Przepraszam,
że ten rozdział pojawia się z takim opóźnieniem, ale
szkoła pod koniec semestru to istny chaos. Mam nadzieję, że
dzisiejszy, "nieco zaskakujący" rozdział, pozwoli wam mi
wybaczyć. ^^
__________________________________________
Simon
nie był jeszcze do końca przekonany, ale Margarita nalegała, by
już wyruszyli. Miała złe przeczucia, chciała jak najszybciej
zakończyć tę farsę – bez zbędnego przedłużania. Już i tak
miała wrażenie, że za długo to przeciąga. Choć Dracula nie
wyznaczył im terminu, wolała mieć to z głowy. Chciała wrócić
do zamku jak najprędzej i wyjaśnić z ojcem kilka spraw.
Umyła
się i uczesała w łazience Simona. Zakręciła wodę, która
i tak bez ustanku skapywała przez stary kran, po czym
usiadła na krawędzi wanny.
Przyciągnęła
do siebie swój pobrudzony plecak i wyjęła z niego list od
Otisa. Pomimo wielokrotnego wyginania go w każdą możliwą stronę
i wykładania tuż przed padające przez okno światło – nie
odnalazła żadnej ukrytej wiadomości. Westchnęła i przyjrzała mu
się jeszcze raz.
„Kiedy
odnajdziesz tego, którego szukasz (...) ” - nie miała
wątpliwości, że Otisowi chodziło o Aleksandra. Jednak, w dalszej
części pisał coś o oczach i życzeniach, ale nie miała pojęcia,
co miał wtedy na myśli.
Czy
Otis domyśla się, że Pelayo wie, dlaczego ich oczy są białe?
-Rita!
- usłyszała nagle wołanie Raya z przedpokoju. Zamrugała, wyrwana
z zamyślenia i wrzuciła liścik do plecaka. Zarzuciła go na ramię
i wyszła z łazienki.
Szybko
zarejestrowała zmiany, jakie zaszły w pomieszczeniu pod jej
nieobecność. A zwłaszcza dwa główne szczegóły - a
raczej osoby - dwoje wampirów. Dlaczego nie usłyszała,
że się pojawili? Prawdopodobnie była to sprawka Simona,
który był specjalistą od skradania się.
Nie
podejrzewała, że coś jeszcze stanie im na drodze, więc na
początku nie porównała zdenerwowanego głosu Raya sprzed
chwili do rzeczywistej sytuacji. Wydawało jej się, że tylko
ponaglał ją do wyjścia.
Ray
zerknął na nią, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi. Miał poważny
wyraz twarzy, ale Rita doszukała się w jego oczach jeszcze czegoś.
Edward stał niewiele dalej - niepewny i skupiony. Dobrze wiedziała,
że tak naprawdę jest z nimi tylko fizycznie, umysłem będąc teraz
w myślach i wspomnieniach ich nowych gości.
Nie
zareagował, gdy się pojawiła. Od niedawna w ogóle nie
rozmawiał z nią o czymś innym, niż misja czy jej ojciec. Kiedy
tylko starała sie do niego odezwać - zbywał ją byle czym.
Nie rozumiała jego zachowania, ale nie chciała mu się naprzykrzać.
Czy powiedziała coś nie tak? Wracając myślami do ich ostatniej
normalnej rozmowy nic takiego sobie nie przypominała. Z dnia na
dzień ich relacja zanikała coraz bardziej i Rita nic z tym nie
potrafiła zrobić.
Simon
nie wyglądał na zadowolonego z powodu przybycia dwójki
wampirów, zresztą jak wszyscy. Margarita już dawno nie
została przez nikogo tak zaskoczona. Nieśmiertelni - mężczyźni
mniej więcej w jej wieku - mieli na sobie pałacowe szaty. I
doskonale wiedziała, jak się nazywają.
-Co
wy tu robicie? - odezwał się w końcu Ray. Zagryzł wargi, ale nie
podniósł głosu. - Jason? Patrick?
Nagłe
pojawienie się tej dwójki wywołało u Simona i Raya pewien
rodzaj skrępowania. Chociaż od ich rozdzielenia się minęły już
lata, pamięć wampirza nigdy nie pozwoli im zapomnieć.
-Brakuje
tylko Clarissy - zaśmiał się niezręcznie blondyn. Margarita - w
przeciwieństwie do Patricka - nie mogła mieć do niego żadnych
podejrzeń. Wiedziała o nim praktycznie tyle, co nic, a ostatnim
razem widziała go zaraz po przyjeździe do zamku. To on był tym
wampirem, który przyniósł im fiolki z miksturą
przywracającą pamięć. - Cała paczka w komplecie, no nie?
-Myślisz,
że to zabawne, Jason? - warknął czarnowłosy. Poprawił swoją
pogniecioną szatę i wyprostował się. - Mamy problem. I to
wszyscy.
-Jaki
problem? - zainteresował się Simon, siedzący na parapecie. - Czemu
jesteście w szatach? Dracula zrobił z was chłopców na
posyłki?
-Nie
udawaj, że się tym interesujesz - syknął Patrick. - Od kiedy to w
ogóle komuś pomagasz?
-A
co cię to obchodzi? - Simon pojawił się nagle tuż przed nim. - To
nie ja jestem tym, który się od nas wszystkich odwrócił!
-Ale
byłeś następnym. - Ray zaplótł ręce na piersi. - A
Clarissa odeszła tylko z twojego powodu!
-Ej,
spokój! - Edward rozłożył ręce. - Chyba nie będziecie się
teraz kłócić? W końcu...
-To
nie twoja sprawa! - przerwał mu Simon. - Nie wiesz, co się
wydarzyło, więc się nie wtrącaj!
-Właśnie!
- zgodził się Patrick. Zmierzył Edwarda ostrym wzrokiem. - Co on w
ogóle tu jeszcze robi?
Jason
zakrył sobie twarz dłońmi i westchnął głęboko.
-Patrick
- powiedział, zagryzając zęby. - Obiecuję, jeszcze kilka godzin
więcej z tobą i zwariuję!
Czarnowłosy
odwrócił się do swojego towarzysza podróży, a na
jego usta powrócił jego firmowy, niemiły uśmieszek.
-Och,
doprawdy? - wysyczał. - Pozwól mi, że ukrócę twoje
męki!
Simon
zdążył złapać go za ramię, zanim Patrick uderzył Jasona.
Edward podbiegł do nich, by im pomóc i razem z Rayem starał
się ich rozdzielić. Margarita z pobłażaniem spojrzała na piątkę
wampirów. Dobrze wiedziała, że jeśli się nie pogodzą, to
nigdzie się stąd tamtego dnia nie ruszą.
-Ray!
- starała się ich przekrzyczeć. - Edward! Przestańcie,
natychmiast!
Simon
pojawił się nagle przed nią, powodując zachwianie równowagi
i sprawiając, że pozostali na siebie wpadli.
-Jak
sobie życzysz, księżniczko - powiedział głębokim głosem i
mrugnął do niej. Zostawił ją zaskoczoną i znów zniknął
aby pojawić się obok chłopców. Za każdym kolejnym
zniknięciem materializował się w innej części pokoju, z innym
wampirem obok siebie. W końcu pojawił się z powrotem obok niej,
tym razem mając przy sobie Raya. - Tego zostawiłem dla ciebie.
Brązowowłosy
odepchnął Simona, wybuchając śmiechem.
-Odczep
się - powiedział. Margarita zaśmiała się i uśmiechnęła lekko
do Simona. Pomimo złego pierwszego wrażenia, zaczynała rozumieć,
dlaczego Clarissa zakochała się w tym wampirze.
-Czy
możemy już porozmawiać normalnie? - zapytał Edward. Nie uśmiechał
się wcale, a wzrok miał skierowany na Patricka i Jasona. -
Wyjaśnicie nam w końcu, dlaczego tu jesteście?
Patrick
spojrzał na Jasona, a tamten wzruszył ramionami z miną mówiącą:
"To jego wina".
-W
porządku - powiedziała Margarita. Zaplotła ręce na piersi i
zerknęła na Patricka. - Powiedz nam, o co chodzi.
-I
spraw, żebyśmy ci uwierzyli - mruknął Jason.
-Znalazłem
to w dokumentach Draculi. - Patrick zignorował blondyna i sięgnął
do kieszeni swojej szaty. - I wydaje mi się, że będziecie tym
zainteresowani.
Margarita
zmarszczyła brwi i wyciągnęła dłoń po plik dokumentów,
które Patrick jej podał.
-A
mogę wiedzieć, dlaczego zaglądałeś do archiwum? - zagaił go
Ray, zaglądając przez ramię na dokumenty. -Nie strzeże go czasem
rada? A co ze strażnikami pałacowymi? Chyba nie sądzisz, że
uwierzymy, iż od tak mogłeś tam wejść?
-Kiedy
się jest kimś takim jak ja - kiwnął głową Patrick. - Owszem.
Simon
pojawił się obok Rity i wziął od niej kilka kart. Margarita
usiadła na najbliższej kanapie, gdy poczuła, jak miękną jej
kolana. Jej twarz zastygła w niedowierzaniu, a oczy zaczęły się
niebezpiecznie bielić. Edward, któremu najwyraźniej
przestały wystarczać myśli zebranych, zbliżył się do nich i
również zaczął przeglądać papiery.
-Patrick
- powiedział Ray, kładąc mu dłoń na ramieniu. Zapominając nagle
o gniewie. - To najgłupsza rzecz, jaką zrobiłeś w całym swoim
istnieniu.
-Skąd
wiedzieliście, że nas tu znajdziecie? - zapytał nagle Simon. -
Przecież to nie po drodze do Aleksandra.
-Podsłuchałem,
jak ta wróżka mówi o was do Draculi - odezwał się
Jason.
Edward
skrzywił się lekko.
-Miałem
nadzieję, że tego nie powie - oznajmił. Odwrócił się do
Simona. - Przepraszam, jestem pewien, że Alice nie zdradziła
dokładnie miejsca twojego zamieszkania.
-To
teraz nieważne - mruknął Simon, ale mimowolnie zacisnął szczęki.
- Patrick, to co zrobiłeś... chyba wiesz, co się stanie, jeśli
wrócisz do zamku?
Patrick
uśmiechnął się pod nosem. Margarita spojrzała na niego i poczuła
jak gula rośnie jej w gardle. Ray zawzięcie przekładał dokumenty.
Zaklął nagle.
-Nie
mogę w to uwierzyć! - odrzucił od siebie kartki i przyłożył
dłonie do skroni. - To niemożliwe, niemożliwe...
-Ray...
- Simon spojrzał na niego ze współczuciem. - Musisz w końcu
przestać wierzyć w to, co wpajali ci w zamku.
Margarita
bez słowa wpatrywała się w karty. Nie zauważyła, że przestała
oddychać.
-Dracula
oszalał - oznajmiła cicho. Simon zerknął na nią, a w pokoju
zrobiło się bardzo cicho. Ray jako jedyny oddychał ciężko i nie
mógł się powstrzymać.
-Najnowsze
dokumenty są sprzed kilku dni - oznajmił Patrick słabym głosem.
Znów wyprostował się nieznacznie, a oczy błyszczały mu,
gdy ogłaszał im złe wieści. - W świecie wampirów
trwa wojna. Aleksander Pelayo wystąpił przeciwko Draculi. Na zamku
zbiera się armia. Posłańcy krążą po całym świecie szukając
pomocy.
-Klany
złamały linie graniczne - dodał cicho Ray, odnajdując najnowszy
zapis. Kiedy przeczytał kilka linijek więcej zamarł i z szeroko
otwartymi oczami spojrzał na Margaritę. - Persifa Barrera,
oznaczona jako jeden z najbardziej niebezpiecznych nieśmiertelnych,
przestała istnieć z rąk klanu Volturich, na dzień po ogłoszeniu
stron powstałego konfliktu.