Rozdział 26

Alice nie była już taka pewna swoich wizji. Jeszcze kilka dni temu mogłaby przysiąc, że są nieomylne, gdy ktoś już coś postanowi. Oczywiście nie mogła zagwarantować, że ta osoba w ostatniej chwili nie zmieni zdania. Pomimo tego w większości przypadków jej dar się sprawdzał i nie mała mu nic do zarzucenia. To dzięki niemu odnalazła się w świecie po przemianie, spotkała Jaspera i Cullenów. Jednak teraz sama nie wiedziała już co powinna myśleć. 
Na prośbę Draculi Patrick odblokował jej moc i mocno zarzekał się, że już nic nie stoi na przeszkodzie, by mogła  przewidywać czas. Pomimo jego zapewnień, Alice wyczuwała delikatną różnicę. Jakby nadal coś przesłaniało jej widok. Z drugiej strony nie była pewna czy to wina Patricka, czy to po prostu wszystkie uroki i czary, które otaczają zamek, tak blokują jej wizje.
-Widziałaś już coś związanego z Cullenami? - zapytał Jasper. Znajdowali się w jednej z komnat zamku, przydzielonej im przez jednego z pałacowych wampirów. Jasper rozłożył się na kanapie, podczas gdy Alice usadowiła się na podłodze, przeglądając książki na jednej z półek.
-Tylko to, że są w drodze. – Wzruszyła ramionami. - Ciężko coś stwierdzić, zważywszy na to, że nie wiedzą, gdzie jadą i po co.
-Mimo wszystko cieszę się, że przyjeżdżają - oznajmił Jasper. 
-To wszystko wydaje się takie nierealne - przyznała Alice, wybierając jedną z zakurzonych książek i kartkując ją przez chwilę. 
-Czuję się tak, jakbym dopiero co dowiedział się, że jestem wampirem - zaśmiał się blondyn. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Rita i Mahori to dzieci Draculi. 
-Tak, to trochę dziwne - przyznała Alice, uśmiechając się wesoło.
-Dobrze, że Cullenowie się zgodzili – powiedział Jasper i po chwili zastanowienia dodał – chociaż zdziwiłbym się, gdyby powiedzieli nie.
Alice przekręciła się na podłodze i zerknęła na swojego chłopaka.
-Mam nadzieję, że wszystko z nimi w porządku – westchnęła – to tacy mili ludzie.
-Obawiam się, iż najgorsze dopiero przed nimi – oznajmił, uśmiechając się lekko. - Nie mogę sobie wyobrazić, jakie będą mieli miny, gdy dowiedzą się prawdy. W końcu przez tyle miesięcy nie mieli o wszystkim pojęcia, wyobrażasz sobie co...
Dalszy ciąg jego wypowiedzi przerwała Alice, unosząc do góry dłoń i na kilka sekund mrużąc delikatnie oczy.
-Już są.
***
Noc już trwała w pełni, a księżyc błyszczał wysoko na niebie, gdy Cullenowie w końcu przekroczyli mury zamku Alcazar. Nie wyglądali na zachwyconych dokładnością i pięknem zamku. Wydawała się nieobchodzić ich również panorama okrytej ciemnością Segowii. Rosalie od kilku tygodni żyła w ogromnej frustracji i gniewie. Nie była taka jak Esme, która starała się znaleźć w każdej sytuacji coś dobrego.
-W końcu się czegoś dowiemy – mówiła wyglądając przez okno. Pamiętała jak kilka tygodni wcześniej nie mogła już powoli patrzeć na Ritę, coraz bardziej zagubioną i smutną. - Mam nadzieję, że na tej wyprawie wszystko się nareszcie wyjaśni.
Jednak, gdy mijały dni, a później tygodnie, brązowowłosa powoli zaczynała tracić wiarę i optymizm. Wszystko pogorszyło się w dzień, w którym dom musiało opuścić jeszcze troje z jej przybranych dzieci. Esme zaczęła się powoli załamywać. Rose współczuła swojej matce całym sercem, ale starała się nie poddawać emocjom, tylko zachować zimną krew. Podejrzewała w duchu, że za tym wszystkim stoi coś więcej i domyślała się, że już niedługo i po nich przybędą wysłannicy. Miała nadzieję, że to na polecenie Rity lub Mahori'ego przyjadą po nich. Jak bardzo mogłoby to być nietaktowne po tak długiej rozłące, to przynajmniej dowiedzieliby się w końcu czy ich przyjaciele nadal żyją. Sprawa zaczęła nabierać rumieńców podczas ich wyprawy do – jak się w końcu dowiedzieli – Hiszpanii. Fakt, że zostaną przedstawieni Draculi przyjęli całkiem spokojnie. Z dozą dystansu i opanowania, które sumiennie wyćwiczyli przez tygodnie czekania i niecierpliwości. Emmett zdawał się znosić to wszystko najgorzej. Osiłek był wyczerpany takim stanem rzeczy, nie uśmiechał się już tak często. To jeszcze bardziej podjudzało wściekłość Rosalie. Najgorsze było jednak to, że nie mogła na niczym się wyżyć.
Patrick poprowadził ich szeregiem korytarzy do sali tronowej. Rosalie była pod wrażeniem tego, jak wiele wampirów znajduje się w środku. Przez dziwną otoczkę wokół całej budowli i zapach przesiąkający przez ściany nie mogła określić, ile tak naprawdę ich jest. Wszędzie dookoła słyszała szmery, kroki i widziała mnóstwo czerwonych oczu. Tak bardzo jaskrawych, że świeżą ludzką krew można było wyczuć na podłodze i ścianach komnat. Słodki zapach przesiąkał zamek, sprawiał, że kręciło jej się w głowie.
Sala tronowa, z wysokim sufitem i malowidłami na ścianach stanowiła esencję zamku. Punktem kulminacyjnym tego miejsca była postać zasiadająca na jednym z trzech tronów, umieszczonych na podwyższeniu.
Dracula nie wstał, gdy do niego podeszli, ale jego głowa z wyrazem zainteresowania na twarzy zwróciła się w ich stronę.
-Witajcie w zamku! - powiedział, rozkładając szeroko ramiona. Rosalie była pod wrażeniem. W myślach cały czas przedstawiała go sobie jako potężnego mężczyznę, o grubym głosie i mocno ostrzyżonego. W rzeczywistości widziała przed sobą smukłą osobę o długich i gładkich czarnych włosach zaczesanych do tyłu, i gładkiej twarzy bez zarostu. Jednak musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie widziała wampira, który aż tak rzuca się w oczy. Czerwone, wąskie usta zakrywały równe, bielutkie zęby, między którymi można było zauważyć odznaczające się kły. - Zwykle nie przyjmuję wszystkich gości tak oficjalnie, ale wy jesteście wyjątkiem. Moje dzieci twierdzą, że należy wam się zaszczyt otrzymania ode mnie osobistych podziękowań. A więc, dziękuję.
Esme zerknęła na swojego męża, oniemiała i zastygła. Rosalie nie odrywała wzroku od Draculi, ale złapała rękę swojego chłopaka. Czuła zimno bijące od strony Pana wampirów.
-Za co? - wypalił Emmett. Patrick, stojący niedaleko od nich spojrzał na niego ze złością w oczach, ale Dracula nie zmienił swojego wyrazu twarzy.
-To robi się już powoli męczące – westchnął – gdy na każdym spotkaniu muszę wszystko od nowa w kółko wyjaśniać.
-O tak, Panie – zgodził się z nim jeden z wampirów. Był nadzwyczajnie wysoki, ale twarz miał sympatyczną. Bardzo ciepłą w porównaniu do Draculi. - Niech Pan odeśle ich do reszty, sami sobie wszystko najlepiej wyjaśnią.
Rosalie uniosła brwi do góry, ale w ostateczności postanowiła zgodzić się z nieznajomym. 
-O tak...Panie. Proszę, czy moglibyśmy zobaczyć się teraz z naszymi przyjaciółmi?
-Poza tym, nie chcielibyśmy już więcej tracić pańskiego cennego czasu - dodał Carlisle.
Dracula spojrzał swoim dużymi czerwonymi oczami na Rose, ale ona dzielnie wytrzymała jego spojrzenie. 
-Czasu mamy aż za dużo - oznajmił - ale niech wam będzie, ktoś ze straży przydzieli wam komnaty. Życzę wam miłego pobytu.

