Rozdział 40

W Madrycie – w przeciwieństwie do Villacastin – nie świętowano żadnej uroczystości. Ulice były czyste i uprzątnięte, a wokół zamiast pieśni, można było usłyszeć tylko gwar tętniącego życiem miasta. Drogi były o wiele szersze, a budynki nowsze i bardziej zadbane. Mijając kolejne zakręty i zbliżając się do centrum, Margarita słyszała wiele różnych języków.
Choć była już noc i dawno zapadł zmrok, każdy wolny zakątek ulic zajmowali ludzie, a także obserwujący ich z ukrycia nieśmiertelni.
-Wydaje mi się, że każdy z nich na nas patrzy – powiedział Ray, przez ramię spoglądając na ciemne zaułki. - Chyba popadam w paranoję.
-Z tego co słyszę, to bardziej interesuje ich krew przechodniów, niż my – odezwał się Edward. - Widzą nas jako potencjalną konkurencję w walce o posiłek, nic więcej.
-Ale nie martw się, Ray, kiedyś ktoś na pewno się za tobą obejrzy – dodał męski głos. - Masz potencjał.
Margarita oderwała wzrok od budynków i ludzi, wcale nie zaskoczona, że ktoś się nimi w końcu zainteresował. Po ostatnich przeżyciach mało co potrafiło ją zdziwić, więc miała tylko nadzieję, że ten ktoś - kto najwidoczniej zna Raya - nie sprawi im żadnych nieprzyjemności.
W następnej chwili zorientowała się, że ten mężczyzna stoi tuż przed nią. Cofnęła się nieznacznie, spoglądając na niego. 
Wampir był o wiele od niej wyższy, ale to nie było trudne ze względu na jej wzrost. Miał postrzępione i długie do ramion czarne włosy i gęste brwi tego samego koloru. Na jego ramionach spoczywała niedbale założona, skórzana kurtka. Uśmiechnął się lewym kącikiem ust i oparł łokieć o ścianę budynku poczty tuż obok ulicy na której stali, tym samym zastawiając im dalszą drogę.
-Co przyciągnęło taką ślicznotkę do stolicy? - zapytał głosem z silnym akcentem, lekceważąc chwilowo Edwarda i Raya. - A co gorsza, w takim towarzystwie?
Nachylił się do niej, wciągając nosem jej zapach, ale ona natychmiast położyła ręce na jego klatce piersiowej, odpychając go od siebie. Zmarszczyła nos, gdy dotarł do niej zapach ludzkiej krwi, którym wampir był przesiąknięty. Wtedy tuż przed Ritą pojawił się Ray, zasłaniając ją sobą i uniemożliwiając mu ponowne zbliżenie się do niej.
-Nie pozwalaj sobie – warknął do niego. 
Simon uśmiechnął się pod nosem, maskując zdziwienie. Uniósł lekko brwi i powoli przeniósł wzrok z Raya na Margaritę i z powrotem.
Margarita poczuła lekki dreszcz i wzdrygnęła się, gdy znane ciepło wypełniło jej oczy. Zamrugała, broniąc się przed uaktywnieniem się jej daru. W przeciągu ostatnich kilku miesięcy nie poprawiła w ogóle swoich zdolności. Jednak, pamiętając przykrą sytuację z początku jej znajomości z Cullenami, wcale tego nie żałowała.
Edward okrążył ich i stanął niedaleko obok mężczyny w czarnej kurtce, odcinając mu drogę, którą mógłby uciec. Mężczyzna założył ręce na piersi, oblizując wargi i cofnął się nieznacznie, nie spuszczając oczu z całej trójki.
-Jeśli zadaliście sobie trud, by mnie odszukać, to chyba dobrze wiecie, że nie zdołalibyście mnie powstrzymać – powiedział – skąd takie wrogie nastawienie, mój stary druhu? Myślałem, że rozeszliśmy się w pokoju.
-W pokoju, Simon​? - powtórzył Ray niedowierzająco. - Wszyscy chcieliśmy, żebyś został! Uparłeś się i przestałeś nas słuchać!
-To on jest tym Simonem? - zdziwiła się Rita. Zerknęła na Edwarda, który potwierdził jej obawy, kiwając głową.
-A ja chciałem, żebyście opuścili zamek razem ze mną! - zdenerwował się Simon. Skrzywił się na wspomnienie dawnej kłótni i zagryzł zęby. - I co? Dopiero teraz odkryłeś, że miałem rację?
