich
rozszerzyło swoje tereny. Kiedyś sprawdzałem te granice razem z
Patrickiem.
Mahori
zdziwił się w duchu, że Ray mógł kiedykolwiek robić coś
wspólnego z tą nieznośną pijawką. Do tej pory wydawało mu
się, że Ray go nie znosi. Z drugiej strony wiedział, że nie
rozmawia z nim tylko przez kilka lat, w których Mahori żyje
– a przecież Ray i Patrick są już wampirami o wiele dłużej.
Persifa
podeszła do Raya i wskazała mu palcem na mapie jakieś miejsce.
-Tu
mieszka Aleksander.
Ray
zmarszczył brwi.
-To
niedaleko miasta Córdoba – wyjaśnił – dość zalesiony
teren, ale zamieszkały przez wiele wampirów.
-Oczywiście
– prychnął Mahori. - Przecież nie mogłoby być łatwo.
-Nie
traćmy już więcej czasu. - Ray wziął najbardziej aktualną mapę
i złożył ją wielokrotnie, po czym wsunął do swojej kieszeni. -
Dopóki trwa cisza między wampirami.
-Masz
rację – odezwała się Persifa. - Jeśli dojdzie do buntów
lub jakichkolwiek wyskoków, nikt nie przepuści nas przez
żadną granicę.
Mahori
kiwnął głową, zgadzając się z nią. Nie wyobrażał sobie, by w
ogóle mogło do czegoś podobnego dojść, ale wolał dmuchać na
zimne.
-W
którą stronę będziemy teraz iść? - zapytała
brązowowłosa.
-Najlepiej
będzie, gdy ominiemy Madryt szerokim łukiem – powiedział Ray i
westchnął. - Pójdziemy bocznymi trasami i spróbujemy
ominąć najważniejsze granice.
-Brzmi
rozsądnie – oznajmił Mahori i wstał z kanapy. Rozejrzał się po
pokoju. - Wszyscy spakowani? Wyruszamy!
Ray
i Edward wyszli z saloniku jako pierwsi, więc Mahori zrównał
się z Persifą.
-Na
pewno nie zabierasz ze sobą wilkołaków? Może się
przydadzą, no wiesz, moglibyśmy użyć ich jako naszej tajnej
broni.
Mahori
zauważył, że Persifa się uśmiechnęła – po raz pierwszy
widział jej uśmiech i musiał przyznać, że było jej w nim do
twarzy.
-Nie
wydaje mi się, żeby chłopcy zgodzili się na coś takiego –
odpowiedziała.
-Nawet
jak ty ich o to poprosisz? - zapytał ją. - Przecież ci służą.
-Nie
jestem ich królową – oznajmiła. - Nie będą mi się
kłaniać. Oni po prostu robią to, o co ich poproszę. Jednak nie
zawsze w sposób, który wydaje mi się najlepszy.
-Jak
ty to robisz, że są ci posłuszni?
Persifa
zatrzymała się w progu i odwróciła do niego, obserwując
go swoimi czerwonymi oczami.
-Myślisz,
że tak po prostu zdradzę ci wszystkie moje sekrety? - Uniosła do
góry jedną brew. - A ty nawet nie zaprosiłeś mnie jeszcze
na kolacje.
Wyszła
z saloniku zostawiając go samego. Mahori uśmiechnął się pod
nosem i zreflektował się po chwili, doganiając ją w korytarzu, a
potem razem wyszli na zewnątrz. Edward i Ray stali przy drzwiach
frontowych, nie odzywając się do siebie.
-Pójdę
po Margaritę – powiedział w końcu Edward, gdy Persifa i Mahori
znaleźli się już przy wysokim ogrodzeniu.
-Ja
to zrobię. – Ray zatrzymał go, kładąc rękę na ramieniu
miedzianowłosego. Nagle oboje usłyszeli szelest dobiegający z
przeciwległej strony korytarza i w drzwiach gabinetu stanęła
Margarita.
-Ominęło
mnie coś? - zapytała, spoglądając na Raya i Edwarda. Ciemnowłosy
odsunął się od swojego towarzysza i uśmiechnął do
dziewczyny.
-Nic
szczególnego, właśnie miałem po ciebie pójść. –
odpowiedział. W chwili, gdy ją zobaczył, od razu przypomniało mu
się na co odważył się przed kilkoma minutami. Zerknął
ukradkiem na jej czerwone usta i poczuł, jak miękną mu kolana. –
Ja...
