Rozdział 31

-Nie rozumiem – powiedziała Rita, zaciskając szczękę i wpatrując się usilnie w Persifę, już bez cienia współczucia. Nieudolnie powstrzymywała wybuch złości. - Kazałaś nam milczeć, a teraz sama nic nam nie powiesz?
Persifa odwróciła się do niej, prostując się nieznacznie i starając się zatuszować chwilę słabości.
-Powiem wam to, co chcecie wiedzieć – oznajmiła, unosząc brodę do góry. - Ale mam jeden warunek.
-Znowu? - Edward pokręcił głową. - Dlaczego sądzisz, że nadal damy ci się zwodzić i zgadzać na wszystkie twoje zachcianki?
Mahori zerknął na Persifę, a potem na swoich przyjaciół i delikatnie zagryzł wargi.
-Edwardzie, przecież ty na pewno najlepiej wiesz, że ona nie kłamie – powiedział powoli. Margarita spojrzała na niego tak, jakby właśnie postradał zmysły. Mahori zwrócił się do wampirzycy stojącej przy oknie, lekceważąc swoją siostrę. - Poza tym, nie mamy innego wyjścia. Jaki jest twój ostatni warunek?
-Zanim cokolwiek osądzicie, dajcie mi się wytłumaczyć – oznajmiła, czując się pewniej dzięki Mahori'emu. - Chcę wyruszyć z wami.
Zapadła lekko niezręczna cisza, a słowa Persify wydawały się odbijać od każdej z bladych ścian pomieszczenia. Margarita złapała się na tym, że ma otwarte usta. Jedynie Edward, znający chwilę wcześniej myśli kobiety, zdawał sobie sprawę do czego dążyła.
-Co? - Ray wydał z siebie bardzo piskliwy dźwięk.
Persifa wzięła głęboki, całkiem niepotrzebny wdech i wyglądała w tamtym momencie przeraźliwie żywo.
-Mam z nim do omówienia kilka ważnych kwestii – powiedziała cicho, wpatrując się w podłogę. - To będzie najprostsze rozwiązanie. Każdy z nas będzie zadowolony, a w dodatku możemy się nawzajem ochraniać.
-To wilkołaków nie zamierzasz ze sobą wziąć? - prychnął Ray. - Na pewno obroniłyby cię lepiej od nas.
Persifa zmarszczyła brwi, ale nie odpowiedziała. Zerknęła wyczekująco na Margaritę i Mahori'ego.
-No cóż... - Rita nie wiedziała co powiedzieć. - Najwyraźniej nie mamy innego wyjścia.
Mahori uśmiechnął się pod nosem, ale Edward się zdenerwował.
-Mamy inne wyjście – powiedział. - Po prostu ją zahipnotyzuj i każ jej powiedzieć nam prawdę.
Ray otworzył szeroko oczy, zdziwiony bezpośredniością Edwarda. To nie był jeden z jego najlepszych pomysłów.
-To nie jest takie proste! - syknęła Rita, odwracając się do niego. - Ona wie o tym, co potrafię.
-Co to ma do rzeczy? - zapytał rudowłosy.
-A to że spodziewam się tego, co zrobi – odpowiedziała mu Persifa. - To coś jak oglądanie magicznej sztuczki lewitowania, wiedząc o przezroczystych żyłkach unoszących ciało. Wtedy nikt nie wmówi ci, że to co widzisz to prawda.
-Skąd wiesz? - Margarita spojrzała na dziewczynę. Sama nigdy nie wpadła na ten, wyjątkowo logiczny pomysł. Wielokrotnie starała się zahipnotyzować Mahori'ego, gdy ją o to poprosił, ale nigdy jej to nie wychodziło. O wiele łatwiej przychodziło jej czarowanie kogoś znienacka, gdy tylko ona o tym wiedziała.
-Może zagłosujemy? - wysunął pomysł Mahori. Rita pokiwała głową zgadzając się i uniosła rękę do góry. To samo zrobił jej brat i Ray, choć z wielką niechęcią. Edward spojrzał na niego błagalnie, jednak chłopak nie cofnął dłoni. Rudowłosy westchnął i pokręcił głową.