4 komentarze:

  1. Miałam ciarki na plecach, gdy czytałam ich "powitanie"
    cieszę, się, ze Cullenowie już wrócili,
    czekać tylko na powrót reszty z "wycieczki"
    .:Angela:.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział króciutki, ale długo na niego czekałam, więc nie czuję się rozczarowana. Cudownie, że Cullenowie nareszcie pojawili się w zamku, chociaż z drugiej strony, to bez wątpienia ściągnęło na nich niebezpieczeństwo. Oczywiste, że wkrótce coś się wydarzy, chociaż ciężko mi przewidzieć, cóż takiego możesz planować.
    Powitanie również mnie zaintrygowało. Mina Esme, kiedy usłyszała słowa Draculi, musiała być bezcenna. Podoba mi się również postawa Rosalie, która jak zwykle zachowała charakterek i chociaż trzymała nerwy na wodzy, wyraźnie nie była zachwycona obecnością Draculi i aurą zamku. W ogóle podobają mi się twoje opisy; to rzadkość, dlatego tym bardziej powinnaś być z siebie dumna, bo przedstawiasz wszystko tak, że bez trudu można to sobie wyobrazić.
    No cóż, nie pozostaje mi dodać nic innego, a jedynie tyle, że jestem zachwycona i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się wkrótce i że będzie równie ciekawy, co i dzisiejszy.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nessa =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny choć krótki ! !!!!!!!!!! :D
    Podoba mi się baaaaardzo! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:))
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! !!!!!!!:D
    Nie trzymaj mnie w niepewności co dalej.....:) :))
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Drauś jak zwykle ,,milutki;'' :D Biedni Cullenowie :) Mieli niezłe zdziwko... Ciekawe, czy Emcio skuma sytuację XD Przy jego ajkiu będzie to ciężkie hahahahah ^^
    Rozdział CUDOWNY!
    Czekam na NN!
    NIech wena bd z Tobą!
    Buziaki :*
    Ps. Zapraszam na rozdział 51 (w dwóch częściach, bo taki długi że hoho XD)

    OdpowiedzUsuń