-Porozmawiamy
później – przerwała mu, uśmiechając
się delikatnie. Podeszła do miejsca w którym stali i wyjrzała przez wąskie okno,
szukając wzrokiem swojego brata. - Czas nas goni.
Ray
kiwnął głową. Nagle odsunął się od drzwi, gdy Edward mijając go,
bez słowa wyszedł na zewnątrz. Margarita uniosła brwi do góry.
-Co
mu się stało? - zapytała.
-Nie
mam pojęcia – wzruszył ramionami. - Mahori chciał, żebym pomógł
im wybrać drogę i Edward już wtedy się do mnie nie odzywał. Może
powiedziałem coś nie tak?
Margarita
spojrzała na niego i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Uniosła dłoń i odsunęła ciemne loki spadające mu na oczy, dziwiąc się w duchu swoją odwagą.
-To
pewnie przez to, że byłam na niego zdenerwowana w zamku – powiedziała po chwili namysłu. - Wyjaśnię to z nim później.
Ray
złapał jej rękę, którą dotykała jego włosów i
przysunął ją do swojego policzka. Była przyjemnie ciepła.
-Rita
– zaczął, poważniejąc. - Nie chciałem się tak spieszyć...
-Ray
– przerwała mu, przenosząc palce na jego usta. - Nie specjalnie
się przed tobą broniłam.
Zaśmiała
się krótko, a on uśmiechnął się słysząc jej śmiech.
-To
co teraz? - zapytał.
Jak na odpowiedź oboje usłyszeli, że woła ich Mahori. Margarita westchnęła
i stanęła na palcach, całując go w policzek.
-Na
razie znajdźmy Aleksandra – powiedziała. - A potem zobaczymy.
-Wiesz,
że nie o to mi chodziło – zmarszczył brwi. - Miałem na myśli to, co teraz będzie z nami.
-Wiem
o co ci chodziło – zaśmiała się i mrugnęła do niego,
otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz.
Ray pokręcił głową i dotknął miejsca na policzku, w które go pocałowała. Wyszedł z domu Persify i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do Margarity, która czekała na niego na schodach. Uśmiechnęła się do niego i poczekała aż się z nią zrówna, po czym oboje skierowali się w stronę bramy.
Jak słodko...aż rzygnę tęczą ;O=========
OdpowiedzUsuńEdward jest zazdrosny ;D Błahahahaha
Co będzie dalej?
Mahori się zakochał?? Uuuuu
Czekam na kontynuację ;D
Do napisania
Kisielek ;D
PS:Zapraszamy na nn ;D
Słodko, bosko i super. Cud, miód i żelki!
OdpowiedzUsuńEdward zazdrpsny mrrrrr...
Pozdrawiam i życzę weny!
A i czekam na kontynuacje!!
Paulla K
dorcasihuncwoci.blogspot.com
I właśnie na takie rozdziały warto czekać. Ray i Margarita mnie zachwycają, chociaż jednocześnie dzięki twojemu opowiadaniu przekonałam się do Edwarda i teraz mi go trochę szkoda... Nie jakoś specjalnie mocno, ale jednak troszkę tak. Nie mam pojęcia, co ty planujesz, ale ta trójka mocno namiesza we wzajemnych relacjach, co bardzo, ale to bardzo mi się podoba, chociaż to może świadczyć o tym, że jestem niezwykle okrutna. Niemniej w tym miejscu zdaję się na ciebie i twoją wyobraźnię, a tej jak widać ci nie brakuje.
OdpowiedzUsuńHm, hm... Czy ja wyczuwam tutaj coś między Mahorim a Persifą? Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, poza tym to może jeszcze o niczym nie świadczyć, ale i tak jestem zaintrygowana. Bardzo też podobał mi się opis map i ta niezwykła znajomość Hiszpanii. Widać, że interesuje cię ten kraj, a dzięki takiemu opisowi, tym bardziej czuję przynależność do tego kraju, który - tak swoją drogą - również zawsze bardzo mi się podobał.
Coś czuję, że w najbliższych rozdziałach nareszcie dostanę to na co czekałam. Co prawda nie mam pewności, ale mimo wszystko... Cóż, jakby nie patrzeć, nareszcie wyruszają.
Chcę więcej. Dużo weny i pomysłów,
Nessa.