-Nie
rozumiem – powiedziała Rita, zaciskając szczękę i wpatrując
się usilnie w Persifę, już bez cienia współczucia.
Nieudolnie powstrzymywała wybuch złości. - Kazałaś nam milczeć,
a teraz sama nic nam nie powiesz?
Persifa
odwróciła się do niej, prostując się nieznacznie i starając się zatuszować chwilę słabości.
-Powiem
wam to, co chcecie wiedzieć – oznajmiła, unosząc brodę do góry.
- Ale mam jeden warunek.
-Znowu?
- Edward pokręcił głową. - Dlaczego sądzisz, że nadal damy ci
się zwodzić i zgadzać na wszystkie twoje zachcianki?
Mahori
zerknął na Persifę, a potem na swoich przyjaciół i delikatnie zagryzł
wargi.
-Edwardzie,
przecież ty na pewno najlepiej wiesz, że ona nie kłamie –
powiedział powoli. Margarita spojrzała na niego tak, jakby właśnie
postradał zmysły. Mahori zwrócił się do wampirzycy
stojącej przy oknie, lekceważąc swoją siostrę. - Poza tym, nie mamy
innego wyjścia. Jaki jest twój ostatni warunek?
-Zanim
cokolwiek osądzicie, dajcie mi się wytłumaczyć – oznajmiła,
czując się pewniej dzięki Mahori'emu. - Chcę wyruszyć z wami.
Zapadła
lekko niezręczna cisza, a słowa Persify wydawały się odbijać od
każdej z bladych ścian pomieszczenia. Margarita złapała się na
tym, że ma otwarte usta. Jedynie Edward, znający chwilę wcześniej
myśli kobiety, zdawał sobie sprawę do czego dążyła.
-Co?
- Ray wydał z siebie bardzo piskliwy dźwięk.
Persifa
wzięła głęboki, całkiem niepotrzebny wdech i wyglądała w
tamtym momencie przeraźliwie żywo.
-Mam
z nim do omówienia kilka ważnych kwestii – powiedziała
cicho, wpatrując się w podłogę. - To będzie najprostsze
rozwiązanie. Każdy z nas będzie zadowolony, a w dodatku możemy
się nawzajem ochraniać.
-To
wilkołaków nie zamierzasz ze sobą wziąć? - prychnął Ray.
- Na pewno obroniłyby cię lepiej od nas.
Persifa
zmarszczyła brwi, ale nie odpowiedziała. Zerknęła wyczekująco na
Margaritę i Mahori'ego.
-No
cóż... - Rita nie wiedziała co powiedzieć. - Najwyraźniej
nie mamy innego wyjścia.
Mahori
uśmiechnął się pod nosem, ale Edward się zdenerwował.
-Mamy
inne wyjście – powiedział. - Po prostu ją zahipnotyzuj i
każ jej powiedzieć nam prawdę.
Ray
otworzył szeroko oczy, zdziwiony bezpośredniością Edwarda. To nie
był jeden z jego najlepszych pomysłów.
-To
nie jest takie proste! - syknęła Rita, odwracając się do niego. -
Ona wie o tym, co potrafię.
-Co
to ma do rzeczy? - zapytał rudowłosy.
-A
to że spodziewam się tego, co zrobi – odpowiedziała mu Persifa.
- To coś jak oglądanie magicznej sztuczki lewitowania, wiedząc o
przezroczystych żyłkach unoszących ciało. Wtedy nikt nie wmówi
ci, że to co widzisz to prawda.
-Skąd
wiesz? - Margarita spojrzała na dziewczynę. Sama nigdy nie wpadła
na ten, wyjątkowo logiczny pomysł. Wielokrotnie starała się
zahipnotyzować Mahori'ego, gdy ją o to poprosił, ale nigdy jej to
nie wychodziło. O wiele łatwiej przychodziło jej czarowanie kogoś
znienacka, gdy tylko ona o tym wiedziała.
-Może
zagłosujemy? - wysunął pomysł Mahori. Rita pokiwała głową
zgadzając się i uniosła rękę do góry. To samo zrobił jej
brat i Ray, choć z wielką niechęcią. Edward spojrzał na niego
błagalnie, jednak chłopak nie cofnął dłoni. Rudowłosy westchnął
i pokręcił głową.
