Po
kilku tygodniach sytuacja stała w miejscu i wydawała się być
beznadziejna. Ani Rita, ani Mahori nic sobie nie przypomnieli.
Carlisle pocieszał ich twierdząc, że mnóstwo jego pacjentów
z amnezją przypomina sobie przeszłość. Trzeba tylko cierpliwie czekać.
Margarita
często o tym myślała. Na co ma zwracać uwagę? Potrzebny był jakiś impuls, który otworzy jej pamięć. Może zapach, jakaś
rzecz lub czyjś głos...
Od czasu do czasu wychodziła z domu sama lub z bratem szukając pomocy na zewnątrz, by odetchnąć. Mimo wszystko Rita bardzo polubiła się z Cullenami, dużo czasu spędzała z Rosalie, rozmawiając o wszystkim. Znalazła w niej bardzo dobrą przyjaciółkę. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do niewiedzy. Mahori również już zadomowił się w nowym miejscu i coraz częściej się uśmiechał. Polubił rywalizowanie z Emmett'em i Edwardem w różnych zadaniach. Nie był silniejszy od Emmetta, ale z łatwością wyprzedzał w biegu Edwarda. Podczas jednej z wielu wypraw w góry na polowanie cała piątka zatrzymała się na chwilę na niewielkiej polanie.
Od czasu do czasu wychodziła z domu sama lub z bratem szukając pomocy na zewnątrz, by odetchnąć. Mimo wszystko Rita bardzo polubiła się z Cullenami, dużo czasu spędzała z Rosalie, rozmawiając o wszystkim. Znalazła w niej bardzo dobrą przyjaciółkę. Powoli zaczynała się przyzwyczajać do niewiedzy. Mahori również już zadomowił się w nowym miejscu i coraz częściej się uśmiechał. Polubił rywalizowanie z Emmett'em i Edwardem w różnych zadaniach. Nie był silniejszy od Emmetta, ale z łatwością wyprzedzał w biegu Edwarda. Podczas jednej z wielu wypraw w góry na polowanie cała piątka zatrzymała się na chwilę na niewielkiej polanie.
Carlisle
był na dyżurze, a Esme pojechała na zakupy do miasta. Nudziło im
się, więc Edward wysunął pomysł z zawodami.
-Ile
konkurencji? - dopytywał się Emmett i mimowolnie naprężał
mięśnie. Uwielbiał to, kochał popisywać się swoją siłą i
zapałem do walki.
-Co
najmniej cztery – odpowiedział podekscytowany Mahori. – Albo
pięć, żeby nie było parzyście.
Rosalie
także zaczynała już odczuwać lekkie emocje, ale wciąż z lekką
niepewnością spoglądała na twarze towarzyszy. Nie była najlepsza
w tego typu grach. Jej zły humor trochę się poprawił, gdy uszczęśliwiony Emmett dał jej buziaka w policzek.
-Pierwszy
będzie bieg – zadecydował Edward kreśląc coś na ziemi. –
Potem pojedynek, rzucanie w dal i...
-Skoki
– wtrąciła Rita.
-...skoki
na odległość – dokończył rudowłosy uśmiechając się pod
nosem.
-Jeszcze
jakieś propozycje?- zapytała Rosalie. – Brakuje jednej
konkurencji.
-A
może chowany? - od niechcenia wysunął pomysł Mahori.
Pozostali
spojrzeli na niego z lekkim zdziwieniem.
-No
cóż...-zaczął Emmett, ale Rita mu przerwała.
-To
doskonały pomysł! - zaśmiała się – wyobraźcie sobie, każdy z
nas ma doskonały słuch i wzrok, a także węch.
Edward
wyczytał w jej myślach, co dokładnie miała na myśli.
-Może
się udać – powiedział.
-Spróbujmy
– potwierdził Emmett, – Bazą będzie ten kamień, na końcu
polany. Szukającym będzie osoba z największą ilością punktów
z pozostałych konkurencji.
-Wszyscy
się zgadzają? - Rita, widząc potwierdzenie, skierowała się do
Edwarda. – Dokąd się ścigamy?
Chłopak
zastanowił się przez chwilę, a potem uśmiechnął triumfalnie.
-Kilka
kilometrów dalej od miejsca w którym się znajdujemy jest się duże jezioro. Będziemy musieli dobiegnąć do niego,
okrążyć i wrócić tą samą drogą.
-Brzmi
nieźle – zgodziła się Rita. Rose podniosła się z trawy i
ułożyła z gałęzi linię, która miała symbolizować
zarówno metę jak i start.
Wszyscy
ustawili się równo i życzyli sobie powodzenia.
-Tylko
bez żadnych sztuczek – przypomniał im Mahori i ustawiwszy się równo przed linią, wykrzyknął. – Start!
Każdy
zerwał się z miejsca i pięcioro zawodników wystrzeliło z
ogromną prędkością. Od razu zarysowały się pewne schematy.
Rosalie była najwolniejsza. Edward i Mahori prowadzili. Rita
biegła tuż za nimi wyprzedzając Emmetta.
Margarita
poczuła się niesamowicie, wcale nie odczuwała zmęczenia,
bynajmniej – bieg wydawał się dodawać jej jeszcze więcej
energii.
