Rozdział 43

Margarita poczuła dreszcze przechodzące jej po plecach. Zakryła usta dłońmi i zerknęła na wszystkich obecnych. Edward nie odzywał się wcale, nadal czytając pozostałe pliki dokumentów wykradzione przez Patricka.
Jason - blondyn, który towarzyszył uciekinierowi, wyraźnie nie chciał zrozumieć powagi sytuacji.
Simon zniknął nagle, by chwilę później pojawić się przy oknie. Z przyzwyczajenia zerknął na miasto budzące się do życia i usiadł na parapecie. Myślał nad czymś gorączkowo, ale nie podzielił się efektami swoich rozmyślań z pozostałymi. Ray miał wrażenie, że papiery zastygły mu w rękach.
-Co teraz? - zapytał w końcu Patrick. - Czy to oznacza wojnę pomiędzy wampirami?
Rita odgarnęła włosy z twarzy i chwiejnym krokiem wstała z kanapy. Przez głowę przelatywało jej niezliczenie wiele myśli. Nie wiedziała na czym się skupić. Nie rozważała nawet możliwości, że Persifa nie żyje. Nie pozwoliłaby się tak łatwo zabić, nie na początku wojny, nie jeśli była z Mahorim. Choć Dracula miał władzę na zamku, poza nim jego moc słabła.
-Wojna trwa już od kilku miesięcy – warknął Simon, zaciskając palce na skroni. Jego ciało zamigotało, gdy na chwilę gdzieś się przeniósł. - Po prostu teraz jest już formalna.
A co jeśli ona jednak nie żyje? Gdzie jest teraz Mahori? Czy Dracula pozwoliłby Volturim zabić tak wysoko postawioną wampirzycę? To nie miałoby żadnego sensu.
-Daj spokój, Rita – powiedział cicho Edward, zerkając na nią spod pliku dokumentów. - Nie słyszę już nawet własnych myśli.
-Tak, bo nie dzieje się nic złego! - jęknął słabym głosem Jason. Zrzucił z siebie pałacowy płaszcz i oparł się o ścianę, zsuwając się powoli na podłogę. Wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż przed kilkoma minutami. - Nie dosyć, że ten idiota wziął karty radnych, to mu jeszcze w tym pomogłem! Jest w s p a n i a l e!
Patrick zagryzł wargi.
-Gdyby nie ja – wysyczał. - To nie wiedzielibyśmy nawet, że cokolwiek się dzieje!
-Obeszłoby się – mruknął Simon. - I tak było wiadomo, na co się zanosi w świecie nieśmiertelnych. Dzięki tobie mamy teraz ograniczony dostęp do jakichkolwiek wiadomości!
-Nie rozumiem, o co ci chodzi – odezwał się Edward. - Przecież nadal możemy wejść do zamku.
-Obawiam się, że Simon ma rację – poparł dawnego przyjaciela Ray. Jego czerwone oczy lśniły niezdrowo, a ciemne loki rozwiane były w nieładzie. Przysunął dłoń do skroni i odetchnął głęboko, zanim znów przemówił. - Straż pałacowa najprawdopodobniej już szuka Jasona i Patricka.
-Racja – zgodził się Edward. - Ale co to ma do ciebie czy...
-No a do kogo innego udaliby się ci dwaj? - prychnął Simon. - Poszli dokładnie tam, gdzie Dracula będzie ich szukał.
Rita nagle zrozumiała – Ray miał na myśli całą ich paczkę. Grupę wampirów, których wampira zlepił parędziesiąt lat temu. Jason, Clarissa, Simon, Patrick i Ray. 
Jej chłopak już kiedyś jej o tym wspominał, ale wiedziała tylko tyle, że ich zadaniem było wytyczenie i kontrolowanie granic klanów wampirów w Hiszpanii.
-Och. - Edward najwyraźniej przeczytał myśli Rity. - W takim razie...
-Ale nadal zostaje Cullen i Margarita, prawda? - Patrick chwytał się każdej możliwej opcji. - Edward nie jest stąd, a księżniczka... ekhm... wiadomo. W każdym razie, oni nie mają z nami nic wspólnego!
Edward zerknął na Margaritę i szybko opuścił wzrok, znów zagłębiając się w kartach radnych. Margarita zerknęła na Raya i, gdy zauważyła jego nieśmiały uśmiech, zawstydzona odwróciła oczy.
-Co? - Jason przyciągnął pod siebie kolana, poprawiając się na podłodze. Zerknął na Raya. - O co chodzi?
Patrick zmrużył oczy i spojrzał oskarżycielsko na Simona, a ten w obronnym geście pokazał mu dłonie.
-Powiem tylko tyle, że księżniczka nie jest już bezstronna – odezwał się, starając się nie roześmiać.
Jason zerknął na nią i na Raya wyraźnie zaskoczony, jednak nie był tą wiadomością przybity. To było raczej wrażenie niedowierzania na jego twarzy, niż zawód.
-Och, doprawdy? - uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów. - Od kiedy?
-A skąd pewność, że Dracula już o was wie? - zapytał Patrick, ignorując blondyna.
-Alice – odpowiedziała krótko Margarita. Zerknęła na Raya, a potem na Jasona. - Od niedawna.
-Nawet jeśli sama mu o tym nie powiedziała, dowiedział się o tym od Utalentowanych - dodał Edward. Nie udzieliło mu się rozluźnienie. - W każdym razie, musimy znaleźć jakieś inne źródło wiadomości.
-Poza tym – dodał Simon. - Wątpię, by Dracula dzielił się ze wszystkich swoich podejrzeń. Wybacz mi, księżniczko, ale on nawet w swoich dzieciach widzi przeciwników.
-Zgadzam się – poparł go Patrick. - Pomimo tego całego „przedłużania linii rodu” to właśnie on chce rządzić.
Tego właśnie chce? Margarita nie mogła się z nimi tak po prostu zgodzić. Wykluczając wszystko – to był jej ojciec. Czy lata ćwiczeń i wiedzy przekazywanej jej przez niego i jego sługi miało iść na marne? Sama nigdy na poważnie nie myślała o przejęciu tronu, ale widziała na nim swojego brata. Poza tym, nigdy nie przypuszczała, że ktoś może zechcieć wyjść naprzeciw Draculi. Przynajmniej w takim myśleniu była wychowana. Teraz brzmiało jej to bardzo wątpliwie. Edward skutecznie znów popsuł jej chwilowo odzyskany humor.
