Rita
rozejrzała się wokoło. Na polanie nie było już nikogo poza nią
i Emmett'em. Wzięła głęboki wdech, ale to jej nie pomogło.
Zapachy całej piątki przesiąknęły całą okolicę i nie była
pewna, kto pobiegł w którym kierunku. Żeby nie tracić więcej czasu, skierowała się na północ w stronę jeziora, przy którym
się ścigali. Nie opracowała żadnej strategii, a teraz gdy wciąż
słyszała odliczanie Emmetta nie mogła się w sobie jakoś zebrać.
...Myśl...skup
się... powtarzała sobie w myślach.
Przede
wszystkim musi odbiec jeszcze dalej, by przez przypadek nie spotkać swoich przeciwników. Emmett ma dość słaby węch, więc pewnie nie
wyczuje gdzie pobiegła. Nie może pochwalić się także dobrym
słuchem czyli prawdopodobnie przez całą rozgrywkę będzie czaił
się przy bazie, czekając, aż ktoś z nich popełni błąd.
Rita
dobiegła do skraju lasu i wdrapała się na jedno z drzew. Czuła
narastającą ekscytację - chciała wygrać. Musi poczekać na
odpowiedni moment, gdy ktoś z pozostałych zwróci uwagę
osiłka. Wtedy wystarczyłoby podbiec do bazy i się zaklepać. Bułka
z masłem.
Nagle
usłyszała lekki hałas gdzieś przed nią. Przestała się ruszać
i jak najciszej potrafiła wciągnęła powietrze nosem. To
zdecydowanie był Mahori, pachniał prawie tak samo jak ona, ale
trochę bardziej kwaśno. Po chwili zauważyła go, skradał się do
bazy wlokąc się po ziemi. Ritę rozbawił jego widok, ponieważ nie
szło mu to najlepiej, a dodatkowo narażał się bezmyślnie.
Zeskoczyła delikatnie z drzewa i pobiegła trochę dalej na wschód,
ponieważ nie chciała dać się teraz wyczuć i głupio wkopać.
Podniosła z ziemi mały kamyk i rzuciła gdzieś w bok żeby zmylić
Emmetta. I rzeczywiście – osiłek zbliżył się w tamtą stronę
dając czarnowłosej chwilę na ucieczkę.
Na dworze robiło się coraz duszniej i można było wyczuć zbliżającą się burzę.
Na dworze robiło się coraz duszniej i można było wyczuć zbliżającą się burzę.
Rita
starała się nie myśleć zbytnio o tym co właśnie robi, obawiając
się Edwarda, ale było to trudne. Domyślała się, że rudowłosy
oszukuje i nie chciała mu tego ułatwiać.
Ciszę
przerwał głośny krzyk Emmetta.
-Za
Rosalie!
Margarita
usłyszała jeszcze rozzłoszczony głos Rose oskarżający męża o
bezczynne czekanie na graczy. Posprzeczali się chwilę, a potem znów
zrobiło się bardzo cicho.
Po
jakichś piętnastu minutach wszyscy usłyszeli pierwszy grzmot.
Pociemniało i nagle z nieba lunął deszcz. Kilka dni wcześniej
stopniał pierwszy śnieg tamtej jesieni, ale pogoda była kapryśna
i po dwóch gorących dniach rozpętał się burzowo -
deszczowy tydzień.
Rita
starała się zachować dystans od bazy, ale nadal miała ją w
zasięgu wzroku. Deszcz ułatwiał im grę – zapachy się rozmyły.
Niestety jakiś czas wcześniej zgubiła z widoku Emmetta i nie
miała pojęcia, w którą stronę poszedł. Poruszała się
najciszej jak potrafiła i była podekscytowana. Robiło się coraz
ciemniej i rozgrywka dobiegała końca. W grze pozostała tylko
dwójka bliźniaków, Rita i Mahori. Edward wpadł przez
przypadek, gdy Emmett nagle zmienił kierunek biegu i zauważył jego
rudawe włosy.
Nagle
Rita wyczuła mocniejszy zapach swojego brata i szybko skręciła w
prawo, przybliżając się do bazy. Mahori był podstępny i sprytny,
więc wolała trzymać się od niego jak najdalej.
Ogromny
las nie wydawał się już być tak przyjaznym jak za dnia. Ricie
jeszcze bardziej wyostrzyły się zmysły i dzięki temu wpadł jej
do głowy pewien heroiczny pomysł.