Dobiegli
już do jeziora i zostawiając za sobą tabuny kurzu szybko go
okrążyli. Ricie udało się nawet przez chwilę wyprzedzić
Edwarda, ale gdy tylko ten zobaczył co się dzieje, natychmiast
przyspieszył uśmiechając się. Rita zaśmiała się wesoło i
także zwiększyła prędkość.
Do
mety pierwszy dobiegł Mahori, potem lekko skrzywiony Edward. Za nimi
przybiegła Rita. Zaskoczeniem było pojawienie się na mecie Rose
przed Emmett'em.
-Mahori
zdobywa pięć punktów, a my kolejno o jeden mniej –
oznajmiła Rosalie rozbawiona miną Emmetta.
-Czas
na pojedynki – powiedział Edward.
Rita stanęła z boku i obserwowała pozostałych, obudził się w niej duch rywalizacji.
Rita stanęła z boku i obserwowała pozostałych, obudził się w niej duch rywalizacji.
Emmett
uśmiechając się pod nosem odgarnął trochę wielkich kamieni i zaznaczył
spory kawałek terenu jako miejsce walki.
-Każdy
walczy z każdym, a potem sumujemy wygrane – odezwała się Rita. – Tak będzie sprawiedliwie.
W pojedynkach najgorzej
radził sobie Edward, co prawda był szybki, ale brakowało mu siły.
Poradził sobie z Rosalie, ale przegrał z Emmettem i Mahorim.
Margarita zaskoczyła go swoją przebiegłością, myślała cały
czas o kwiatach i wzorach robiąc szybkie uniki. Nie wiadomo kiedy
przystawiła mu zęby do szyi.
Każdą
wygraną Mahori'ego i Rity Emmett określał jako niewyżytą siłę nowo
narodzonych. W pewnym momencie nawet przewinęła mu się przez głowę myśl o przegranej, ale szybko wypchnął ją z głowy.
Po
paru kwadransach walki były rozegrane i okazało się, że mimo wszystko to Emmett wygrał.
Następną
konkurencją był rzut w dal. Edward znalazł długi kij i zaostrzył
jego koniec. Mimo tego, że to Emmett był najsilniejszy, Mahori
wygrał w tej konkurencji.
Rita
zsumowała swoje punkty i nie była zadowolona. Jeśli nie wygra w
zabawie w chowanego, może się pożegnać z podium. Na liście
górował Emmett z większością wygranych pojedynków i
to on dostał przywilej bycia szukającym. Ucieszyła ją myśl, że to nie Edward,
gdyż jego dar mógłby pomóc mu wygrać. Będzie
musiała trzymać swoje myśli w ryzach, żeby przez przypadek się nie zdradzić.
-Liczysz
do dziesięciu i dopiero otwierasz oczy – przypomniał mu Mahori. – Żadnego podglądania i oszukiwania.
Emmett
potarł ręce dumny z ilości swoich punktów i podekscytowany
do granic możliwości. Rosalie zamyślona opracowywała plan,
kalkulując swoje szanse. Mahori spoglądał na swoich przeciwników
i uśmiechał się delikatnie.
-Edward,
czy mógłbyś się odczepić? - zdenerwowała się na niego
Rose. – Przecież czuję, że czytasz mi w myślach!
Edward
zaśmiał się cicho, ale widząc jej wzrok spoważniał.
-To
co mam według ciebie zrobić? Nie umiem tego tak po prostu wyłączyć!
Mahori
podniósł głowę zainteresowany sprzeczką.
-A
nie możesz skupiać się na swoich myślach?- ciągnęła Rosalie. –
To oszustwo!
-Spokojnie
– przerwał im Emmett nie chcąc, by popsuli zabawę, ale zgadzał się z Rose. –
Edward, nie możesz jakoś tak...przestać?
Rudowłosy
wziął głęboki wdech, by zyskać kilka sekund i starał się nie
patrzeć na blondynkę.
-Spróbuję
– powiedział beznamiętnie i zainteresował się rojem mrówek krążących wokół jego stóp.
Emmett
zaśmiał się wesoło i naprężył mięśnie.
-Wszyscy
gotowi?
-Rozpoczynamy
finał – powiedział poważnie Mahori, czym rozbawił naburmuszonych
przyjaciół.
Emmett
zakrył swoje oczy wielkimi rękoma i zaczął powoli liczyć.
Hej, dotarłam do Ciebie przez mojego bloga. Przy okazji dzięki za odwiedziny:)Historia mi się podoba, jest dość nietypowa i ciekawa. Margarita i Mahori. Ciekawe co ich spotkało i dlaczego nie mają czerwonych tęczówek? Mam nadzieję, że dowiem się w kolejnych rozdziałach;)Z niecierpliwością czekam na Jaspera, Alice i może Bellę?
OdpowiedzUsuńCzekam an kolejną notkę
Haha, nie ma to jak zabawa w chowanego ;D
OdpowiedzUsuńZawody zabawne i czekam na nn ;D
Ciekawi mnie co im się stało, przed przemianą
Mam nadzieje, z odzyskają pamięć ;D
PS: Zapraszamy na nn ;D
hahaha Em potrafi liczyć do 10 ;p super:)
OdpowiedzUsuńrozdział bomba:)sorki ze tak powoli dodaje ci kom-enty ale uczę się i to tak dla rozluźnienia :) weny życzę :)
Rozdział ... zszokował mnie! :)
OdpowiedzUsuńChowany???
Ale heca! :)
Pozdrawiam i życzę weny
Lady
Będzie Bella?