-To nie czas ani miejsce na wspominanie dawnych czasów. - Edward spojrzał wyczekująco na Raya. - Przyszliśmy tu z innych powodów.
Simon przekrzywił lekko głowę zerkając na Edwarda, ale z powrotem zwrócił się do Raya.
-Co to za jeden?
-To długa historia – powiedziała szybko Rita, rzucając Edwardowi znaczące spojrzenie. - Ale to teraz nie ma znaczenia.
-Wręcz przeciwnie. - Simon pokręcił głową. - Byłem ostatnio tu i tam... rozmawiałem z moimi znajomymi. Wszyscy sądzą, że Dracula słabnie – zniżył ton głosu. – Moim zdaniem, coś wymyka mu się spod kontroli i on dobrze o tym wie. Niedługo przekonają się o tym też inni. 
-Wydawało mi się, że to już cię nie interesuje. - Ray wyprostował się nieznacznie, udając, że jego słowa nie zrobiły na nim wrażenia. Margarita zerknęła na niego, a on odwzajemnił jej wylęknione spojrzenie. - Czyżbym się mylił? Niedawno rozmawiałem z Clarissą, wiesz? Nie wydaje mi się, żeby ona przestała...
Zanim Margarita zdążyła to zauważyć, Simon zniknął z miejsca, w którym stał i pojawił się tuż obok Raya, łapiąc go za szyję, i przygwożdżając do ściany.
-Nie wciągaj w to Clary! - wycedził przez zęby. - Myślisz, że jestem ślepy? Przychodzisz tu z córką Draculi i chcesz mnie prosić o pomoc?! Tak, wiem, że to ona! Każdy to wie, zamek jest pełen zdrajców!
Ray położył swoje ręce na jego ramionach i przytrzymał się ich, gdy Simon uniósł go kilka centymetrów nad ziemię. Edward natychmiast znalazł się za nim, chcąc go odepchnąć, ale czarnowłosy był szybszy. Znów zniknął i zmaterializował się kilka metrów dalej, przy innej ścianie, w ciemnym zaułku tuż obok.
-Przestań! - krzyknęła Rita, ze strachem obserwując, jak palce Simona zaciskają się na szyi Raya. Tym razem nie zdołała się powstrzymać. Ciepło wypełniło jej całe ciało, kumulując się w oczach i głowie. Straciła nad sobą panowanie i przestała oddychać. Simon zerknął na nią, zwabiony jej krzykiem i zastygł w miejscu. Rozluźnił ręce, zanim jeszcze zdołała mu to rozkazać. Ray opadł na ziemię, ale podniósł się natychmiast, zasłaniając dłońmi swoje oczy. Edward najwyraźniej zdążył już wcześniej wyczytać w jej myślach, co zaraz się stanie, bo stanął metr za nią, także z zamkniętymi oczami.
Choć Simon bronił się przed jej czarem jak jeszcze nikt inny, udało jej się zmusić go do posłuszeństwa.
Jednak tym razem to nie on był w niebezpieczeństwie – to Margarita potrzebowała pomocy. Jeszcze nigdy nie pozwoliła sobie na tak dużo i była przerażona. Spojrzała na swoje ręce, pokryte lekko błyszczącą poświatą i rozkazała sobie przestać. Gdy to nie podziałało, zaczęła panikować.
Ray zbliżył się do niej powoli, zabierając dłonie ze swojej twarzy i pozostawiając swoje oczy na działanie jej mocy. Walczyła ze sobą i nie zahipnotyzowała go, choć to wydawało jej się teraz czymś naturalnym. Straciła wolną wolę, a strach zaczął ją paraliżować.
-Nie podchodź – powiedziała stalowym głosem, patrząc na niego rozszerzonymi źrenicami. - Nie panuję nad tym, zrobię ci krzywdę.
Ray podszedł jeszcze krok bliżej.
-Nic mi nie jest – oznajmił i uśmiechnął się, choć uśmiech nie dosięgnął jego przestraszonych oczu. - Simon nic mi już nie zrobi. Jesteśmy bezpieczni.
Margarita zamrugała szybko, analizując jego słowa. Ray jaśniał białym światłem, które biło od jej oczu i ciała. Wydawało jej się, że mówi z oddali, że od niej odchodzi. Nie miała siły, by sprecyzować jak długo używa swojej mocy. Zaczęło się jej kręcić w głowie. Opadłaby na kolana, gdyby Ray nie złapał jej w porę. Zamknęła powieki i oczy ją zapiekły. Jej ręce zaczęły się trząść.
