Rozdział 30

Nawet kilkugodzinne układanie sobie wszystkich informacji w głowie, nie przyniosło zamierzonego skutku. Rosalie doświadczała czegoś w rodzaju psychicznej migreny. Czuła, że dzieje się za dużo. Nie spodziewała się, że dzięki Margaricie i Mahori'emu będą mieli aż tyle „przygód”. Jakby tego było mało, od niedawna była obrażona na Carlisle'a, który ukrywał przed nimi kilka tak ważnych szczegółów. Sama świadomość, że istnieje ktoś taki jak Dracula, mogłaby oszczędzić jej chociaż kilku chwil szoku czy zwątpienia. Nie, to nie było „dla ich dobra”. Przemieniając ich w wampiry, sam stał się za nich po części odpowiedzialny. A co by się stało, gdyby pewnego dnia odeszła od rodziny, buntując się, złamała kilka praw, nawet nie wiedząc o ich istnieniu? Czy gdyby dokonali na niej egzekucji, Carlisle zrozumiałby wreszcie, że ukrywanie prawdy nie było dla jej dobra?
-Jak się czujesz? - Emmett wszedł do ich komnaty, zamykając za sobą drzwi. Rosalie nie odpowiedziała mu, więc podszedł kilka kroków bliżej. Siedziała oparta o framugę łóżka, wpatrując się w wyblakłą, zieloną ścianę i licząc drobinki kurzu tańczące w powietrzu. - Rosalie?
Spojrzała na niego swoimi miodowymi oczami, a on poczuł ukłucie w sercu.
-Skarbie, nie płacz – powiedział cicho Emmett, ujmując jej twarz w swoje wielkie dłonie i wpatrując się usilnie w jej suche oczy. - Przecież wszystko jest w porządku.
-W porządku? - powtórzyła cicho. - Przecież wszystko właśnie jest nie w porządku!
-Ej – uśmiechnął się lekko Emmett. - Jest po prostu inaczej, jeszcze kilka dni i się przyzwyczaimy.
-Margarita jest córką Draculi – powiedziała Rose, starając się to sobie uświadomić. - A Mahori jest jego synem.
-Tak, to trochę dziwne – przyznał czarnowłosy, siadając obok Rose. - Ale pomyśl, jakie od teraz będziemy mieć kontakty!
Rosalie zaśmiała się cicho, ale zaraz spoważniała.
-Edward, Rita i Mahori są na misji, której mogą nie przeżyć – kontynuowała, wzmacniając się uprzednio głębokim wdechem. - A Alice i Jasper są wciągani do pracy w zamku.
-Wiesz, zależy jak się na to spojrzy – sprostował Emmett. - Ale chyba nie wierzysz w to, że oni nie przeżyją? Czy zapomniałaś już jaką moc ma Margarita?
-Nie o to mi chodzi – zdenerwowała się Rose, odwracając w końcu głowę od ściany. - Czemu nie poczekała na nas? Jesteśmy przecież jej rodziną. Miałam nadzieję, że jestem jej bliska...
-Przestań – przerwał jej Emmett, marszcząc brwi. - Nie wiem dokąd zmierzasz, ale musimy pamiętać, że Margarita odnalazła swoich bliskich. Założę się, że jest przerażona, bo świat wywrócił się jej do góry nogami.
Rosalie nie poprawił się humor, dzięki jego słowom, ale kiedy przysunęła się do niego, a on ją objął – poczuła się bezpieczna.
***
Alice była przerażona. Od kilkunastu godzin nie otrzymała od rodzeństwa, Edwarda i Raya żadnej wiadomości. Po tym, jak postanowili się rozdzielić i wyszli z kawiarni, nie ukazało jej się już nic więcej. Była bezsilna, ale usiłowała przywołać nawet najmniejszą wizję od nich, chociażby decyzję skręcenia w prawo lub zmiany tematu rozmowy. Na co dzień ignorowała takie drobne widzenia, ale teraz czuła się zdesperowana.
-Daj sobie chwilę – szepnął jej na ucho Jasper, który znikąd pojawił się obok niej. Był ubrany w pomarańczową szatę gości, tak samo jak i Alice. Dracula nie zamierzał od razu dać im niebieskich szat, chociaż wyraźnie miał na to ochotę. Alice i Jasper znajdowali się w sali tronowej. Dracula, jak zwykle, zajmował środkowy, największy tron i z uwagą obserwował dziewczynę. Po ogromnej komnacie krzątało się mnóstwo wampirów w czerwonych szatach, którzy byli członkami rady. Poza nimi, tuż przy drzwiach wejściowych na straży stali strażnicy w szatach zielonych, a gdzieniegdzie dało się zauważyć nieśmiertelnych w niebieskich płaszczach, które należały do uzdolnionych. O wiele mniej w zamku mieszkało wampirów nieokreślonych. Oprócz Raya, Alice zauważyła zaledwie trzech lub czterech.