Do głowy nagle przyleciała jej kolejna niemiła myśl – co teraz będzie z Cullenami? Domyślała się, że Dracula nie wypuści ich z powrotem do domu. Wiedziała również, że nawet jeśli, to i tak by nie pojechali. W zamku przyda się teraz każdy nieśmiertelny. 
Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie jej głowa. Jak zabrać Cullenów z pałacu i jak wykonać misję, gdy wybuchnie wojna? Czy biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, ojciec pozwoli jej wrócić na zamek? Jeśli będzie udawać, że o niczym nie wie, wtedy nie będzie miała powodu, by się z nimi zobaczyć. 
I jak powiadomi o tym swojego brata? Mahori i – jak miała nadzieję – Persifa nadal udają się w stronę Aleksandra Pelayo. Jeśli nie znają konkretnego miejsca ich pobytu i jeśli nie dotrą do celu – Simon nie będzie mógł ich odnaleźć.
-Muszę się przejść – oznajmiła nagle Rita, choć nie chciała opuszczać mieszkania. Wiedziała, że musi spojrzeć na to wszystko spokojnie, z dystansem i nie zrobi tego, gdy obserwuje ją piątka wampirów.
Swoim pytaniem przerwała zaległą ciszę, a jej słowa odbiły się echem w pokoju.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.... - zaczął Edward, ale przerwał mu Simon.
-To doskonały pomysł – stwierdził – nie możemy podejmować żadnych decyzji pochopnie.
-A czy my cokolwiek już podjęliśmy? - zadrwił Patrick. – W tym tempie, to rzeczywiście odnajdą nas straże.
-Wyluzuj. - Jason machnął na niego ręką. - Pół godziny w tę czy w tę stronę chyba cię nie zbawi?
-Co to trzydzieści minut w porównaniu do wieczności? - zaśmiał się Simon, podłapując myśl Jasona.
-Dobra, dobra – uśmiechnął się Ray, widząc jak Patrick przymierza się do odpowiedzi. - Pół godziny i tu wracamy. Ale ani minuty dłużej, okej?
-W porządku – mruknął czarnowłosy i zaplótł ręce na piersi posyłając złowrogie spojrzenia Simon'owi i Jason'owi.
-A co z Clarissą? - zapytała nagle Margarita.
Simon'owi nagle uśmiech spełzł z twarzy. Odrzucił długie włosy do tyłu.
-Co ona ma z tym wspólnego?
-Chyba nie uważasz, że o niczym jej nie powiemy? - odezwał się Edward. - W końcu chyba zasługuje na wyjaśnienia?
-Daj spokój Simon – Jason wstał z podłogi. - Zresztą, straż może nas szukać także i u niej.
-To wydaje się całkiem rozsądne – powiedział powoli Patrick. - Chyba nie chcesz, żeby coś jej się stało?
-Oczywiście, że nie – wykrztusił po chwili Simon, czując na sobie wzrok zebranych. - Ale ona nie musi o tym wiedzieć, prawda?
-O wojnie, czy o tym, że się o nią martwisz? - Ray uśmiechnął się delikatnie. Margarita zaśmiała się cicho.
-Bez dyskusji – powiedziała, ratując Simona od odpowiedzi. - Poza tym, miło będzie mieć przy sobie jeszcze jakąś dziewczynę.
-Czy ty coś sugerujesz? - zaśmiał się Jason. - Nasze towarzystwo ci nie wystarcza?
-Tracimy czas – odezwał się cicho Edward, przywołując wszystkich do porządku. - Jason, Simon i Patrick, musicie już iść.
-Czemu mam iść z nimi? - oburzył się Patrick.
-No właśnie – zgodził się z nim Jason. - To przez niego Clarissa opuściła zamek!
-Pośrednio – mruknął Patrick – ale dziękuję, że tak ładnie ująłeś to w słowa.
-I dlatego musicie iść razem – wyjaśnił Edward. - Żeby uwierzyła, że to nie są żarty.
Zanim Patrick zdążył wymyślić odpowiednią odpowiedź, Simon dotknął ich ramion i natychmiast zniknęli. Było słychać jedynie delikatny szum i po chłopcach nie było śladu. Margarita nagle poczuła się tak, jakby ktoś zdjął jej ciężar z pleców. Razem ze zniknięciem trójki, jej ciało rozluźniło się i poczuła falę emocji, które mało co nie spowodowały uaktywnienia się jej daru. Nagle miała wszystkiego po dziurki w nosie, a sam fakt, że nie mogła z tego powodu zapłakać, jeszcze bardziej wszystko jej uprzykrzył. Powstrzymywała się od krzyku i westchnęła głęboko.
Edward przyjrzał się jej uważnie, ale Rita nie chciała, by uznał, że nie daje sobie rady. Wiedziała, że nie cofnie swoich myśli i - tak jak już wiele razy wcześniej – marzyła, by Edward potrafił lewitować, a nie czytać w myślach. Poza tym, nie chciała teraz roztrząsać tego tematu.
Nagle poczuła, jak Ray łapie ją za rękę i w tym samym momencie Edward odwrócił wzrok do kart i dokumentów radnych, których nie zdążył jeszcze przeczytać.
-Wiem, że chciałaś pewnie pobyć chwilę sama... -zaczął Ray i uśmiechnął się do niej delikatnie. Margarita kiwnęła głową, odwzajemniając uśmiech i przyjrzała mu się przez chwilę, zanim nie poprowadził jej schodami w dół starej kamienicy, a potem na zewnątrz. Choć nie zmienił się za bardzo od chwili, w której się poznali, to tamtego dnia wydawał jej się trochę inny. Jednak nie w zły sposób - bynajmniej, oczarował ją po raz kolejny.
Może stało sie tak dlatego, że poznała go lepiej? Albo dlatego, że potrafiła wreszcie się sobie przyznać, że naprawdę jest w nim zakochana. Może pokonały ją jego czerwone, błyszczące oczy albo oczarował biały uśmiech? 
A może nigdy wcześniej nie zauważyła, że uśmiecha się inaczej, gdy patrzy właśnie na nią? 