-Jak
chcecie – mruknął – ale jak wydarzy się coś złego, to z
przyjemnością powiem a nie mówiłem.
Persifa
poprowadziła ich w głąb dworku, do małego saloniku mieszczącego
się na końcu korytarza. Pokoik był przytulniejszy od reszty
budynku, a to za sprawą porozstawianych po całym pomieszczeniu
foteli i kanap. Z wysokiego sufitu zwisał ciężki, szklany żyrandol,
a na jednej ścianie zamontowane były wysokie okna, które
wychodziły na tę część podwórka, która
kiedyś musiała być pięknym ogrodem. Patrząc na te pozostałości
po kwiatach i krzewach, do głowy Margarity przywędrowały obrazy
pięknego zamkowego ogrodu. Pamiętając tamten widok i zapach wpadający
przez okno do jej komnaty, mimowolnie posmutniała.
Margarita
rozsiadła się na jednym z foteli, który choć nie wyglądał
zachęcająco, okazał się być bardzo wygodny. Przez chwilę
marzyła, by ułożyć się na nim i zasnąć, zapominając o
wszystkich problemach.
-Więc
mówiłaś, że potrzebujemy o czymś wiedzieć? - zaczął Ray.
-O
tak – przytaknęła kobieta, kiwając głową. - Nie będę wam
teraz wszystkiego wyjaśniać, ale jest kilka kwestii, o których
musicie pamiętać, wybierając się do Aleksandra. Po pierwsze, jak
już mówiłam, może wam...
-Tak,
tak – przerwał jej Edward. - Raczej nam się nie uda. Możesz przejść
dalej?
-Pelayo
od zawsze był zafascynowany Draculą – kontynuowała Persifa, nie
przejmując się jego zaczepką. - Zresztą jak każdy. Był dla nas
wyrozumiały, pomógł nam przetrwać kilka pierwszych stuleci,
nauczył nas panować nad sobą.
Margaricie
nie wiedzieć czemu nie spodobał się opis ojca. Wydawało jej się
niemożliwe, żeby mógł być pomocny dla kogokolwiek, skoro
nie pokwapił się aby wychować własne dzieci.
-Aleksander
to fanatyk wampirów – oznajmiła Persifa. - Od lat
interesował się mutacjami u naszych pobratymców, sam
potrafi rozpoznawać dary.
-Nie
rozumiem – powiedział Ray. - Otis opowiedział mi kiedyś, że
byliście jego kompanami, ale kiedy zapytałem, czemu już nie
rozmawiacie, nie odpowiedział.
-To
skomplikowane – wyjaśniła Persifa. - Rzeczywiście, na początku
wszystko szło jak z płatka. Razem z Aleksem pomagałam Draculi w
przemianach nowych wampirów. Tworzyliśmy zgraną drużynę, wydawało
mi się, że tak będzie już zawsze. Jednak nic tak naprawdę nie trwa
wiecznie.
-Co
się stało? - zapytał Edward, nie znajdując odpowiedzi w głowie
Persify.
Dziewczyna zawahała się. Widać było, że z trudnością przychodzi jej
wspominanie, ale jak do tej pory jako tako jej szło, teraz nie mogła
już się odezwać.
-Musicie
wiedzieć, że Aleks także gromadzi wokół siebie
utalentowane wampiry – oznajmiła w końcu po kilku chwilach ciszy.
- Jednak jest w tym o wiele lepszy od Draculi. Dzięki swojej własnej
mocy odnajduje największe wampirze mutacje i dzięki temu jego
straże są właściwie nie do pokonania.
-Co
masz na myśli? - zdziwił się Ray. - Dlaczego mielibyśmy z
kimkolwiek walczyć?
-Od
czasu naszej rozłąki – ciągnęła Persifa. - Aleks zamknął się
w sobie. Już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Za wszelką cenę
odgradza się od rzeczywistego świata, więc żeby się do niego
dostać, trzeba przejść wiele prób.
-Nadal
czegoś nie rozumiem – oznajmiła Margarita, marszcząc brwi. - Co
takiego się wydarzyło?
-Na
razie to nie ważne – powiedziała ostro dziewczyna. Rita miała
ochotę nią potrząsnąć, choć wątpiła by to poprawiło
sytuację. Zerknęła na swojego brata, który siedział
niedaleko obok niej, wgapiając się w brązowowłosą.