-Wybacz mi, Panie – powiedziała łamiącym się głosem. - Ale nadal nic nie widzę.
Dracula nie odezwał się, ale nie wydawał się być zatroskany czy przejęty. Miał na twarzy swoją codzienną maskę opanowania i obojętności. Czarne włosy zaczesane do tyłu, lśniły i kontrastowały z mleczną cerą wampira. Wszystkie kotary w oknach sali tronowej były zasunięte i blokowały nawet najmocniejszy promyk słońca. Zważając na to, że byli w Hiszpanii – spisywały się na medal. Dracula w milczeniu obserwował Alice jeszcze przez kilka sekund, a smukłe palce jego prawej dłoni wybijały rytm na poręczy tronu.
-Na razie nie jesteś mi potrzebna – odezwał się w końcu. - Wróć do swojej komnaty i wyczekuj nowych wizji. Oby pojawiły się szybko.
Alice zagryzła dolną wargę i skłoniła się Draculi. Odchodząc spojrzała na Jaspera, a on kiwnął głową. Wiedziała, że musiał zostać z Panem, ale wcale nie uśmiechała jej się ta wizja.
Blondyn wyprostował się nieznacznie i spojrzał na Draculę.
-Jest coś, w czym mogę ci pomóc, Panie? - zapytał. Dracula skierował na niego swoje czerwone oczy i uśmiechnął się nieznacznie.
-Obawiam się, że tak – odpowiedział mu. - I mam nadzieję, że zdołasz mi odpowiedzieć na moje pytania.
-Będę się starał.
-Jestem zainteresowany wszystkim co dzieje się w moim królestwie – zaczął Dracula, a kilka wampirów w czerwonych szatach, wyraźnie zainteresowało się jego słowami. Straż ubrana w zielone szaty stanęła nagle na baczność i kilka z nich wydało z siebie krótki, syczący okrzyk. Jasper uniósł brwi do góry i obrócił głowę, ciekaw o co chodzi. Każdy wampir spoza rady zaczął w szybkim tempie opuszczać komnatę. Już po chwili straż zamknęła za sobą drzwi i Jasper został sam jeden pośród rady i naprzeciwko Draculi. Kiedy ponownie odwrócił się do Władcy Zamku, Dracula stał tuż przed nim. Blondyn wzdrygnął się i całą siłą swojej woli musiał powstrzymać się przed wysunięciem kłów, kiedy jad napłynął mu do ust.
-Niepokoi mnie to, co stało się przed laty – kontynuował wampir. - Coś, czego nie zdołałem powstrzymać, a co dostarczyło mi wiele kłopotów. Chyba rozumiesz już, o co mi chodzi?
Jasper zacisnął szczęki, kiedy przed oczami przeleciały mu obrazy z jego służby u Marii. Przez tyle czasu starał się je wymazać z pamięci, że miał nadzieję już nigdy ich nie wspominać.
-Tak – odpowiedział, kiedy zauważył, że Dracula czeka, aż się odezwie. - Rozumiem. Jednak to było wiele lat temu, nie wydaje mi się, żeby ten problem trwał nadal.
Jasper starał się wybrnąć z tej głupiej sytuacji. Nie chciał zdradzać Draculi wszystkiego, czego wiedział, bo to co wtedy robił, nie było zgodne z prawem. Pan zamku chyba mu nie uwierzył, bo tylko wpatrywał się w niego usilnie.
-Grupa Meksykanów, której byłeś członkiem, dokonała wielu zniszczeń i pozbawiła życia tysiące istnień – odezwał się w końcu. - I nie możesz być poważny twierdząc, że te walki dobiegły końca. To jedynie ty przestałeś brać w nich udział.
Jasper'owi od razu przypomnieli się jego przyjaciele – Peter i Charlotte, którzy uciekli razem z nim. Chociaż to był czyn godny podziwu, szybko zdecydował nie wspominać o nich Draculi.
-Pomimo tego – kontynuował Dracula. - Moim najlepszym sługom, po wielu próbach, w końcu udało się jakoś powstrzymać dalszego ciągu tych okrucieństw. Jednak zanim zdołaliśmy kogokolwiek odpowiednio ukarać, ich przywódczyni sama wymierzyła im karę. Masz może coś do powiedzenia na ten temat?
Jasper'owi zawrzało w umyśle, ale nie dał tego po sobie poznać.