Wskoczyła
na drzewo i rozejrzała się. Niebo było czarne i co chwilę
rozświetlały go ogromne błyskawice. Poczuła się tak, jakby
dostała właśnie zastrzyk adrenaliny. Deszcz spływał po jej
czarnych włosach i ubraniu, a ona miała ochotę drzeć się na całe
gardło.
Jakiś
kawałek jej mózgu zarejestrował kilkaset metrów dalej
Edwarda opierającego się o konar jakiegoś drzewa i patrzącego na
nią. Obserwował całą rozgrywkę z góry. Nie przejęła się
nim zbytnio – była zajęta szukaniem czegoś innego.
Kiedy
zlokalizowała swój cel szybko zeskoczyła z gałęzi i
pobiegła przed siebie. Emmett, którego namierzyła znajdował
się kilkanaście metrów za bazą, prawdopodobnie szukając
Mahori'ego. Jakiś głos powiedział jej, że to co robi to głupota,
ponieważ, kiedy tylko się zdradzi, to Emmett nadrobi ten odcinek w
dwie sekundy. Mimo to rozpędzała się coraz bardziej. Starała się
omijać krople deszczu, ale biegła pod wiatr, więc cała przemokła.
Nagle podmuch wiatru przyniósł jej złe wieści.
Znieruchomiała, a z jej ust zniknął uśmiech. Poczuła ostry
zapach Emmetta - osiłek zmienił zdanie i powrócił do bazy.
W
przypływie desperacji rzuciła się w najbliższe krzaki. Po kilku
sekundach zza drzewa wyłonił się Emmett. Był cały mokry, ale i szczęśliwy. Ucieszony faktem wyczucia słodko kwaśnego zapachu
Rity. Powoli, ze zwierzęcym błyskiem w oczach rozglądał się po
całej okolicy próbując wyłonić zza gąszczy jej twarz. Za
nim znikąd wyrósł Edward, który co prawda już nie
brał udziału w grze, ale chciał pozostać na bieżąco. Oparł się
o jeden z ogromnych pieni i wcale nie przejmował się deszczem. Rose
siedziała skulona pod prowizorycznym daszkiem z liści kilka metrów
za rudowłosym. Miała skrzywioną minę, ponieważ deszcz zniszczył
cały jej pieczołowicie przygotowywany wygląd.
Margarita
uświadomiła sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła.
Emmett musiałby być całkiem ślepy, żeby jej nie zauważyć.
Edward
uśmiechnął się pod nosem czytając myśli czarnowłosej.
Margarita z trudem przyjmowała wiadomość, że teraz może wygrać
tylko jej brat. Emmett nieuchronnie zbliżał się do krzaków,
w których ukrywała się Rita. Jego humor poprawiał się
coraz bardziej - docierało do niego, że naprawdę ma szansę
wygrać.
Wtedy
ich oczy się spotkały - osiłek skierował wzrok głębiej w
gałęzie i spojrzał prosto w jej białe tęczówki i wiedział
już, że z nią wygrał.
Nie
widzisz mnie, to wiewiórka, tylko wiewiórka, myślała
gorączkowo Rita i zachciało jej się płakać, bo była już bardzo
bliska wygranej. Patrzyła w jego czarne i szczęśliwe oczy czując,
że na długo zapamięta tę chwilę porażki.
Usta
Emmetta rozciągnęły się w triumfalnym uśmiechu i właśnie
zamierzał wydać z siebie okrzyk zwycięstwa, kiedy znieruchomiał.
Wyglądał jak posąg, jego oczy utknęły w jakimś martwym
punkcie, a potem nagle wstał, obrócił się na pięcie i jak
gdyby nigdy nic, od nowa zaczął szukać.
Cała
scena trwała jedną lub dwie sekundy. Margarita nadal kucała w
krzakach tak zdziwiona, że nie mogła wydusić z siebie słowa.
-Co
to ma znaczyć?! - wykrzyknął oburzony Edward.
Wytrzeszczył
oczy i kierował wzrok przemiennie na Ritę i Emmetta. Rosalie
upuściła swój prowizoryczny daszek i otworzyła ze
zdziwieniem usta. Margarita wyprostowała się, a w jej głowie
wrzała bitwa.