-Jak chcecie – mruknął – ale jak wydarzy się coś złego, to z przyjemnością powiem a nie mówiłem.
Persifa poprowadziła ich w głąb dworku, do małego saloniku mieszczącego się na końcu korytarza. Pokoik był przytulniejszy od reszty budynku, a to za sprawą porozstawianych po całym pomieszczeniu foteli i kanap. Z wysokiego sufitu zwisał ciężki, szklany żyrandol, a na jednej ścianie zamontowane były wysokie okna, które wychodziły na tę część podwórka, która kiedyś musiała być pięknym ogrodem. Patrząc na te pozostałości po kwiatach i krzewach, do głowy Margarity przywędrowały obrazy pięknego zamkowego ogrodu. Pamiętając tamten widok i zapach wpadający przez okno do jej komnaty, mimowolnie posmutniała.
Margarita rozsiadła się na jednym z foteli, który choć nie wyglądał zachęcająco, okazał się być bardzo wygodny. Przez chwilę marzyła, by ułożyć się na nim i zasnąć, zapominając o wszystkich problemach.
-Więc mówiłaś, że potrzebujemy o czymś wiedzieć? - zaczął Ray.
-O tak – przytaknęła kobieta, kiwając głową. - Nie będę wam teraz wszystkiego wyjaśniać, ale jest kilka kwestii, o których musicie pamiętać, wybierając się do Aleksandra. Po pierwsze, jak już mówiłam, może wam...
-Tak, tak – przerwał jej Edward. - Raczej nam się nie uda. Możesz przejść dalej?
-Pelayo od zawsze był zafascynowany Draculą – kontynuowała Persifa, nie przejmując się jego zaczepką. - Zresztą jak każdy. Był dla nas wyrozumiały, pomógł nam przetrwać kilka pierwszych stuleci, nauczył nas panować nad sobą.
Margaricie nie wiedzieć czemu nie spodobał się opis ojca. Wydawało jej się niemożliwe, żeby mógł być pomocny dla kogokolwiek, skoro nie pokwapił się aby wychować własne dzieci.
-Aleksander to fanatyk wampirów – oznajmiła Persifa. - Od lat interesował się mutacjami u naszych pobratymców, sam potrafi rozpoznawać dary.
-Nie rozumiem – powiedział Ray. - Otis opowiedział mi kiedyś, że byliście jego kompanami, ale kiedy zapytałem, czemu już nie rozmawiacie, nie odpowiedział.
-To skomplikowane – wyjaśniła Persifa. - Rzeczywiście, na początku wszystko szło jak z płatka. Razem z Aleksem pomagałam Draculi w przemianach nowych wampirów. Tworzyliśmy zgraną drużynę, wydawało mi się, że tak będzie już zawsze. Jednak nic tak naprawdę nie trwa wiecznie.
-Co się stało? - zapytał Edward, nie znajdując odpowiedzi w głowie Persify.
Dziewczyna zawahała się. Widać było, że z trudnością przychodzi jej wspominanie, ale jak do tej pory jako tako jej szło, teraz nie mogła już się odezwać.
-Musicie wiedzieć, że Aleks także gromadzi wokół siebie utalentowane wampiry – oznajmiła w końcu po kilku chwilach ciszy. - Jednak jest w tym o wiele lepszy od Draculi. Dzięki swojej własnej mocy odnajduje największe wampirze mutacje i dzięki temu jego straże są właściwie nie do pokonania.
-Co masz na myśli? - zdziwił się Ray. - Dlaczego mielibyśmy z kimkolwiek walczyć?
-Od czasu naszej rozłąki – ciągnęła Persifa. - Aleks zamknął się w sobie. Już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Za wszelką cenę odgradza się od rzeczywistego świata, więc żeby się do niego dostać, trzeba przejść wiele prób.
-Nadal czegoś nie rozumiem – oznajmiła Margarita, marszcząc brwi. - Co takiego się wydarzyło?
-Na razie to nie ważne – powiedziała ostro dziewczyna. Rita miała ochotę nią potrząsnąć, choć wątpiła by to poprawiło sytuację. Zerknęła na swojego brata, który siedział niedaleko obok niej, wgapiając się w brązowowłosą. Westchnęła cicho. - Żeby cokolwiek od niego wziąć, musicie najpierw przejść przez zabezpieczenia, które chronią jego dom.