-Edward! - zawołał Ray drżącym głosem. - Pomóż mi! Nie wiem, co się dzieje! Rita, słyszysz mnie?! 
Poczuła, jak ręce Edwarda dotykają jej czoła.
-Obiecała, że poćwiczy swój dar – powiedział zdenerwowany, skupiając się na jej chaotycznych myślach. - Wydaje mi się, że to przemęczenie. Najwidoczniej nie panuje jeszcze nad mocą.
-Więc musimy znaleźć jakieś miejsce, żeby mogła odpocząć. - Ray wstał, biorąc Ritę na ręce.
-Wszystko ze mną w porządku – wychrypiała, czując jak się unosi, ale w głowie jej huczało. Była na siebie wściekła za to co się stało, ale nie miała siły nawet na to, by się na siebie denerwować. Zamiast tego, majacząc, wdychała zapach Raya, a to od razu przyniosło jej na myśl zamkowe ogrody. Znowu przed oczami ujrzała mnóstwo kwiatów, drzew i roślin. Niemal słyszała wołanie swojego brata, gdy wymykając się z zamku w nocy, bawili się w chowanego.
-Znam takie miejsce. - Simon zbliżył się do nich, jedną ręką masując sobie czoło. - Mogę was zabrać do mojego mieszkania.
-Nie chcę od ciebie pomocy! - warknął na niego Ray. - Zobacz, co zrobiłeś! To wszystko przez ciebie!
-Nie mamy na to czasu – powiedział szybko Edward. - Ray, przecież nie znasz miasta, a on przeciwnie. Nie mamy wyboru.
Simon kiwnął głową i nie odezwał się, zagryzając wargi. Położył jedną rękę na ramieniu Edwarda, a drugą na plecach Raya. 
Sama chwila teleportacji bardzo przypominała zjazd z góry na dół. Dzięki temu, że tak naprawdę nie żyli, obyło się jednak bez mdłości. 
Mieszkanie Simona było dużo większe od tego, w którym przyjęła ich Clarissa i o dziwo – bardzo czyste. Brązowych, lekko wyblakłych ścian nie zdobiły żadne obrazy ani plakaty. Meble drewniane i stare, były poukładane byle jak, i wyglądały na nieużywane. Pomieszczenie bardziej przypominało chwilową kryjówkę niż dom, ale to im w zupełności wystarczało. Ray położył Margaritę na sofie i podsunął jej pod głowę poduszkę. Edward wyjrzał przez okno, upewniając się czy aby na pewno są sami. Simon stał niedaleko, oparty o ścianę i spoglądał na Margaritę.
-Potrafi hipnotyzować? - zapytał. - Niezła jest.
Ray obrzucił go gniewnym spojrzeniem. Machinalnie odgarnął do tyłu loki, które opadły mu na oczy i odetchnął głęboko, dodając sobie chwilę czasu na myślenie. 
-Simon – powiedział ostrożnie, nadal lekko zdenerwowany. - Wiesz, że nigdy nie przychodziłbym do ciebie, gdyby to nie było coś pilnego.
-Potrzebujemy szybkiego transportu  - dodał Edward. - Musimy odnaleźć pewnego człowieka...
Simon prychnął nagle i zmaterializował się tuż przed nim.
-Szybkiego transportu? - powtórzył i obrócił się w stronę Raya. - Widzisz? A nie mówiłem? Świat w ogóle się nie zmienił. Właśnie dlatego odszedłem z zamku. Żeby nie być jakimś środkiem transportu!
Znowu zniknął i pojawił się na drugim końcu pokoju, przy niskich schodkach prowadzących do sypialni. Usiadł na nich i - obrzuciwszy ich wcześniej wrogim spojrzeniem - głowę schował pomiędzy kolanami. Ray westchnął cicho i przyłożył palce do skroni. Było mu głupio, że przywołał Simon'owi tyle niemiłych wspomnień. Jednak był pewny, że im pomoże, choćby tylko ze względu na ich dawną przyjaźń. Potrzebny był mu jedynie czas do namysłu, więc postanowił dać mu go tyle, ile będzie trzeba.  
Opadł na podłogę tuż obok sofy, na której leżała Margarita i zerknął na nią, zaciskając wargi. Zbladła już całkiem, pozbawiając się błyszczącej poświaty. Sięgnął dłonią do jej twarzy i delikatnie dotknął jej policzka, czekając, aż zareaguje. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy otworzyła oczy i zerknęła na niego, a kamień spadł mu z serca.