Na
trawie pojawił się nagle Mahori, zeskoczył z drzewa, z którego
w ciszy obserwował całą sytuację. W sekundę podbiegł do Rity i
zaczął się jej uważnie przyglądać, nie całkiem wiedząc, jak ma zareagować.
Rose
nie zrozumiała co właściwie się stało, podeszła do Emmetta,
który najwyraźniej nie zauważył niczego nadzwyczajnego.
-Co
się stało? - zapytał osiłek, wyraźnie zdenerwowany. – Czemu
oboje się podkładacie?
Rita
spojrzała na niego w dziwny sposób, ale nie odezwała się.
-Przed
chwilą zauważyłeś Ritę w kryjówce – podpowiedziała mu
Rosalie. – A potem nagle odwróciłeś się i zacząłeś
ponownie szukać, no i...
-O
czym ty mówisz? - zirytował się jej mąż. – Tam nie było
nikogo! Tylko wiewiórka...
Rita
poczuła się tak, jakby ktoś właśnie wylał jej na głowę kubeł
lodowatej wody. Czy ona właśnie...?
Edward
spojrzał na Ritę, która - choć to było całkiem
niemożliwe- pobladła.
-Może
porozmawiamy o tym w domu – zaproponował zaniepokojony siostrą
Mahori, starając się jakoś przejąć kontrolę nad sytuacją. – Z rozgrywki i tak nic już dzisiaj nie wyjdzie.
Hej, świetny blog, ale pierwsze co mi się rzuciło w oczy to niesamowity wygląd ;) Co do opowiadania, piszesz bardzo fajnie i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl
Pozdrawiam
Ania
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńHej, ciekawy rozdział, a raczej cała ta rozgrywka. Szkoda, że Rita nie wygrała, ale była blisko i to się liczy ;) Podoba mi się jej tok myślenia, nie chciała zdradzić się przed Edwardem i dobrze, bo na pewno oszukiwał ;) Och, ten jego dar... Czasami pomocny, a czasami utrudniających życie innym członkom rodziny. No, nie powiem. Ed ma talent do przerywania zabawy w najlepszym momencie. Jak on mógł tak wydać Margeritę? To nie w porządku. No, cóż. Czyżby nasza bohaterka zamieniała się w zwierzęta, a głównie w takie małe, pomarańczowe i z puszystym ogonkiem? Mam nadzieję, że dowiem się tego w najbliższym rozdziale, może za sprawą... Carlisle? Całuję i pozdrawiam serdecznie, Olka
OdpowiedzUsuńho ho, Rita hipnotyzuje...
OdpowiedzUsuńrobi się ciekawie ;D
nie mogę się doczekać nn,
więc do napisania ;D
Zapraszamy na nn ;D
OdpowiedzUsuńZnalazłam w końcu chwilę, żeby przeczytać wszystkie rozdziały i mogę szczerze stwierdzić, że jestem Twoim stylem pisania zachwycona. Oryginalny pomysł rodzeństwa, na dodatek te białe oczy, które coraz bardziej intrygują - mam nadzieję, że wkrótce wszystko się wyjaśni, bo jestem bardzo ciekawa kim jest rodzeństwo. No i ten zanik pamięci...
OdpowiedzUsuńPomysły bardzo interesujące. Cała koncepcja zabawy w chowanego i wcześniejszych konkurencji - no po prostu cudo, zwłaszcza reakcja Emmetta. Początkowo zastanawiałam się, jaki sens ma cała ta zabawa w opowiadaniu, ale teraz już go widzę i muszę przyznać, że bardzo zgrabnie to rozegrałaś.
Czekam na kolejny rozdział, który - mam nadzieję - pojawi się wkrótce. Oczywiście dodaję Cię do polecanych na moim blogu [lost-in-the-time.blogspot.com].
Pozdrawiam,
Nessa [lost-in-the-time], [untypical-love-story], [the-shadows-of-the-past]
Zobaczyłam Twojego bloga przypadkiem, ale bardzo mi się podoba i czekam na dalszą część. Zapraszam do mnie Esme-Carlisle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSpoko spoko :D
OdpowiedzUsuńTo mamy już dar Rity :P
Czekam aż odzyskają pamięć choć to chyba tak szybko nie nastąpi :/
Pozdrawiam i życze weny
Lady
38 year old Administrative Officer Brandtr Rewcastle, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Paintball. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. Oficjalna strona
OdpowiedzUsuń