6 komentarzy:

  1. Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn <3 Rozdział bardzo, bardzo fajny wręcz cudowny !!
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto, ja cię zabiję. Słyszysz? Jeszcze jeden taki numer ze znikaniem bez słowa na całe miesiące, a postaram się, żebyś się wiła w męczarniach! No normalnie...
    Ale okej, już mi lepiej.
    Kiedy zobaczyłam powiadomienie na poczcie, kamień spadł mi z serca. Mówię poważnie. A zaraz potem wpadłam w euforię, czytając kolejny cudny rozdział. Jestem coraz bardziej zachwycona tym pomysłem, a po dwóch miesiącach tym bardziej jestem spragniona kontynuacji tej historii, więc może takie trzymanie w niepewności to całkiem dobry pomysł... Co nie zmienia faktu, że masz nam nigdy więcej tego nie robić!
    Rayan i Margarita to cudna para. No i nadal podtrzymuję to, co dwa (?!) miesiące temu - uwielbiam Simona. A więc grupa powoli się scala. No i straszysz, jeśli chodzi o Persife i ewentualne konsekwencje...
    Ech, ja czekam na kolejny rozdział, jasne? A tak w wolnej chwili zapraszam na moje nowe dziecko: http://alyssa-cullen-twilight.blogspot.com
    Pozdrawiam.
    Twoja Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam o tb, pamiętam :D
    Wróciłaś i rozdziął genialny. Jego jakość może wybaczyć odstep po jaki się pojawił. Zostawiłabym dłuższy kom ale fizyka wyssała ze mnie ostatnią energię.
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K
    Ps. Założyłam nowego bloga nwm czy CIe zainteresuje bo jest o Igrzyskach śmeirci ale jesłi tak to zapraszam 69-igrzyska-glododwe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps2. Jeśli lubisz zawodowców z dwójki lub po prostu Clove zapraszam CIe na miniaturkę http://69-igrzyska-glodowe.blogspot.com/2014/03/jestem-perfekcyjna-clove.html

      Usuń
  4. Ochhhh, jacy oni są słodcy! Znaczy Rita i Ray rzecz jasna! ;*
    Hahaha nie wyobrażam sobie lewitujacego Eda, który nie wkurza wszystkich na około czytaniem w myślach.
    Ale wgl to mi go żal, że on jest taki samotny. :((
    Rozdział boski! Bardzo się cieszę, że wróciłaś ^^ juuuuuupijeeeeej!!!!
    Czekam na NN!
    Buziole
    No i życzę weny, rzecz jasna ;P

    OdpowiedzUsuń