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!
    Cóż mkniesz jak szczała dodając nowe rozdziały!
    Oby tak dalje!
    Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
    Paulla K

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział megaaaa zarąbisty <3 Bardzo mi się spodobał <3
    Rozdział bardzo, bardzo fajny wręcz cudowny !!:D
    ale niestety czuję niedosyt i to bardzo duży;..!!!!!! A wiesz dlaczego.....??????????????????????? chcę więcej po prostu. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Wielkie dzięki za wspaniały rozdział!!!!!!!!!!!!!! Czekam już na kolejny:)
    pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny:)

    ps. Zapraszam NA NN http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/

    ps2. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGOO ROKUU:) !!!!!!!!!!!!
    .365 szczęśliwych dni ,

    52 cudownych weekendów,

    12 wspaniałych miesięcy,

    4 kolorowych pór roku,

    spełnienia marzeń

    w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww, w Simonie jest coś, co od razu mnie urzekło. No normalnie zakochałam się w postaci od pierwszego momentu i chyba tak łatwo mi nie przejdzie, dlatego po cichu liczę, że wampir zostanie na dłużej - i to niekoniecznie jako ich "szybki transport".
    Hm, Margarita na każdym kroku mnie zadziwia. Pierwszy raz widzę wampira, który praktycznie mdleje, ale za to opieka Rayan'a była cudna. A rozmowa... Zapowiada się naprawdę ciekawie, chociaż kto wie, gdzie w tym wszystkim zabrniesz. Wiem jedynie, że Simon i Clarissa to byłaby naprawdę ciekawa para i po cichu liczę, że ta dwójka się jeszcze pojawi.
    Na razie pozostaje mi jedynie czekać na więcej i na to, kiedy w końcu coś się wyjaśni. Cudny pomysł, cudne wykonanie... No i gratuluję dobicia do 40 rozdziału. Jeszcze tylko 10 i wyjdzie całkiem ładna sumka ;)
    Pozdrawiam,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, to znowu ja. Już pewnie masz dosyć. Chciałabym Cię zaprosić na rozdział nr 9!
    http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2014/01/rozdzia-9.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedługo ogarnę bloga. ;* Informuj mnie !

    Ja informuję o nn u mnie , bo czekałaś na niego czytałam w komie ;P

    http://xlast-chancex.blogspot.com/2013/12/rozdzia-iii.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Cud, miód i orzeszki ziemne! ^^ :D ;*
    hehe, fajniutki ten Simon, zgadzam się z Nessą XD Biedaczkowi skoczyło ciśnienie... Jak i Ricie. Czemu ona się nie kontroluje? Jej dar jest chyba zbyt potężny do ogarnięcia ;)
    Rozdział świetny! ^^
    Czekam na NN!
    Niech wena bd z TobąXD
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń