Rozdział 4

Po kilku tygodniach sytuacja stała w miejscu i wydawała się być beznadziejna. Ani Rita, ani Mahori nic sobie nie przypomnieli. Carlisle pocieszał ich twierdząc, że mnóstwo jego pacjentów z amnezją przypomina sobie przeszłość. Trzeba tylko cierpliwie czekać.
Margarita często o tym myślała. Na co ma zwracać uwagę? Potrzebny był jakiś impuls, który otworzy jej pamięć. Może zapach, jakaś rzecz lub czyjś głos...
Od czasu do czasu wychodziła z domu sama lub z bratem szukając pomocy na zewnątrz, by odetchnąć. Mimo wszystko Rita bardzo polubiła się z Cullenami, dużo czasu spędzała z Rosalie, rozmawiając o wszystkim. Znalazła w niej bardzo dobrą przyjaciółkę. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do niewiedzy. Mahori również już zadomowił się w nowym miejscu i coraz częściej się uśmiechał. Polubił rywalizowanie z Emmett'em i Edwardem w różnych zadaniach. Nie był silniejszy od Emmetta, ale z łatwością wyprzedzał w biegu Edwarda. Podczas jednej z wielu wypraw w góry na polowanie cała piątka zatrzymała się na chwilę na niewielkiej polanie.
Carlisle był na dyżurze, a Esme pojechała na zakupy do miasta. Nudziło im się, więc Edward wysunął pomysł z zawodami.
-Ile konkurencji? - dopytywał się Emmett i mimowolnie naprężał mięśnie. Uwielbiał to, kochał popisywać się swoją siłą i zapałem do walki.
-Co najmniej cztery – odpowiedział podekscytowany Mahori. – Albo pięć, żeby nie było parzyście.
Rosalie także zaczynała już odczuwać lekkie emocje, ale wciąż z lekką niepewnością spoglądała na twarze towarzyszy. Nie była najlepsza w tego typu grach. Jej zły humor trochę się poprawił, gdy uszczęśliwiony Emmett dał jej buziaka w policzek.
-Pierwszy będzie bieg – zadecydował Edward kreśląc coś na ziemi. – Potem pojedynek, rzucanie w dal i...
-Skoki – wtrąciła Rita.
-...skoki na odległość – dokończył rudowłosy uśmiechając się pod nosem.
-Jeszcze jakieś propozycje?- zapytała Rosalie. – Brakuje jednej konkurencji.
-A może chowany? - od niechcenia wysunął pomysł Mahori.
Pozostali spojrzeli na niego z lekkim zdziwieniem.
-No cóż...-zaczął Emmett, ale Rita mu przerwała.
-To doskonały pomysł! - zaśmiała się – wyobraźcie sobie, każdy z nas ma doskonały słuch i wzrok, a także węch.
Edward wyczytał w jej myślach, co dokładnie miała na myśli.
-Może się udać – powiedział.
-Spróbujmy – potwierdził Emmett, – Bazą będzie ten kamień, na końcu polany. Szukającym będzie osoba z największą ilością punktów z pozostałych konkurencji.
-Wszyscy się zgadzają? - Rita, widząc potwierdzenie, skierowała się do Edwarda. – Dokąd się ścigamy?
Chłopak zastanowił się przez chwilę, a potem uśmiechnął triumfalnie.
-Kilka kilometrów dalej od miejsca w którym się znajdujemy jest się duże jezioro. Będziemy musieli dobiegnąć do niego, okrążyć i wrócić tą samą drogą.
-Brzmi nieźle – zgodziła się Rita. Rose podniosła się z trawy i ułożyła z gałęzi linię, która miała symbolizować zarówno metę jak i start.
Wszyscy ustawili się równo i życzyli sobie powodzenia.
-Tylko bez żadnych sztuczek – przypomniał im Mahori i ustawiwszy się równo przed linią, wykrzyknął. – Start!
Każdy zerwał się z miejsca i pięcioro zawodników wystrzeliło z ogromną prędkością. Od razu zarysowały się pewne schematy. Rosalie była najwolniejsza. Edward i Mahori prowadzili. Rita biegła tuż za nimi wyprzedzając Emmetta.
Margarita poczuła się niesamowicie, wcale nie odczuwała zmęczenia, bynajmniej – bieg wydawał się dodawać jej jeszcze więcej energii.
Dobiegli już do jeziora i zostawiając za sobą tabuny kurzu szybko go okrążyli. Ricie udało się nawet przez chwilę wyprzedzić Edwarda, ale gdy tylko ten zobaczył co się dzieje, natychmiast przyspieszył uśmiechając się. Rita zaśmiała się wesoło i także zwiększyła prędkość.
Do mety pierwszy dobiegł Mahori, potem lekko skrzywiony Edward. Za nimi przybiegła Rita. Zaskoczeniem było pojawienie się na mecie Rose przed Emmett'em.
-Mahori zdobywa pięć punktów, a my kolejno o jeden mniej – oznajmiła Rosalie rozbawiona miną Emmetta.
-Czas na pojedynki – powiedział Edward.
Rita stanęła z boku i obserwowała pozostałych, obudził się w niej duch rywalizacji.
Emmett uśmiechając się pod nosem odgarnął trochę wielkich kamieni i zaznaczył spory kawałek terenu jako miejsce walki.
-Każdy walczy z każdym, a potem sumujemy wygrane – odezwała się Rita. – Tak będzie sprawiedliwie.
W pojedynkach najgorzej radził sobie Edward, co prawda był szybki, ale brakowało mu siły. Poradził sobie z Rosalie, ale przegrał z Emmettem i Mahorim. Margarita zaskoczyła go swoją przebiegłością, myślała cały czas o kwiatach i wzorach robiąc szybkie uniki. Nie wiadomo kiedy przystawiła mu zęby do szyi.
Każdą wygraną Mahori'ego i Rity Emmett określał jako niewyżytą siłę nowo narodzonych. W pewnym momencie nawet przewinęła mu się przez głowę myśl o przegranej, ale szybko wypchnął ją z głowy.
Po paru kwadransach walki były rozegrane i okazało się, że mimo wszystko to Emmett wygrał.
Następną konkurencją był rzut w dal. Edward znalazł długi kij i zaostrzył jego koniec. Mimo tego, że to Emmett był najsilniejszy, Mahori wygrał w tej konkurencji.
Rita zsumowała swoje punkty i nie była zadowolona. Jeśli nie wygra w zabawie w chowanego, może się pożegnać z podium. Na liście górował Emmett z większością wygranych pojedynków i to on dostał przywilej bycia szukającym. Ucieszyła ją myśl, że to nie Edward, gdyż jego dar mógłby pomóc mu wygrać. Będzie musiała trzymać swoje myśli w ryzach, żeby przez przypadek się nie zdradzić.
-Liczysz do dziesięciu i dopiero otwierasz oczy – przypomniał mu Mahori. – Żadnego podglądania i oszukiwania.
Emmett potarł ręce dumny z ilości swoich punktów i podekscytowany do granic możliwości. Rosalie zamyślona opracowywała plan, kalkulując swoje szanse. Mahori spoglądał na swoich przeciwników i uśmiechał się delikatnie.
-Edward, czy mógłbyś się odczepić? - zdenerwowała się na niego Rose. – Przecież czuję, że czytasz mi w myślach!
Edward zaśmiał się cicho, ale widząc jej wzrok spoważniał.
-To co mam według ciebie zrobić? Nie umiem tego tak po prostu wyłączyć!
Mahori podniósł głowę zainteresowany sprzeczką.
-A nie możesz skupiać się na swoich myślach?- ciągnęła Rosalie. – To oszustwo!
-Spokojnie – przerwał im Emmett nie chcąc, by popsuli  zabawę, ale zgadzał się z Rose. – Edward, nie możesz jakoś tak...przestać?
Rudowłosy wziął głęboki wdech, by zyskać kilka sekund i starał się nie patrzeć na blondynkę.
-Spróbuję – powiedział beznamiętnie i zainteresował się rojem mrówek krążących wokół jego stóp.
Emmett zaśmiał się wesoło i naprężył mięśnie.
-Wszyscy gotowi?
-Rozpoczynamy finał – powiedział poważnie Mahori, czym rozbawił naburmuszonych przyjaciół.
Emmett zakrył swoje oczy wielkimi rękoma i zaczął powoli liczyć.

4 komentarze:

  1. Hej, dotarłam do Ciebie przez mojego bloga. Przy okazji dzięki za odwiedziny:)Historia mi się podoba, jest dość nietypowa i ciekawa. Margarita i Mahori. Ciekawe co ich spotkało i dlaczego nie mają czerwonych tęczówek? Mam nadzieję, że dowiem się w kolejnych rozdziałach;)Z niecierpliwością czekam na Jaspera, Alice i może Bellę?
    Czekam an kolejną notkę

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, nie ma to jak zabawa w chowanego ;D
    Zawody zabawne i czekam na nn ;D
    Ciekawi mnie co im się stało, przed przemianą
    Mam nadzieje, z odzyskają pamięć ;D
    PS: Zapraszamy na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha Em potrafi liczyć do 10 ;p super:)
    rozdział bomba:)sorki ze tak powoli dodaje ci kom-enty ale uczę się i to tak dla rozluźnienia :) weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział ... zszokował mnie! :)
    Chowany???
    Ale heca! :)

    Pozdrawiam i życzę weny
    Lady

    Będzie Bella?

    OdpowiedzUsuń