-Zabezpieczenia? - powtórzył Ray. - Chodzi ci o pułapki?
-Mam na myśli wampiry tak uzdolnione, że sobie tego nie wyobrażacie. Aleksander oddałby życie za to, czego żąda od niego Dracula. Mam nadzieję, że jeśli uda nam się do niego dotrzeć, przedstawicie mu naprawdę solidne wyjaśnienia. Sama gadka o niekochającym ojcu mu nie wystarczy.
Choć zabolało ją to co powiedziała Persifa, Margarita wiedziała, że ma rację. Ona sama, gdyby miała na pieńku z własnym ojcem, zrobiłaby wszystko aby się od niego odciąć. Jednak słowa Persify o Aleksie z lekka ją przeraziły. Przez chwilę poczuła, że wszystko zaczyna ją już przerastać. Miała ochotę stamtąd jak najszybciej uciec.
-Jest jeszcze jedna rzecz. - Persifa po raz kolejny rozejrzała się po pokoju, jak gdyby upewniając się czy na pewno poza nimi nie ma tam kogoś więcej. - On będzie próbował wszystkiego żeby postawić na swoim. Jestem pewna, że nawet nie zauważycie, kiedy zacznie. Choć ufam, że macie szlachetne zamiary wybierając się w tę misję, nie mogę wam zagwarantować, że wrócicie tacy sami. Macie teraz chwilę na namysł i odwrót, nie jest jeszcze za późno.
Margarita spojrzała na swojego brata, a potem na Raya i Edwarda. Westchnęła głęboko i podniosła się z fotela. Choć włosy miała potargane i nigdy nie czuła się gorzej, chciała zabrzmieć pewnie i przekonująco.
-Obawiam się, że nie ma już dla nas odwrotu.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam weekendy. Dlaczego? Bo jest więcej czasu i istnieje większe prawdopodobieństwo natrafienia na nowy rozdział. Bardzo ucieszyłam się, kiedy wysłałaś mi powiadomienie, bo aż nie mogłam doczekać się kolejnej części, na dodatek z perspektywy Margarity.
    No i nie zawiodłam się. Co prawda wciąż nie mam pojęcia o jakim przedmiocie jest cały czas mowa, ale na to jestem w stanie przymknąć oko. Persifa jednocześnie mnie zaskoczyła i zachwyciła, bo nie spodziewałam się, że postawi im taki warunek. Jej obecność może sporo wnieść, chociaż mam niejasne wrażenie, że dla niej może być to ostatnia podróż... Nie wiem dlaczego, ale to wydaje mi się z jakiegoś powodu sensowne.
    Zachwyciłaś mnie perspektywą tego, co może czekać na Margaritę i pozostałych, kiedy spróbują zobaczyć się z Aleksandrem. Podróż, która zmienia... Uwielbiam takie klimaty, dlatego twoja historia jeszcze bardziej zyskała w moich oczach. Tym bardziej czuję niedosyt, bo są bliscy tego, żeby w końcu wyruszyć, ale na to trzeba będzie znowu poczekać kilka dni. Momentami aż mnie nosi, ale chyba nie mam innego wyboru, jak mieć nadzieję na to, że nic nie zatrzyma cię przed dodaniem kolejnego rozdziału; ja czekam na niego z niecierpliwością.
    Weny, kochana.
    Twoja Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, jak dawno tu nie komentowałam,
    ogólnie nie byłam tu dawno,
    musiałam wszystko nadrobić ;p
    Ale rozdział super,
    ta Persifa jest mocno tajemnicza.
    A Edward zrobił się chamski,
    a te wyzwania mnie przeraziły.
    Co oni będą musieli zrobić??
    Pozostaje tylko czekać na nn.
    .:Angela:.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo ciekawy. Spodobał mi się bardzo. Zazwyczaj taich blogów nie czytam lecz ten będę odwiedzać. Masz ciekawy styl pisania i bardzo mi sie podoba!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K
    Ps. Jeśli cię to interesuje u mnie na blogu miniaturka
    http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/11/miniaturka-2-gorzkie-chwile-czasami.html

    OdpowiedzUsuń