Westchnęła cicho. - Żeby cokolwiek od niego wziąć, musicie
najpierw przejść przez zabezpieczenia, które chronią jego
dom.
-Zabezpieczenia?
- powtórzył Ray. - Chodzi ci o pułapki?
-Mam
na myśli wampiry tak uzdolnione, że sobie tego nie wyobrażacie.
Aleksander oddałby życie za to, czego żąda od niego Dracula. Mam
nadzieję, że jeśli uda nam się do niego dotrzeć, przedstawicie
mu naprawdę solidne wyjaśnienia. Sama gadka o niekochającym ojcu mu nie wystarczy.
Choć
zabolało ją to co powiedziała Persifa, Margarita wiedziała, że
ma rację. Ona sama, gdyby miała na pieńku z własnym ojcem,
zrobiłaby wszystko aby się od niego odciąć. Jednak słowa Persify
o Aleksie z lekka ją przeraziły. Przez chwilę poczuła, że wszystko zaczyna ją już przerastać. Miała ochotę stamtąd jak najszybciej uciec.
-Jest
jeszcze jedna rzecz. - Persifa po raz kolejny rozejrzała się po
pokoju, jak gdyby upewniając się czy na pewno poza nimi nie ma tam
kogoś więcej. - On będzie próbował wszystkiego żeby
postawić na swoim. Jestem pewna, że nawet nie zauważycie, kiedy
zacznie. Choć ufam, że macie szlachetne zamiary wybierając się w
tę misję, nie mogę wam zagwarantować, że wrócicie tacy
sami. Macie teraz chwilę na namysł i odwrót, nie jest
jeszcze za późno.
Margarita
spojrzała na swojego brata, a potem na Raya i Edwarda. Westchnęła
głęboko i podniosła się z fotela. Choć włosy miała potargane i
nigdy nie czuła się gorzej, chciała zabrzmieć pewnie i
przekonująco.
-Obawiam
się, że nie ma już dla nas odwrotu.
Uwielbiam weekendy. Dlaczego? Bo jest więcej czasu i istnieje większe prawdopodobieństwo natrafienia na nowy rozdział. Bardzo ucieszyłam się, kiedy wysłałaś mi powiadomienie, bo aż nie mogłam doczekać się kolejnej części, na dodatek z perspektywy Margarity.
OdpowiedzUsuńNo i nie zawiodłam się. Co prawda wciąż nie mam pojęcia o jakim przedmiocie jest cały czas mowa, ale na to jestem w stanie przymknąć oko. Persifa jednocześnie mnie zaskoczyła i zachwyciła, bo nie spodziewałam się, że postawi im taki warunek. Jej obecność może sporo wnieść, chociaż mam niejasne wrażenie, że dla niej może być to ostatnia podróż... Nie wiem dlaczego, ale to wydaje mi się z jakiegoś powodu sensowne.
Zachwyciłaś mnie perspektywą tego, co może czekać na Margaritę i pozostałych, kiedy spróbują zobaczyć się z Aleksandrem. Podróż, która zmienia... Uwielbiam takie klimaty, dlatego twoja historia jeszcze bardziej zyskała w moich oczach. Tym bardziej czuję niedosyt, bo są bliscy tego, żeby w końcu wyruszyć, ale na to trzeba będzie znowu poczekać kilka dni. Momentami aż mnie nosi, ale chyba nie mam innego wyboru, jak mieć nadzieję na to, że nic nie zatrzyma cię przed dodaniem kolejnego rozdziału; ja czekam na niego z niecierpliwością.
Weny, kochana.
Twoja Nessa.
Wow, jak dawno tu nie komentowałam,
OdpowiedzUsuńogólnie nie byłam tu dawno,
musiałam wszystko nadrobić ;p
Ale rozdział super,
ta Persifa jest mocno tajemnicza.
A Edward zrobił się chamski,
a te wyzwania mnie przeraziły.
Co oni będą musieli zrobić??
Pozostaje tylko czekać na nn.
.:Angela:.
zapraszamy na nn ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy. Spodobał mi się bardzo. Zazwyczaj taich blogów nie czytam lecz ten będę odwiedzać. Masz ciekawy styl pisania i bardzo mi sie podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Paulla K
Ps. Jeśli cię to interesuje u mnie na blogu miniaturka
http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/11/miniaturka-2-gorzkie-chwile-czasami.html