-Maria była naszym liderem – zaczął, starając się odpowiednio dobierać słowa, co przychodziło mu z trudnością. Na sobie czuł mnóstwo spojrzeń i a do uszu napływały wzburzone szepty. - Jednak to nie tylko ona zadecydowała o mojej przemianie. Odkąd je znałem, od zawsze jej towarzyszyły.
-Kto? - syknął ktoś z tłumu. - Mów prawdę!
-Nattie i Lucy – odparł zniecierpliwiony, a samo wypowiedzenie ich imion przywołało kolejną falę wspomnień. - Ale nie wystarczyło im stanie z boku. Pewnego dnia stwierdziły, że Maria ma za dużą władzę. Postanowiły nas zabić.
-Domyśliłeś się tego? - zapytał Dracula. Głowę wspierał na prawej dłoni i wyglądał tak, jakby słuchał jakiejś lekkiej, popołudniowej opowieści. Jasper kiwnął głową i kontynuował, chcąc jak najszybciej zakończyć swój monolog.
-Dzięki swojemu darowi odkryłem ich zamierzenia odpowiednio wcześniej i powiedziałem o nich Marii – oznajmił i zniżył ton głosu. - Nie spodziewałem się jednak, że je zabije.
-Nie każdy wampir jest szlachetny. - Dracula zabrzmiał tak, jakby chciał go pocieszyć. - Ja także wiele razy zawiodłem się na moich sługach, którym zaufałem.
-Wtedy uciekłem – dokończył Jasper.
-Mam jeszcze jedno, ostatnie pytanie – zapewnił go Pan. - Czy masz jakiekolwiek podejrzenia, w związku z teraźniejszym miejscem pobytu Marii?
-Nie. - Jasper zacisnął szczęki, bo Dracula znów obdarzył go swoim przenikliwym spojrzeniem. - I mam nadzieję, że już nigdy jej nie spotkam.
-Nawet jeśli się to stanie, stoisz już po właściwej stronie – oznajmił Dracula, uśmiechając się delikatnie. Jasper wiedział, że wampir usłyszał to co chciał, ale nie miał pojęcia, w czym mogą mu pomóc zdobyte od niego informacje. On sam nie widział w nich nic pożytecznego. - Możesz już wrócić do swojej komnaty, powrócimy do tego tematu innym razem.

4 komentarze:

  1. O co chodzi?
    Po co Draculi informacje o Marii ?
    Może przetrwała i planuje coś złego?
    mam nadzieję, że coś się wyjaśni niedługo ;D
    Widzę, ze wena dopisuje ;p
    Do napisania
    Kisielek ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie poprawiłaś mi humor - nie ma to jak kolejny rozdział, jakże szybko po pierwszym. Co prawda myślałam, że cię uduszę, kiedy okazało się, że dalej nie mamy pojęcia, co tam z Ritą i resztą oraz o jakim przedmiocie wciąż jest mowa, ale już mi przeszło i chyba jednak się powstrzymam, bo zbytnio jestem ciekawa, co będzie dalej.
    A więc perspektywa Rosalie oraz Jaspera. Nie powiem, całkiem udany pomysł, poza tym podoba mi się, jak oddajesz charaktery postaci. Mam słabość zarówno do Rose, jak i partnera Alice, dlatego jestem tym bardziej zachwycona tym, co napisałam z ich perspektywy. Obrażona Rosalie, która zamartwia się o przyjaciół; poza tym ten niezdrowy entuzjazm Emmetta... Wręcz widziałam ich rozmowę przed oczami i jestem zachwycona. Z drugiej strony poirytowana brakiem jakichkolwiek wizji Alice oraz Jasper, który...
    A no właśnie, Jasper.
    Co takiego chce od niego Dracula? Tak czy inaczej, wróciłaś do kwestii armii i to mnie zachwyciło. Czyżby Maria miała odegrać tutaj większą rolę? Mam nadzieję, że tak, bo wtedy można by liczyć na jeszcze więcej akcji, a to osobiście uwielbiam.
    Cóż mogę jeszcze dodać? Jedynie tyle, że jak zwykle z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Weny i do napisania,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały !!!!!!!!!! Genialny ! !!!!!Zajebisty!!!!!!!!Rozdział !!:D ! :) )
    JUż czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hoho, Drakuś jednak ma jakieś uczucia? Szok!
    Po co mu wiedza o Mari? On coś knuje! Coś złeeego!
    A biedna Alice nie widzi Rity & spółki, bo wilkołaczki są w ich pobliżu ^^ Logiczne.
    Świetny rozdziałek :D
    Czekam na NN!
    Niech wena bd z Tobą!
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń